11.02.2023 | Czytano: 1254

PŚ. Polacy dominowali na trybunach, ale... nie na skoczni

Po niemal 20 latach przerwy Pucharu Świata zawitał do Stanów Zjednoczonych. A w Lake Placid skoczkowie po raz ostatni rywalizowali 33 lata temu.



 
Lake Placid, niewielkie miasteczko, dwa razy w historii gościło uczestników zimowych igrzysk olimpijskich. W 1932 i w 1980 roku. W kolejnych latach Puchar Świata w Lake Placid organizowany był w miarę regularnie. MacKenzie Intervale Ski Jumping Complex był stale wykorzystywany dla rywalizacji o Kryształową kulę. Aż do 1990 roku. Nigdy jednak polski skoczek nie stanął na podium rywalizacji w Lake Placid.  Dzisiaj również.
 
Polacy dominowali na trybunach, ale już nie na skoczni. Ozdobą pierwszej rundy był lot Ryoyu Kobayashiego. Japończyk wykorzystał doskonałe warunki i dofrunął do 136. metra. Prowadził z przewagą siedmiu punktów nad Michaelem Hayboeckiem. Szóstą pozycję zajmował lider Pucharu Świata – Halvor Egner Granerud, który przyjeżdżał do USA po serii 12 z rzędu miejsc na podium.  Norweg nie zdołał skutecznie zaatakować w rundzie finałowej. Kubacki w finale przesunął się z 10. na piątą pozycję.

Runda finałowa miała niespodziewane zakończenie. Kobayashi osiągnął tylko 114 metrów i spadł na drugie miejsce. Wygrał Wellinger, który powrócił na podium Pucharu Świata po ponad czterech latach! Pierwszy raz w TOP3 zmagania ukończył w sobotę Tschofenig. Zniszczoł zakończył konkurs na dobrej 13. pozycji. Z kolei jeden ze słabszych występów zanotował 19. Żyła.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama