15.01.2022 | Czytano: 1474

TCS. Polacy nie włączyli się do walki o podium (+zdjęcia)

Zbyt silny wiatr uniemożliwił wczoraj rozegranie kwalifikacji do niedzielnego konkursu na Wielkiej Krokwi. Dzisiaj rozegrano zawody drużynowe, jubileuszowe, bo dziesiąte w Zakopanem.

Wszystko zaczęło się w 2013 roku od zwycięstwa Słoweńców, którzy wyprzedzili naszą drużynę narodową i Niemców.  Biało –czerwono wygrali raz, w 2018 roku, w składzie: Stefan Hula, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Kamil Stoch.  Ponadto Polacy dwukrotnie zajmowali drugie miejsca (2013 i 2021) i dwa razy trzecie (2016 i 2019). Cztery razy zabrakło naszej drużyny na podium  i – biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję naszych skoczków – dzisiejsze zawody zapowiadały się jako piąte pod tym względem.  Tym bardziej iż na belce startowej zabrakło naszych asów – Kamila Stocha (kontuzjowany) i Dawida Kubackiego z pozytywnym testem na koronawirusa.  Michal Doleżal miał ból głowy jak zestawić reprezentację. Podpowiedzieć mu miały przedpołudniowe treningi. Po nich zestawił zespół w składzie: Piotr Żyła, Stefan Hula, Jakub Wolny i Paweł Wąsek. No i – jak było do przewidzenia – po raz piaty nie zmieścili się w trójce najlepszych.
 
Reprezentacja Polski rozpoczęła zawody od piątej pozycji po skoku Piotra Żyły na 124 metr. W następnej grupie Stefan Hula (125 m) wysunął nasz zespół na czwartą lokatę. Po skoku Jakuba Wolnego (113 m) wrócił na piąte miejsce, zaś po próbie Pawła Wąska (123,5 m) spadł na szóstą lokatę. I szóstą pozycję biało p-czerwoni utrzymali do końca zawodów, chociaż… Polacy rozpoczęli finał od spadku na siódmą lokatę po skoku Piotra Żyły (122 m). Szóstą pozycję przywrócił Stefan Hula (119 m), a utrzymali Jakub Wolny (132,5 m) i Paweł Wąsek (130,5 m).
 
Komu skacze się najlepiej w zakopiańskich konkursach drużynowych? Niemcom, który na Wielkiej Krokwi triumfowali cztery razy. Przed dzisiejszym konkursem Dwa zwycięstwa odnieśli Słoweńcy, ale dzisiaj dorzucili trzecie, w fantastycznym stylu. Raz  w zeszłym roku  najlepsi okazali się Austriacy, którzy dzisiaj swoich fanów rozczarowali.
 
W pierwszej serii konkursowej najlepsi okazali się Słoweńcy, którzy konkurs rozpoczęli od drugiej pozycji po skoku Lovro Kosa (126,5 m). W drugiej grupie zespół Roberta Hrgoty na prowadzenie wyprowadził Peter Prevc (133,5 m), a fotel lidera utrzymali Timi Zajc (125,5 m) oraz Anze Lanisek (129 m). Drugie miejsce zajmowali Niemcy, którzy rozpoczęli od słabej próby Severina Freunda (121,5 m). Jego koledzy -  Stephana Leyhe (129,5 m), Markusa Eisenbichlera (126 m) oraz Karla Geigera (135,5 m) wysunęli zespół  na pozycję wicelidera ze stratą 27,6 punktu do Słoweńców. Na trzeciej pozycji klasyfikowani byli  Japończycy, którzy liderowali po skoku  Yukiyi Sato (130,5 m). Ostatecznie po skokach Junshiro Kobayashiego (122,5 m), Naokiego Nakamury (115,5 m) oraz Ryoyu Kobayashiego (132,5 m) zespół wyprzedzał Norwegię oraz  niespodziewanie słabo spisującą się Austrię, lidera Pucharu Narodów.
 
W finale Słoweńcy kontrolowali sytuację od pierwszego do ostatniego skoku. Oddawali długie i piękne skoki - Lovro Kos (123 m), Peter Prevc (140,5 m), Timi Zajc (134 m) i  Anze Lanisek (140,5 m). Zacięta walka toczyła się o drugie miejsce. Wygrali ją Niemcy. Severin Freund (128,5 m), Stephan Leyhe (117 m), Markus Eisenbichler (141,5 m) i  Karl Geiger (137 m) stracili 67 punktów do zwycięskich Słoweńców. O 0,6 pkt. za nimi znalexli się Japończycy -
Yukiya Sato (130,5 m), Junshiro Kobayashi (132,5 m), Naoki Nakamura (129,5 m) i Ryoyu Kobayashi (135,5 m). Czwarta była Austria, a piąta Norwegia.
 
Stefan Leśniowski
fot. Marcin Szkodziński

Komentarze







reklama