09.05.2025 | Czytano: 1271

MŚ. Okrutny dzień dla Słowaków i Duńczyków

W wieczornej sesji światowego czempionatu rozegrano dwa kolejne spotkania. Amerykanie Szwedzi byli bezlitośni dla swoich rywali, którym zaaplikowali po pięć goli.



 
Duńczycy tylko w pierwszej tercji nawiązali wyrównaną walkę z ekipa Stanów Zjednoczonych. Z kolei Szwedzi już w pierwszej tercji zepchnęli Słowaków niczym bokser  do narożnika i ich wypunktowali. W kolejnych odsłonach nie grali już na 100%.
 
Dania – USA 0:5 (0:1, 0:2, 0:2)
0:1 Gauthier – Kesselring (17:52)
0:2 Colley – Garlaand – Thompson (23:59 w przewadze)
0:3 Beniers – Peeke (28:32)
0:4 Lohrei – Kesselring (49:31)
0:5 Beniers – Gauthier – Amith (56:16)
Dania: Dichow – Jensen Aabo, Bruggisser, Lassen, M. Lauridsen, A. Koch, Nicholas Jensen, O. Lauridsen – Nicklas Jensen, Russell, Olesen – Molgaard, Aagaard, Blichfeld – Wejse, Meyer, From – True, Poulsen, Bau Hansen. Trener Mikael Gath.
USA: Daccord – LaCombe, Skjei, Peeke, Vlasic, Kesselring, Buium, Lohrei – C. Keller, Thompson, Cooley – Beniers, Gauthier, Smith – O’Connor, Garland, Nazar – Eyssimont, McCarron, Doan – Howard. Trener Ryan Warsofsky.
 
Nie jest już prawdą, że Stany Zjednoczone wysyłają na mistrzostwa świata wyłącznie zawodników z amerykańskich uniwersytetów i weteranów z Europy. W turnieju wystąpi wielu czołowych hokeistów NHL. W bramce jeden z najlepiej opłacanych bramkarzy w lidze, Jeremy Swayman z Bostonu, w obronie finalista Norris Trophy dla najlepszego obrońcy ligi, Zach Werenski z Columbus, a w ataku na kapitan drużyny Utah, Clayton Keller. Kolejni to obrońcy Jackson LaCombe z Anaheim, Zeev Buium z Minnesoty i Cole Hutson  z Boston University w NCAA (młodszy brat Lane'a Hutsona z Montrealu), który błyszczał na mistrzostwach juniorów na przełomie roku.
 
W turnieju 4 Nations Face-Off  USA dotarły do ​​finału, lecz po dogrywce uległy Kanadzie, która w ten sposób potwierdziła swoją dominację nad kontynentem północnoamerykańskim.
 
Duńczycy  w zeszłym roku grali w zasadzie o przetrwanie, gdyż udało im się pokonać jedynie Austrię i Wielką Brytanię. Gdyby nie pokonali drugiego z wymienionych przeciwników, mogliby zająć ostatnie miejsce w grupie, ale nie spadliby, bo są gospodarzami tegorocznych mistrzostw. Przed własną widownią mają ogromną motywację do osiągania lepszych wyników. Ogromnym sukcesem okazały się kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich, które Duńczycy przypieczętowali zwycięstwem nad Norwegią we wrześniu ubiegłego roku, a w grupie kwalifikacyjnej pokonali także Japonię i Wielką Brytanię.
 
Duńczycy wyraźnie celują w tym roku w ćwierćfinał, czemu sprzyja udział w Grupie B. Jeśli na papierze pokonają wszystkie słabsze drużyny i odniosą sukces w meczu z Niemcami, mogą śmiało myśleć o awansie. W swoim pierwszym meczu zmierzą się z reprezentacją USA i nie można się po nich spodziewać niczego nadzwyczajnego w starciu z tym przeciwnikiem, jednak będą walczyć wytrwale o pierwszą niespodziankę turnieju.
 
W pierwszych 20 minutach oglądaliśmy bardzo wyrównany mecz i wielu zgodzi się, że momentami przewagę miała drużyna gospodarzy. Nie brakowało ciekawych szans, ale obie drużyny powinny popracować nad grą w przewadze, która jak na razie pozostaje bez większego efektu. Pomimo dobrej duńskiej obrony, Gauthier w 18. minucie po dobrym podaniu trafił pod poprzeczkę nie dając szans bramkarzowi gospodarzy.
 
