17.08.2010 | Czytano: 1903

Spacerowe motocykle (+zdjęcia)

Waksmundzkie lasy były miejscem 66. Rajdu Tatrzańskiego, a zarazem piątej i szóstej eliminacji mistrzostw Polski. Pogoda w pierwszym dniu wspaniała, okoliczne wzniesienia, a właściwie góry, piękne, ożywione latem. Trudno wyobrazić sobie dysonans spowodowany wdarciem się „brutalnego” sportu motorowego w ten układ spokoju.

Okazuje się, że nie ma sobie czego wyobrażać. Nie ma po prostu takiego dysonansu. Sprzęt używany w trialu z natury tej dyscypliny jest cichy, spokojny, nie wadzi nikomu. Dodatkowe przepisy wykluczają jego uciążliwość dla otoczenia. Z punktu widzenia obserwatora zawodów jest to obcowanie zarówno z przyrodą jak i ze sportem. Nic z wariackiego gnania do przodu w huku i cieniu techniki. Widz idzie na piękny zdrowy spacer w góry, do lasu i wybiera sobie miejsce, z którego obserwuje fantastyczną wręcz ekwilibrystyczną jazdę zawodnika. Motocykl jest jedynie podstawą wykazania większych lub mniejszych jego umiejętności. Nie decyduje o przewadze nad innymi. Taka jest natura trialu - żadne rygorystyczne przepisy nie są konieczne.

Zawody rozpoczynają się od odbioru technicznego motocykla. Sędziowie spisują numery ramy ( nie wolno zmienić w czasie zawodów) i pojemność skokową silnika. Następnie bada się hałaśliwość motocykla, a właściwie jej brak. Włączony silnik ledwie słychać z odległości 10 metrów. Sprawdza się światła, posiadanie szybkościomierza i światełka stop. Kask też musi spełniać wymagania regulaminowe.

Gdy wszystko sprawdzone, można startować. Teraz wszystko w rękach i nogach zawodnika. Motocykl nie ma siodełka. Jeździec cały czas stoi. Odcinki jazdy obserwowanej są tak skonstruowane, by zawodnik musiał skakać przez powalone drzewa, omijać korzenie, sprytnie poruszać się w potoku, gdzie kamienie pokryte są mchem. Nie odległościami mierzy się trudność tej dyscypliny. Zawodnikowi nie wolno się podeprzeć, bo wtedy sędziowie przydzielają punkty karne. Za każdą „nogę” – jak mawiają motocykliści – otrzymuje się jeden punkt. Na odcinku maksimum można zarobić „piątkę”. W dodatku trzeba go pokonać w 90 sekund.

Jeźdźcy mieli do pokonania trzy pętle, a na każdej usytuowanych było dziesięć odcinków jazdy obserwowanej. Obserwowaliśmy zażartą walkę o każdy punkcik między aktualnym mistrzem kraju Józefem Toporem, a liderem klasyfikacji generalnej Gabrielem Marcinowem (obaj AMK Gorce Nowy Targ). W sobotę o jeden punkt lepszy okazał się ten drugi.

- Z zagryzionymi zębami wygrałem, bo na pierwszej pętli mi nie szło. W kolejnych skoncentrowałem się i było znacznie lepiej. Najlepiej pojechałem ostanie okrążenie, chociaż sił już brakowało - przyznaje zwycięzca, Gabriel Marcinów, który złapał 47 punktów karnych.

- Pierwsze dwie pętle jechałem bez „krasnoludka” i dużo nóg przywiozłem. Na ostatniej pętli asekurował mnie trener Bogusław Sięka i od razu zrobiłem świetny wynik. Złapałem 10 punktów, przy czym uwaliłem piątkę na zerowym odcinku. Ona zdecydowała o mojej porażce. Młodzież mocno naciska, ale wiem, że gdybym miał trenera na wszystkich pętlach, to dałbym im jeszcze dubla – twierdzi Józef Topór Mądry.

Po pierwszej pętli zanosiło się na niespodziankę. Prowadził ich młodszy kolega klubowy Konrad Legutko, ale... – Nie wytrzymał presji. Jeszcze jest młody i głowa mu się gotuje – przekonuje trener, Rafał Luberda.

- Nie mam pojęcia dlaczego tak słabo pojechałem drugie okrążenie. Może to stres? – zastanawia się Konrad Legutko ( 70 pkt.). - Niemniej zadowolony jestem z rajdu, bo cały, bez najmniejszych zadrapań i potłuczeń go ukończyłem.

W grupie B triumfował Tomasz Hajduk (Smok Kraków) – 58 pkt. przed Tomaszem Kuzakiem ( 81) i Adamem Łanoszką (82).

W grupie C całe podium dla górali. Bezkonkurencyjny okazał się Bogusław Sięka, z 24 podpórkami na koncie, wyprzedzając Tomasza Siaskiewicz (obaj AMK Gorce Nowy Targ) -58 pkt. i Józefa Buczka (Trial Ochotnica) – 74 pkt.

Tradycji stało się zadość i w drugi dzień zawodów rozgrywany był w deszczu i gwałtownych burzach. Odcinki stały się jeszcze bardziej zdradliwe. W potokach woda wezbrała, kamienie i korzenie były śliskie. Motocykle stawały dęba, jeźdźcy głową lądowali w potokach. W tych ekstremalnych warunkach górę wzięła młodość. Marcinów (27 pkt) dołożył Toporowi 21 „oczek”. Legutko z kolei trzecie miejsce przegrał dwoma punktami z doświadczonym Sebastianem Cyrwusem (Sparta Wrocław) - 68 pkt.

W grupie B ponownie najlepszy był Hajduk – 49 pkt. Na drugim miejscu niespodziewanie znalazł się młodszy z Łukaszczyków, Jakub (AMK Gorce Nowy Targ) – 68 pkt. Wyprzedził Łanoszkę o cztery punkty.

W grupie C status quo na podium. Sięka stanął na najwyższym stopniu z 19 przywożąc 19 punktów karnych, drugi Siaśkiewicz miał ich 60, a Buczek – 75.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama