13.02.2009 | Czytano: 1620

Twarde pierniki

„ Trzynastego! Wszystko zdarzyć się może” – śpiewała kiedyś Kasia Sobczyk. Niektórzy przed meczem przypominali ten przebój, wietrząc sensację. Tym bardziej, że był… piątek. Do niespodzianki nie doszło, chociaż trzeba przyznać, że toruńskie pierniki nie były łatwym kąskiem. Okazały się twarde do zgryzienia.

- Przyjechaliśmy z zamiarem wygrania jednego meczu – mówił drugi szkoleniowiec hokeistów z grodu Kopernika, Andrzej Masewicz. Pierwsze podejście im nie wyszło, dlatego, że górale okazali się zespołem lepszym, dojrzalszym taktycznie i… - Popełniliśmy sporo błędów w obronie, które z zimną krwią wykorzystał rywal. Staraliśmy się, ale okazało się, że na Podhale dzisiaj to nie wystarczyło. Będziemy musieli przeanalizować to spotkanie, by jutro sprawić niespodziankę – stwierdził Andrzej Masewicz.

Gościem honorowym spotkania był Krzysztof Oliwa. W pierwszej przerwie meczu, z rąk kapitana „Szarotek”, Jarosława Różańskiego otrzymał koszulkę Podhala z numerem „33”. Z takim numerem grał w Podhalu. To był epizod. Oliwa zagrał w jednej tercji, złapał 12 minut kar i…nabawił się kontuzji pachwiny. Wszystko to działo się 16 lutego 2005 roku na nowotarskim lodowisku. A więc okrąglutka rocznica. Co jeszcze zapamiętano z występu „Krisa”? Roztrzaskaną pleksę, bo jednym z jego wejść. – Oliwa musi mieć jakieś prądy w sobie – pomyślałem, gdy niespełna 4 minuty przed końcem drugiej tercji niemal w tym samym miejscu, zza bramką toruńską, wyleciała pleksa. Zawody musiano przerwać, a pozostające minuty drugiej tercji dograno po przerwie.

- Szybka tercja, sporo dobrego hokeja – zdążył powiedzieć „Kris” nim udał się na miłą uroczystość.

Rzeczywiście pierwsza odsłona mogła się podobać. Sporo było szybkich akcji, mnóstwo strzałów, interwencji bramkarzy i emocji. Tylko bramek było jak na lekarstwo. Padła tylko jedna i ku uciesze kibiców krążek wpadł do bramki strzeżonej przez Plaskiewicza. Dziubiński zmienił lot krążka, po strzale Łabuza z niebieskiej linii i ostatnia instancja przyjezdnych zmuszona była do wyjęcia go z siatki. Działo się to w 9 minucie. Do tego czasu miejscowi fani byli zaskoczeni postawą przyjezdnych. Ci, rzucili się na górali jak wygłodniałe wilki. Wydawało się, że jeżdżą z pierwszą kosmiczną prędkością. Strzelali też z każdej pozycji. Z szybkością w parze nie szła jednak precyzja.

Podhale spokojnie przetrzymało „wiatr” w północy i rozpoczęło „swoją” grę. Sygnał do zmiany scenariusza dał Kačiř ( 6 min.), który jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Chwilę później „Szarotki” zrobiły niezły kocioł w tercji rywala, ale dopiero 9 minuta przyniosła im bramkową zdobycz. Ta bramka dodała animuszu miejscowym. Cudowną akcję w 11 min. przeprowadził duet Kačiř z Zapałą. Temu ostatniemu niewiele zabrakło, by górale po raz drugie mieli okazję do świętowania. Torunianie też nie „zasypiali gruszek w popiele”. W odpowiedzi Koszarek w sytuacji sam na sam faulowany był przez Zapałę. Goście domagali się karnego i kto wie czy nie mieli racji. Środkowy pierwszej formacji Podhala po opuszczeniu ławki kar znalazł się oko w oko z Plaskiewiczem, ale golkiper z grodu Kopernika był górą. Warto też odnotować fantastyczny bodiczek Dąbkowskiego, po którym Ivičič wykonał salto w powietrzu i z wielkim hukiem wylądował na lodzie. Jak podniósł się z tafli, tylko pokręcił głową, chyba z uznaniem dla toruńskiego obrońcy.

Druga tercja nie była już tak szybka jak pierwsze 20 minut. Były emocje, zwroty sytuacji, ale soli meczu, czyli bramek, nie doczekaliśmy się. Mimo, iż oba zespoły popełniły sporo błędów. Nowotarżanie nie wykorzystali 45-sekundowej podwójnej przewagi i...karnego. Zaś w 29 min., Baranyk – po kiksie rywala - nie trafił do pustej bramki, ale...zdaniem arbitra, przeszkodził mu w tym kij rzucony przez bramkarza.

Poszkodowany nie wykorzystał karnego. Nie był to najlepszy dzień sędziego głównego. Za moment odesłał na ławkę kar Kubenko za atak na Bomaska, a tymczasem był to inny gracz Podhala.


Nim rozpoczęła się trzecia tercja, hokeiści dograli 3 min. 58 sekund drugiej tercji. Dodajmy, że ostatnia cześć meczu rozpoczęła się fantastycznie dla „Szarotek”. Już w 27 sekundzie, Kubenko, po składnej akcji całej formacji, trafił w samo okienko krótkiego rogu.

– Ten gol, sprawił, iż na hokejkach moich zawodników zapanował spokój. Graliśmy swobodniej i zademonstrowaliśmy kilka ciekawych zagrań – powiedział Milan Jančuška.

To prawda. Filmową akcję przeprowadził w 49 min. Malasiński z Gruszką, po której ten ostatni utonął w objęciach kolegów. Potem Baranyk nie zdołał zamknąć akcji, ale przeszkodził mu w tym faul Buřila. Jeszcze Zapała mógł dobić torunian, gdyby wykorzystał sytuacje jeden na jeden.

- Typowy mecz play off. Sporo walki. Było widać, że jesteśmy dobrze przygotowani – powiedział Milan Jančuška.

Wojas Podhale Nowy Targ – TKH Nesta Toruń 3:0 (1:0, 0:0, 2:0)
1:0 – Dziubiński – Łabuz (8:48),
2:0 – Kubenko – Baranyk – Voznik (40:27),
3:0 – Gruszka – Malasiński – Petrina (48:18).

Sędziowali: Meszyński (Warszawa) – Hyliński (Oświęcim), Bernacki (Sosnowiec).
Widzów 1600
Kary: Podhale – 22 min, TKH – 20 min.

Podhale: Zborowski; Sroka (2) – Sulka, Ivičič (2) – Dutka (4), Łabuz – Petrina, Piekarz - Galant; Różański – Zapała (2) – Kačiř, Baranyk (2) – Voznik (2) – Kubenko (6), Malasiński (2) – Dziubiński – Gruszka, Ziętara – K. Bryniczka – Batkiewicz. Trener Milan Jančuška.
TKH Nesta: Plaskiewicz (2); Dąbkowski – K. Piotrowski, Cychowski – Kubat (2), Koseda (2) – Buřil (2); Bomastek – Mravec – Dołęga, Minge – Salonen (2) – Paakkarinen (2), Wiśniewski – Dzięgiel (2) – Marmurowicz, Wieczorek – Koszarek (6) – Chrzanowski oraz Jastrzębski. Trener Jarmo Tolvanen.

Tekst Stefan Leśniowski
Foto Michal Adamowski www.adamowski.com.pl

Komentarze







reklama