20.07.2023 | Czytano: 1941

„Jesteśmy jedną biało-czerwoną drużyną”

W Gdańsku kolejne święto siatkówki. Liga Narodów ponownie zagościła w tym nadmorskim mieście, z tym, że teraz na finałowy turniej.


 
 Biało-czerwoni meczem z Brazylią rozpoczęli dzisiaj  rywalizację o czwarty w historii medal Ligi Narodów. Złota jeszcze w swoim dorobku  nie mają. Jak zwykle atmosfera na siatkarskich wydarzeniach jest fantastyczna. Już kolejny raz biorę udział w kolejnym święcie siatkówki w Ergo Arenia.   Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć na żywo. Trzeba być w tym kotle czarownic, by poczuć niesamowitą atmosferę, ten klimat. Tego nie zobaczy się w telewizji. Trzeba tam być, by przeżyć coś niesamowitego, co pozostaje w pamięci na całe życie. „Jesteśmy jedną biało -czerwoną drużyną i gramy z nią od pierwszej do ostatniej piłki” – mówił wodzirej Marek Magiera i  tak było.  No cóż w hali można było zauważyć kibiców z Podhalem choćby po tym, że byli w góralskich kapeluszach. Spotkałem też Jasia Gabora, a więc nie tylko hokejem żyją nowotarżanie.
 
Trener naszej ekipy, Nikola Grbić, fazę interkontynentalną wykorzystał na sprawdzenie wszystkich siatkarzy z szerokiej kadry. W każdym spotkaniu grał inny skład, co miało wpływ na nierówny poziom gry. Polacy i tak zdołali odnieść dziesięć zwycięstw co dało im na zakończenie pierwszej fazy zawodów trzecie miejsce. Spośród uczestników turnieju finałowego przegrali tylko z Amerykanami, na których mogą trafić dopiero w ewentualnym finale. Aby do niego się dostać trzeba najpierw przejść ćwierćfinał.
 
 Polaków już w pierwszym meczu czekała trudna przeprawa. Brazylia wprawdzie nie jest już tak mocna jak jeszcze kilka lat temu, ale wciąż klasowa. W fazie interkontynentalnej biało-czerwoni wygrali z nią 3:1. Po raz ostatni przegrali z Brazylijczykami w 2021 roku w finale Ligi Narodów. Mimo że w ekipie „canarinhos” coraz śmielej poczynają sobie młodzi zawodnicy, o ich sile wciąż stanową doświadczeni rozgrywający Bruno Rezende, przyjmujący Ricardo Lucarelli, Loandry Leal czy środkowy Flavio Gualberto.
 
Gra Polaków falowała. Pierwszy set wygrali na przewagi. Brazylijczycy mieli piłkę setową, gdy skutecznie zaatakował Ricardo Lucarelli. Chwilę później przestrzelił jednak zagrywkę i rozpoczęła się gra na przewagi. Polacy zatrzymali rywali blokiem, a w kolejnej akcji Alan Souza zaatakował blok-aut. Polacy sprawdzili tę akcję, a weryfikacja pokazała, że wracająca piłka musnęła go w łokieć. Brazylijczycy mocno protestowali, ale nic nie wskórali.
 
Set numer dwa to dobre świetnie rozpoczął się dla naszej drużyny, która po świetnych zagrywkach Wilfredo Leona prowadziła nawet sześcioma punktami, ale roztrwoniła przewagę. W środkowej części seta gra się wyrównała, ale w końcówce znów odskoczyli Polacy. Po dwóch skutecznych atakach Śliwki było 21:18. Siatkarze Canarinhos walczyli do końca, ale popełniali błędy.
 
Początek trzeciej partii toczył się przy minimalnej przewadze Brazylijczyków (8:10), ale  po serii dobrych zagrywek Leona objęliśmy y prowadzenie 15:12.  Od tego momentu gospodarze utrzymywali przewagę. Skutecznie grał Śliwka, kolejnego asa dołożył Bieniek (21:17) i polscy siatkarze pewnie zmierzali po zwycięstwo. Kiwka Leona przyniosła piłkę meczową (24:19), a w ostatniej akcji meczu Brazylia popełniła błąd w polu zagrywki.
 
Biało –czerwoni w sobotę w półfinale zagrają z Japonią, która gładko ograła Słowenię 3:0, w godzinę i 38 minut. W drugim półfinale Stany Zjednoczone zmierzą się z Włochami. Amerykanie po dramatycznym boju pokonali 3:2 Francję, a Włosi bez problemów 3:0 Argentynę.
 
Polska – Brazylia 3:0 (26:24, 25:21, 25:20)
 Polska: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Mateusz Bieniek – Paweł Zatorski (libero) oraz Bartosz Bednorz, Łukasz Kaczmarek. Trener Nikola Grbić.
Brazylia: Bruno Rezende, Henrique Honorato, Lucas Saatkamp, Ricardo Lucarelli, Alan Souza, Flavio Gualberto – Thales Hoss (libero) oraz Fernando Kreling, Felipe Roque, Otávio Pinto, Joandry Leal. Trener Renan Dal Zotto.
 
Stefan Leśniowski, Gdańsk Ergo Arena
 

Komentarze







reklama