17.03.2023 | Czytano: 1957

PHL. Dogrywka wyłoniła zwycięzcę

Półfinałowa seria pierwszej półfinałowej pary przeniosła się pod Wawel. Dzisiejsze spotkanie było bardzo ważne, bo zwycięzca będzie o kok od finału. Znowu było sporo emocji i dramaturgii. Kolejny raz o sukcesie zdecydowała dogrywka.


 
Kierownictwo Cracovii po ostatnim meczu skierowało pismo do komisarz PHL, Marty Zawadzkiej, z prośbą o komentarz do błędów  sędziów. Było ich za dużo jak na jedną rywalizację i o taką stawkę.  
 
Rudolf Rohaczek przetasował formacje, z kolei Jacek Płachta wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia.  „Pasy” w pierwszej tercji posiadali ogromną przewagę, zamykały rywala w jego tercji, mimo iż zespoły grały w komplecie. Wypracowały sobie sporo golowych sytuacji, ale nie potrafili ich wykorzystać. Strzelały fatalnie.  wprost w Murraya. Przyjezdni sporadycznie atakowały, ale nie zmusili Stojanovica do jakiejś spektakularnej interwencji. Wystarczyło, by w  końcówce tercji Łyszczarczyk złapał karę  i stało się.  Na ławce kar przebywał tylko 6 sekund. Katowiczanie wykorzystali błąd Grabolenko, który po wrzutce na bramkę zagapił się i wykorzystał to Olsson. Kibice przy Siedleckiego byli w szoku. Nie pierwszy raz okazuje się, że w hokeju nie liczą się okazje, ale to co w sieci.  
 
Nie upłynęła minuta drugiej części, a Rac zerwał „pajęczynę” z bramki Murraya. Gospodarze poszli za ciosem i mieli okazje, by wyjść na prowadzenie. Tymczasem to goście zdobyli gola, kolejny raz po  błędach mało zwrotnych defensorów. Cracovia kompletnie się pogubiła, katowiczanie zrobili jej taki kocioł pod bramką, że aż dziw, że tylko raz ulokowali krążek w bramce. Odpowiedź „Pasów” była bardzo szybka. Luoto trafił w okienko. Ciekawa tercji, obfitująca w bramki i ciekawe akcje z obu stron.
 
Krakowianie musieli w trzeciej tercji atakować i to robili, ale pod bramką Murraya byli bezradni. Nie potrafili znaleźć sposobu, by rozmontować defensywę. Dopiero, gdy dwóch katowiczan powędrowało na ławkę kar (119 sekund) Nemec doprowadził do wyrównania. Chwilę później Rac dał prowadzenie miejscowym, i wydawało się, ze tak doświadczona drużyna to uszanuje. Nie uszanowała.  Za moment Pasiut wykorzystał karnego, a w 57 min. i 39 sekundzie Wronka złapał karę. „Pasy” miały dużo szczęścia, że nie straciły gola.
 
W dogrywce gospodarze mieli więcej sytuacji, ale to katowiczanie zjechali z lodu jako zwycięzcy. W 18 minucie dogrywki Fraszko zdobył złotego gola.  
 
Comarch Cracovia – GKS Katowice 4:5 D (0:1, 2:2, 2:1; 0:1)
0:1 Olsson – Szimek – Magee (19:43 w przewadze)
1:1 Rac – Wronka – D. Kapica (20:59)
1:2 Pulkkinen – Olsson – Varttinen (22:19)
1:3 Pasiut – Bepierszcz – Fraszko (27:13)
2:3 Luoto – Sawicki – Graborenko (27:59)
3:3 Nemec – Sawicki – Luoto  (50:19 w podwójnej przewadze)
4:3 Rac – Kinnunen – Wronka (53:02)
4:4 Pasiut (54:15 karny)
4:5 Fraszko - Pasiut - Kruczek (77:08)
Stan rywalizacji do czterech wygranych 2:3
Cracovia: Stojanović – Szaur, Gula, Wronka, Polak, D. Kapica – Jeżek, Kinnunen, Łyszczarczyk, Nemec, Sawicki - Luoto, Graborenko,  Kasperlik, Raczuk, Tomi – Bezwiński, Husak, Brynkus, Michalski, Walkar. Trener Rudolf Rohaczek.
Katowice: Murray – Rompkowski, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Mrugała, Wajda, Szimek, Monto, Magee – Maciaś, Wanacki, Lehtonen, Pulkkinen, Olsson – Varttinen, Musioł, Hitosato, Smal, Krężołek. Trener Jacek Płachta.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama