W ciągu trzynastu dni hokeiści rozegrają sześć spotkań. Nie wszystkie zagadki zostały rozwiązane. Nas interesuje walka o piątą lokatę. Cztery zespoły mają jeszcze, by uplasować się za wielką czwórką. Nawet Zagłębie zajmujące ósme miejsce, ale musiało zacząć od wygranej z Podhalem. W Sosnowcu panował optymizm przed meczem i to całkiem uzasadniony, gdyż przed pierwszym rzuceniem krążka gospodarze mieli korzystny bilans wzajemnych spotkań. Trzy razy ograli górali, a ci tylko raz im się zrewanżowali. Twierdzili, że mają w tym sezonie patent na zespół 19-krotnego mistrza kraju. Co na to nowotarżanie? Ci wczoraj rozwiązali umowę z Paranicą za porozumieniem stron.
Pierwsza tercja ciekawa, zespoły postawiły na atak. Pod obydwoma bramki było gorąco. Jedna i druga drużyna miała swoje okazje, ale więcej mieli przyjezdni. Gospodarze popełniali błędy w defensywie, ale nie zostały one wykorzystane. Najlepsze sytuacje zmarnowali – Wronka, Cichy i Szczerba. Ten ostatni miał przed sobą tylko golkipera, ale nie zdołał go pokonać. Z drugiej strony świetną sytuację miał Dostalek, ale kapitalną interwencją popisał się Horawski. W 12 minucie Krężołek zachował się nieodpowiedzialne w tercji ataku. Faulował i Podhale zagrało z przewagą jednego gracza. Wykorzystało ten atut. Wronka skrzydłem wtargnął do tercji, z okolic koła bulikowego wystrzelił, a lot krążka zmienił Wielkiewicz. Czarny kauczukowy przedmiot wylądował pod poprzeczką. Radość z prowadzenie nie trwała długo. Podhalanie w swojej tercji kompletnie odpuścili Andrejkiwa, a ten pokonał Horawskiego. Ta zdobycz ośmieliła miejscowych, którzy w końcówce mieli dwie wyśmienite okazje. Raz po strzale Lindgrena słupek uratował przyjezdnych, a chwilę później Niemi w sytuacji sam na sam zachował się jak … nie opłacany stranieri.
Początek drugiej tercji dla gospodarzy. W miarę upływu czasu gra się wyrównała. Akcje sunęły to na jedną, to na drugą bramkę. Wyśmienite sytuacje były z obu stron. W 29 minucie Horawski popełnił błąd, zagrał wprost na kij Kozłowskiego, ale ten nie trafił do pustej bramki. Drugi taki numer w 38 minucie już był brzemienny w skutkach. Kotlorz wystrzelił krążek z własnej tercji, ten odbił się od bandy po przeciwnej stronie. Horawski opuścił swoją świątynie, źle obliczył tor lotu krążka i Nahunko ulokował go w opuszczonej bramce. Dodajmy, w okresie liczebnej przewagi gości.
Trzecia odsłon a rozpoczęła się od straty gola przez przyjezdnych. Oba zespoły grały o jednego zawodnika mniej. Gdy jeden z sosnowiczan opuścił ławkę kar, Lindgren uderzył zza obrońcy i Horawski skapitulował. 28 sekund później Horawski po raz kolejny musiał wyjmować krążek z siatki. Dostalek przekierunkował strzał Tyczyńskiego i zmusił trenera Podhala do zmiany golkipera. Między słupkami stanął Bizub. Ten tylko 54 sekundy zachował czyste konto. Valtola zerwał pajęczynę z jego bramki. Podhalanie w odstępie 82 sekund dostali trzy potężne ciosy. To był nokaut! W 59 minucie Pangiełow Jułdaszew, po akcji Wronki, na otarcie łez ulokował krążek w bramce strzeżonej przez Spesznego.
Zagłębie Sosnowiec - PZU Podhale Nowy Targ 5:2 (1:1, 1:0, 3:1)
0:1 Wielkiewicz – Wronka - Pangiełow Jułdaszew (12:54 w przewadze)
1:1 Andrejkiw – Tyczyński – Krężołek (13:47)
2:1 Nahunko – Kotlorz (37:50 w osłabieniu)
3:1 Lindgren – Kozłowski - Andrejkiw (42:34)
4:1 Dostalek – Tyczyński – Charvat (43:02 w przewadze)
5:1 Valtola – Salo – Niemi (43:56)
5:2 Pangiełow Jułdaszew – Wronka - Wielkiewicz (58:01)
Zagłębie: Speszny – Charvat, Szaur, Szturc, Tyczyński, Krężołek – Naróg, Kotlorz, Niemi, O. Valtola, Salo – Andrejkiw, Krawczyk, Lindgren, Nahunko, Dostalek – Włodara, Kozłowski, Bucenko, Biernacki, Karasiński. Trener Piotr Sarnik.
PZU Podhale: Horawski (43:02 Bizub) – Pangiełow Jułdaszew, Tomasik, D. Kapica, Wronka, Szczechura –Kudin, Załamaj, Cichy, Neupauer, Wielkiewicz – Horzelski, Kiss, Kamiński, Lorraine, Worwa – Słowakiewicz, Bochnak, Jarczyk, Soroka, Szczerba. Trener Sami Hirvonen.
Stefan Leśniowski