27.05.2010 | Czytano: 2523

Został pan generałem

Wybitny reprezentant kraju, trener, a przede wszystkim wychowawca młodzieży, która w minionym sezonie zdominowała polską ligę. Samodzielnie pierwszą drużynę „Szarotek” prowadził w 2001 roku w sześciu meczach. W maju MMKS powierzył mu funkcję ratowania seniorskiego hokeja. Jacek Szopiński – bo o nim mowa – prezentuje swój alfabet.

A jak Andriejew Władimir
- Ukraiński trener, który przejął pałeczkę po dwóch meczach pierwszej rundy play off z Tychami. W Tychach prowadziłem drużynę i wygraliśmy 5:0, a w drugim mecze „dowodził” Andrzej Słowakiewicz. Wtedy działacze zdecydowali, że wprowadzają nowego człowieka. Andriejew prowadził zespół w zaledwie dwóch spotkaniach i oba przegrał. Przekonał się, że klub jest marniutki i wyjechał. Asystowałem mu. Zajęcia szkoleniowe nadzorował zza bandy, gdyż nie miał...łyżew.

B- jak Botterin Stephen
- Reprezentant Francji, z którym występowałem w drużynie HC Morzine. Ofensywny obrońca, przy tym niesamowicie ambitny. Uczestnik igrzysk olimpijskich w Albertville. Niestety wyjeżdżając do Francji znikłem z pola widzenia selekcjonerów i ominęły mnie igrzyska. Związek wtedy nie był zainteresowany zawodnikami, którzy występowali poza granicami kraju.

Cjak Calgary
- Udział w igrzyskach olimpijskich, w dodatku w kolebce hokeja, to niesamowite przeżycie, którego nie zapomnę do końca życia. Rozegraliśmy kapitalny mecz z Kanadą i zremisowaliśmy ze Szwecją. Życzę każdemu sportowcowi, by chociaż raz uczestniczył w największym sportowym święcie sportowców.

Djak doping
- Nie powinien funkcjonować. Jest kuszący dla tych, którzy za wszelką cenę gonią za wynikami. Nie zdają sobie sprawy, że sięgając po niedozwolone środki wspomagające, rujnują sobie zdrowie. Każdy uczciwy sportowiec, satysfakcję z osiągniętego wyniku, powinien mieć tylko wtedy, kiedy osiągnie go czysto.

F jak francuskie Morzine
- Spędziłem w tym klubie dwa sezony. Trenował nas wymagający Kanadyjczyk David Archammbault. W pierwszej lidze zajęliśmy drugie miejsce premiowane awansem do Elite. Był to dla mnie udany sezon. Zdobyłem najwięcej punktów w drużynie, a w całej lidze znalazłem się w pierwszej piątce. Zaliczyłem jeden szczególny mecz, w którym zdobyłem cztery gole, a przy pięciu asystowałem.

Gjak Ewald Grabowski
- Rosyjska szkoła hokeja. Świetny trener – psycholog, a przy tym niezrównany taktyk. Konsekwentnie wdrażał swój styl, który doprowadził Podhale do czterech tytułów mistrza kraju. Stworzył team podobny do tego z lat 70-tych.

H- jak Hortex
- W 1996 roku musiałem odejść z Podhala, bo nie akceptowałem nowego regulaminu, który starali się wprowadzić działacze. Dostałem konkretną ofertę z KKH Katowice, gdzie wszedł nowy sponsor firma Hortex. Mieliśmy drużynę na mistrza. Po świetnych występach w sezonie zasadniczym, po mistrzostwach świata straciliśmy formę i mając w półfinale Unię na łopatkach, musieliśmy się zadowolić brązowymi medalami.

Ijak Internet
- Obecnie podstawowe źródło informacji. Zaczynam od stron sportowych.

J- jak jedzenie
- Żywienie to podstawowa rzecz w osiąganiu sportowej formy. Wyczynowcy powinni znać jadłospis, co mogą, a czego nie mogą spożywać.

K- jak kontuzje
- W ciągu 20 letniej kariery te groźne mnie ominęły. Dwa razy pauzowałem 5 tygodni, po naderwaniu wiązadeł pobocznych w kolanach. Miałem też złamany nos.

L –jak laureat
- W ubiegłym roku otrzymałem nagrodę dla najlepszego trenera wychowawcy młodzieży w Małopolsce w plebiscycie dziennika Polska Gazeta Krakowska. To dla mnie ogromna satysfakcja, że są ludzie, którzy docenili „czarną” pracę na dole.

Łjak łzy
- Więcej ich było z radości, po wygranych czempionatach kraju, niż tych z rozczarowań. W 1998 roku polały się łzy złości, bo przegraliśmy mistrzostwo Polski z Unią. Na własne życzenie, na własnym lodzie. Kilka minut przed końcem prowadziliśmy dwoma bramkami.

M- jak marzenia
- Chciałbym doczekać się chwili, kiedy polski hokej wróci na właściwe miejsce, jakie zajmował w latach 70 i 80- tych. Był wtedy drugim sportem w kraju pod względem popularności i klasy. Marzy mi się, aby reprezentacja na stałe zagościła w elicie, by była uczestnikiem igrzysk olimpijskich, by wreszcie zdobyła medal.

N- jak nowinki techniczne
- Hokej zmienia się z roku na rok. Trenerzy wzajemnie chcą się przechytrzyć, by osiągnąć sukces. W naszej polskiej lidze gra się w szachy, a na świecie zdobywa gole. Dominuje styl ofensywny, przyciągający i pasjonujący widzów.

O jak Olsen
- To pseudonim Roberta Szopińskiego z którym razem graliśmy w Podhalu i reprezentacji. Nie jest moim bratem. W 20001 roku, kiedy MMKS przejął drużynę od Podhala, otrzymaliśmy ją w rozsypce na kilkanaście dni przez rozpoczęciem rozgrywek. Nie dokończyliśmy sezonu. Pochopnie rozbito nasz duet. Na pewno nie mielibyśmy gorszego wyniku od tego osiągniętego.

P jak Podlipni
- Piotr, Zbyszek i Tomek – to troi braci Podlipnich. Z Piotrkiem grałem najwięcej. Świetny zawodnik, strateg, przy tym twardy i ambitny. Posiadał przywódcze cechy.

R jak reprezentacja
- Zadebiutowałem w niej w sierpniu 1984 roku na turnieju w Niemczech w meczu z Rumunią. Grałem w niej do 1997 r. z dwuletnią przerwą, gdy byłem na kontrakcie we Francji.

SZjak Szopen
- To pseudonim od nazwiska.

T jak mistrzowskie tytuły
- Mam cztery, z których trzy zdobyłem w latach 90-tych pod wodzą Grabowskiego. Dominowaliśmy wtedy w lidze. Przeciwnicy nie wierzyli, że mogą nam coś zrobić. Nawet jak chcieliśmy im dać wygrać, to nie chcieli, jak w finale play off w Oświęcimiu. Najtrudniej wywalczony tytuł miał miejsce w 1987 r.. Byliśmy zdziesiątkowani. W trakcie sezonu opuścili nas liderzy. Pokonaliśmy wtedy hokejowy „Cosmos”, który miał siedzibę w Bytomiu. Bardzo mocne było też Zagłębie, z którym uporaliśmy się w półfinale. Te spotkania oglądało 7- 8 tysięcy widzów. To robiło wrażenie.

Wjak nowe wyzwanie
- Dużo udało mi się osiągnąć w hokeju młodzieżowym. W każdej kategorii wiekowej zdobyłem po kilka tytułów. Cieszy mnie, że udało mi się wychować dużą grupę zawodników, którzy w seniorach odgrywają ważną rolę. W niedalekiej przyszłości powinni być liderami ligi. Mam taką nadzieję obejmując pierwszą drużynę.

Z - jak „został pan generałem”
- To była dziwna sytuacja. Wydarzyła się w 2001 roku, przed wyjazdem na pierwszy mecz play off z Tychami. Trenerem był wtedy Andrzej Słowakiewicz, a ja jego asystentem. Prezes kazał nam jechać, ale pozostawił Andrzeja na rozmowach. Stwierdził, iż go później dowiezie. W drodze otrzymałem telefon: „Został pan generałem. Andrzej nie jest już trenerem. Życzę powodzenia” – usłyszałem od prezesa.

Tekst + foto Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama