Już na „dzień dobry” w szranki stanęły drużyny, które w zeszłym roku zagrały w finale. Czechy kontra Szwajcaria. Obie drużyny przed dzisiejszą konfrontacją potkały się dziewiętnaście razy na mistrzostwach świata - Czesi zwyciężyli dwanaście razy, Szwajcarzy byli szczęśliwsi siedem razy.
Czechy – Szwajcaria 5:4 D (1:2, 2:0, 1:2;1:0)
0:1 Marti – Fora – Hofman (1:34)
0:2 Riat – Siegenthaler – Kukan (17:50)
1:2 Stransky – Pastrnak – Cervenka (19:41 w podwójnej przewadze)
2:2 Zadina – Krejcik – M. Spacek (26:01)
3:2 Pyrochta – Zadyna – D. Sapcek (35:33)
3:3 Schmid – Moy – Hofman (41:21 w przewadze)
3:4 Andrighetto – Marti – Malgin (49:00)
4:4 Sedlak - Hronek (56:13 w przewadze)
5:4 Cwervenka – Pastrnak (62:30)
Czechy: Vejmelka– Krejcík, Hronek, Kundratek, Hajek, Pyrochta, D. Spacek, Tichacek – Pastrnak, Sedlak, Cervenka – Kodytek, Stransky, Beranek – Vozenilek, M. Spacek, Zadina – Lauko, Kondelik, Flek.
Trener Radim Rulik.
Szwajcaria: Genoni– Kukan, Siegenthaler, Glauser, Berni, Fora, Marti, Moser – Moy, Hischier, Meier – Riat, Malgin, Andrighetto– Bertschy, Jager, Hofmann – Knak, Baechler, Schmid – Ambuhl.
Trener Patrick Fisher.
W kraju obrońców tytułu są ogromne oczekiwania. W ich bajkowej wersji główną rolę zagra David Pastrnak. Ten bostoński gracz stał się pierwszym Czechem w NHL, który zdobył 100 punktów w trzech kolejnych sezonach. W zeszłym roku zapisał się w historii złotym golem w finale przeciwko Szwajcarii.
Duże oczekiwania są wobec Martina Necasa, który zaliczył swój najlepszy sezon w szóstym pełnym sezonie w NHL. Spotkała go gorzka eliminacja z Colorado, a czescy kibice z nadzieją spekulowali, czy autor 88 kanadyjskich punktów wzmocni drużynę narodową w obecnym sezonie. Ostatecznie się udało, ale dzisiaj poza składem. Nie dotarł sprzęt. Necas błyszczał w ostatnich mistrzostwach i stał się jednym z kluczowych graczy złotej drużyny. Reprezentację prowadzi Roman Cervenka z „C” na piersi. Jest to jego dwunasty udział w mistrzostwach świata. Tym samym wyrównał rekord Davida Vybornego. W tym roku jako kapitan poprowadził Dynamo Pardubice do finału Extraligi, w którym jego zespół przegrało z Kometą Brno w siódmym meczu serii.
W ekipie Szwajcarii pojawił się legendarny rekordzista Andres Ambuhl. To jest jego dwudziesty występ w mistrzostwach. Główną gwiazdą chłopaków z Alp miał być napastnik Kevin Fiala. Jego rolę mógłby częściowo przejąć Denis Malgin, który narzucił diabelskie tempo w końcówce sezonu i poprowadził Zurych do triumfu w Lidze Mistrzów i szwajcarskiej ekstraklasie. Trener Patrick Fischer z pewnością był zadowolony z odpadnięcia New Jersey Devils w 1/8 finału. W drużynie jest trzech szwajcarskich zawodników, którzy postanowili wzmocnić reprezentację - środkowy Nico Hischier, który zabrał ze sobą napastnika Tima Meiera. Obroną pokieruje Jonas Sigenthaler.
Fenomenalny początek w wykonaniu Szwajcarów którzy już w 94 sekundzie objęli prowadzenie. Chwilę później po raz drugi ulokowali krążek w czeskiej bramce, ale sędziowie, po analizie wideo, uznali, że był spalony. W końcówce pierwszej tercji Pastrnak nie wykorzystał karnego. To się zemściło, rywal zdobyli gola. Siegenthaler oddał ostry strzał, który trafił w bliższy słupek. Jednakże Riat wykazał się doskonałymi umiejętnościami technicznymi, kierując krążek z powietrza do siatki. Riat dobił krążek odbity od słupka. 18 sekund przed końcem Czesi wykorzystali podwójną przewagę. Pastrnak wykorzystał dużą ilość wolnej przestrzeni, podał krążek Stransky’ego. Niespodziewanie oddał strzał na dalszy słupek i zaskoczył bramkarza Genoniego.
W drugiej tercji nasi południowi sąsiedzi odwrócili losy spotkania. Zagrali wysokim pressingiem i rywal gubił się, był zamykany we własnej tercji i nie mógł zrobić zmiany. Tak długo grali w szwajcarskiej tercji aż do momentu ulokowania krążka w siatce. Tak padł trzeci gol. Wcześniej wyrównali pod dobitce.
Szwajcarzy na początku trzeciej odsłony wykorzystali liczebną przewagę. W 49 minucie Szwajcarzy wyszli na prowadzenie, po kapitalnej akcji, którą sfinalizował Andrighetto. W 57 minucie Czesi doprowadzili do wyrównania podczas gry w przewadze. Tym samym doprowadzili do dogrywki, którą wygrali Czesi. Cervenka zdobył złotego gola.
Austria szukała sensacji, ale …
Austria – Finlandia 1:2 (1:2, 0:0, 0:0)
0:1 Puistola - Hameenaho (4:38)
0:2 Parssinen- Seppala – Pesonen (7:06)
1:2 Wolf – Unterweger – Schneider (13:54)
Austria: Tolvanen – Wolf, Unterweger, Nickl, Heinrich, Maier, Biber, Schnetzer, Stapelfeldt – Schneider, Kasper, Zwerger – Rohrer, Baumgartner, Raffl – Lebler, Haudum, Huber – Thaler, Achermann, Kainz. Trener Roger Bader.
Finlandia: Saros– Lehtonen, Saarijarvi, Leppanen, Matinpalo, Salo, Seppala, Sund, Rissanen – Tolvanen, Lammikko, Teravainen – Pesonen, Ruohomaa, Merela – Puistola, Parssinen, Hameenaho – Oksanen, Bjorninen, Erholtz. Trener Antti Pennanen.
Finowie postawili na starych znajomych. Kapitanem drużyny jest doświadczony obrońca Mikko Lehtonen, który uczestniczył we wszystkich sukcesach Suomi w ostatnich latach, a w jego kolekcji znajdują się dwa tytuły z mistrzostw w Bratysławie 2019 i Tampere 2022, a także złoto olimpijskie z Pekinu 2022. Trener Antti Pennanen w nominacji znalazł miejsce dla 26-letniego obrońcy Atro Leppanena z klubu Sport Vaasa, który zdobył 66 punktów (21+45) w 68 meczach, wliczając play-offy. Największą gwiazdą NHL jest bramkarz Nashville, Juuse Saros, ale on, podobnie jak cała drużyna Predators, miał trudny rok. Austriakom powinien przewodzić Marco Kasper z Detroit.
Finowie szybko objęli dwubramkowe prowadzenie, a w końcówce tercji Wolf zdobył kontaktowego gola. W kolejnych bezbramkowych tercjach nic ciekawego się nie wydarzyło, chociaż to Austriacy mieli lepsze momenty. Więcej, posłali krążek do fińskiej bramki, ale po analizie wideo gol nie został uznany. 90 sekund przed końcem wycofali bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł im wyrównania. Trzeba jednak zaznaczyć, że Austriacy zrobili dobre wrażenie. Nie ulękli się utytułowanego rywala.
Stefan Leśniowski