22.01.2023 | Czytano: 4003

PHL. Dwa trafienia Wielkiewicza

Dzień z tyskim hokejem. Rozpoczęły go hokeistki i hokeiści MMKS. Panie grały u siebie, podopieczni Jacka Szopińskiego w Tychach. Na deser do piwnego miasta udał się również zespół z PHL.



 
Tyszanie byli faworytem potyczki i każdy inny rezultat niż ich zwycięstwo należałoby uznać za sensację sporego kalibru. Tym bardziej, iż gospodarze wystawili cztery pełne piątki, a górale na niecałe trzy. Niespodzianki nie było, choć tyszanie nie grali na maksa.  Niedziela z tyskim hokejem na wielki minus - trzy mecze, trzy porażki.
 
Gospodarze od początku postawili swoje warunki. Grali głównie w tercji „Szarotek”. Kręcili kręciołki, wymieniali podania, ale ich strzały były sygnalizowane i albo obrońcy je blokowali bądź Bizub wyłapywał. Gdy wydawało się, że gol lada moment padnie dla tyskiego zespołu, ten popełnił błąd przy zmianie i Szturc ratował się faulem. Górale oddali pierwszy strzał w meczu i od razu skuteczny.  Lewartowskiego pokonał Wielkiewicz z początku koła bulikowego trafiając pod poprzeczkę. Radość przyjezdnych z prowadzenia trwała zaledwie 13 sekund. Mroczkowski jak w masło wszedł w defensywę Podhala i z korytarza międzybulikowego nie dał najmniejszych szans obrony Bizubowi. Później Wróbel niemal z tego samego miejsca trafił do bramki. Tyszanie prowadzili, ale było widać, że grają na pełnym luzie, próbując kombinacyjnych zagrań.
 
Druga tercja podobna do pierwszej. Grano głównie w tercji Podhala. Gospodarze czarowali w tercji rywala tysiącami podań, ale nic konkretnego nie potrafili wyczarować. Zatrzymywał ich Bizub. To on trzymał wynik. Dopiero podczas gry tyskiej drużyny w podwójnej przewadze zmuszony został  do kapitulacji. Potem jeszcze raz wyjmował krążek z bramki, tuż po tym jak zawodnik Podhala opuścił ławkę kar. Podhale w tej tercji nie miało nic do powiedzenia. Stworzyło tylko jedną okazję zaraz na początku odsłony, lecz Worona jej nie wykorzystał.
 
„Szarotki” kolejnego gola stracili grając w przewadze. Uciekł im Gościński i w sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję ostatniej instancji Podhalan. Podhale odpowiedziało golem Wielkiewicza. Otrzymał kapitalne podanie od Maunuli i w sytuacji sam na sam Lewartowski nie potrafił go zatrzymać. Dla golkipera tyskiego była to ósma interwencja w meczu, podczas gdy jego vis a vis w tym momencie obronił 33 uderzenia. Te liczby mówią wszystko.  Dzięki udanym interwencjom Bizuba goście nie stracili gola grając przez 2 minuty w podwójnym osłabieniu.
 
GKS Tychy - Tauron Podhale Nowy Targ 6:2 (2:1, 2:0, 2:1)
0:1 Wielkiewicz – Zorko – Neupauer  (9:07 w przewadze)
1:1 Mroczkowski – Boivin – Younan (9:20)
2:1 Wróbel – Boivin – Kaskinen  (12:55)
3:1 Nilsson – Szturc (29:17 w podwójnej przewadze)
4:1 Ubowski – Starzyński - Nilsson (37:20 )
5:1 Gościński – Kaskinen (45:21 w osłabieniu)
5:2 Wielkiewicz – Maunula  - Mrugała (47:33)
6:2 Younan – Wróbel – Bukowski  (48:14)
Tychy: Lewartowski – Younan, Nilsson, Szedivy, Komorski, Jeziorski – Pociecha, Ciura, Mroczkowski, Boivin, Wróbel – Jaśkiewicz, Kaskinen, Ubowski, Starzyński, Gościński – Sobecki, Bukowski, Juhola, Galant, Szturc. Trener Andriej Sidorenko.
Podhale: Bizub – Tomasik, Mrugała, Worwa, Neupauer, Wielkiewicz – Aleksandrow, Zorko, Przygodzki, Worona, Maunula – P. Wsół,  Bochnak, Soroka, Słowakiewicz. Trener Aleksandr Belavskis.

W pozostałych meczach:  Sosnowiec – Sanok 3:4, Jastrzębie – Toruń 3:4 K, Cracovia – Oświęcim 2:1  
 
1 Comarch Cracovia 35 78 145-80 22 4 5 4
2 Tauron Re-Plast Unia  Oświęcim 34 74 138-76 20 6 6 2
3 GKS Tychy (p) 35 72 114-71 19 7 8 1
4 GKS  Katowice (m, sp) 33 67 105-76 20 2 8 3
5 JKH GKS Jastrzębie 35 60 99-84 16 3 10 6
6 Marma Ciarko STS Sanok 34 46 79-98 12 4 16 2
7 KH Energa Toruń 35 31 91-141 8 2 21 3
8 Zagłębie Sosnowiec 35 27 70-118 7 1 23 4
9 Tauron Podhale Nowy Targ 34 10 61-158 2 0 28 4
 
Po nazwie drużyny: rozegrane mecze; zdobyte punkty; stosunek bramek; zwycięstwa za trzy punkty; zwycięstwa za dwa punkty po dogrywce lub karnych; porażki; porażki po dogrywce lub karnych premiowane punktem.
 
Stefan Leśniowski

 

Komentarze









reklama