Pierwsza tercja to ogromna przewaga sosnowiczan, którzy przez większą część odsłony gościli w tercji górali. Przewaga i ważenia artystyczne w tej dyscyplinie nie mają znaczenia. Liczy się to co w sieci, a Bizub robił wszystko, by krążek nie znalazł się za jego plecami. Chociaż była taka sytuacja, że wypadł mu i Tyczyński wpakował go pod poprzeczkę, ale… sędziowie gola nie uznali. Sosnowiczanie nie potrafili ulokować go w bramce nawet wtedy gdy mieli przed sobą pustą bramkę z najbliższej odległości. Napór miejscowych przyniósł efekt 8 sekund przed końcem odsłony. Sitnik pomógł przeciwnikowi w zdobyciu gola, bo nie potrafił wybić krążka z tercji. A Podhale? Miało dwie szanse – Bochnak i Moś, ale Szczepkowski nie dał im powodów do radości.
Podhale na początku drugiej odsłony gało w przewadze i… o mały włos nie straciło gola. Bizub wygrał pojedynek oko w oko z Korenczukiem. Kibice miejscowej drużyny mieli ogromny ból głowy, bo często łapali się za tę cześć ciała. Nie mogli zrozumieć jak ich pupile nie potrafili wykorzystać wielu doskonałych okazji. A Bizub w bramce uwijał się jak w ukropie i wyczyniał w niej cuda. Wszędzie było go pełno. Już leżał na lodzie, ale jeszcze zdołał podnieść parkan i zatrzymać krążek skierowany do bramki. W 28 minucie kibice Zagłębia doczekali się gola, ale po wielkim zamieszaniu i dobitce Sanghoona. Bizub zwijał się na lodzie, od jednego słupka do drugiego, ale leżąc nie mógł zapobiec utarcie gola. Za moment kolejny raz popisał się spektakularną interwencją. Wygrał też pojedynek sam na sam, tym razem z Sołtysem. A Podhale? W głębokiej defensywie i tylko swojemu golkiperowi zawdzięcza, że na drugą przerwę schodziło tylko z dwubramkowym mankiem.
Na starcie trzeciej tercji Krężołek z bliska spudłował. Obraz gry się nie zmienił. Gospodarze ciagle przebywali w tercji górali i dbali o to, by Bizub nie był bezrobotny. Nacierali, nacierali i wreszcie Tyczyński trafił pod poprzeczkę. Podhale straciło krążek w tercji ataku i Bernacki w sytuacji sam na sam nie dał szans ostatniej instancji przyjezdnych. Po tej bramce na moment sosnowiczanie spuścili z tonu. Wykorzystali to górale. Dwie dobre okazje miał Jarczyk, ale uderzył wprost w bramkarza. Zaś Bochnak przegrał pojedynek sam na sam. Goście starali się zdobyć honorowego gola, a zdobyli gospodarze w przewadze.
EC Będzin Zagłębie Sosnowiec - Podhale Nowy Targ 5:0 (1:0, 1:0, 3:0)
1:0 Tyczyński – Krężołek – Sozański (19:52)
2:0 San Hoon Shin – Tyczyński – Kotlorz (27:32)
3:0 Tyczyński – Krężołek -Kotlorz (43:03)
4:0 Bernacki (46:27)
5:0 San Hoon Shin – Korenczuk (58:49 w przewadze)
Zagłębie: Szczepkowski - Kotlorz, Charvat, Krężołek, Tyczyński, Djumić - Sozanski, Naróg, San Hoon Shin, Sawicki, Sirkia - Szaur, Krawczyk, Bernacki, Bucenko, Korenczuk - Włodara, Andrejkiw, Kaczyński, Ciepielewski, Sołtys. Trener Matias Lehtonen.
Podhale: Bizub – Sitnik, Mrugała, Worwa, Wielkiewicz, Kamiński – J. Michalski, Schmidt, Sergiienko, Soroka, Bochnak – Wikar, Tomasik, Jarczyk, Malasiński, Żółtek –, Bryniarski, Moś, Czyrkin. Trener Rafał Sroka.
Stefan Leśniowski