USA w drugą tercję weszło  znacznie lepiej, nie pozwalając przeciwnikom na nic od pierwszych minut. Swoją presję przełożyli na drugą bramkę w 24. minucie, kiedy to po zamieszaniu przed duńską siatką, krążek minął Dichowa. Nawet po tej bramce Duńczycy nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie silnej obrony i ponownie stracili gola.
 
W trzeciej tercji Amerykanie  byli zdecydowanie lepsi od gospodarzy – byli szybsi, dynamiczniejsi, lepsi w pojedynkach na bandach i dorzucili kolejne dwa gole do swojego dorobku.
 
Szwedzki luz
 
Szwecja – Słowacja 5:0 (3:0, 1:0, 1:0)
1:0 Backlund – Heineman – Lindholm (11:17)
2:0 Carlsson – Pettersson – Johansson (18:50)
3:0 Brodin – Larsson – Lundestrom (19:54)
4:0 Lindholm – Gustafsson – Backlund (38:46)
5:0 Zibanejad -  Andersson – Pettersson (57:33)
Szwecja: Markstrom – Andersson, Pettersson, Larsson, Brodin, Gustafsson, Edvinsson – Raymond, Johansson, L. Carlsson – Forsberg, Wennberg, Zibanejad – Backlund, Lindholm, Heineman – Bengtsson, Lundestrom, Froden. Trener Sam Hallam
Słowacja: Rybar  – Mudrak, Ivan, Grman, P. Koch, Rosandić, Golian, Beno – Sykora, Takac, Suke – Dvorsky, Honzek, Chromiak – Kristof, Lantosi, Kaslík – Hrehorcak, Cederle, Roman. Trener Vladimir Orszagh
 
Gospodarze, Szwedzi, liczą na Mikę Zibanejada z New York Rangers.  w Sztokholmie, który powinien prowadzić grę w przewadze. Chociaż jego sezon nie poszedł zgodnie z planem, to nadal jest bardzo niebezpiecznym  zawodnikiem, który potrafi wykonywać świetne podania i kończyć akcje agresywnie. W Triple Crowns dwie wschodzące gwiazdy – defensywny rozgrywający Simon Edvinsson z Detroit i ofensywny rozgrywający Leo Carlsson z Anaheim.
 
Nastroje na Słowacji przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata nie są najlepsze. Słowacy nie mają ani jednego zawodnika NHL, co w ostatnich latach było nie do pomyślenia. Większość odmówiła, zasłaniając się kontuzjami lub wyczerpującym sezonem.  W przeciwieństwie do Czech, Finlandii czy Szwecji, Słowacja zniosła zakaz gry w drużynie narodowej zawodników występujących w Rosji. Minister sportu Robert Huliak wyraził nawet chęć powołania jak największej liczby zawodników KHL.
 
W składzie Vladimira Orsztaha, który zastąpił niedysponowanego medycznie Craiga Ramseya, nie ma żadnego z finalistów ekstraklasy, ani zawodników z Pardubic i Brna. Słowacy, mimo licznych nieobecności, z pewnością będą potrzebować bramek Dalibora Dvorskiego.
 
Słowacy nie zaczęli źle. W pierwszych dziesięciu minutach byli co najmniej równorzędnym przeciwnikiem dla Szwedów. Zwłaszcza szansa Romana przed Markstromem wymagała gola. Szwedzi objęli prowadzenie z pierwszej dużej szansy Backlunda. W miarę upływu czasu drużyna gospodarzy przejęła inicjatywę. W ciągu 64 sekund dołożyła dwa kolejne gole.
 
Szwedzi w drugiej tercji nadal byli lepsi. Grali z wielką łatwością, a Słowacy byli pod presją przez większość czasu. Gospodarze tylko raz ulokowali krążek w bramce Słowaków.  Ogólnie rzecz biorąc, drużyna gospodarzy zdecydowanie nie grała na 100% swoich możliwości. Co ciekawe, przed 40 minut nie było kary.
 
Pierwsza kara została nałożona w 48 minucie na Słowaka. Więcej kar w tym meczu nie było. Trzecia tercja pod kontrolą gospodarzy, którzy w samej końcówce dorzucili kolejnego gola.  
 
Stefan Leśniowski  
 

Komentarze







reklama