14.02.2010 | Czytano: 1247

Porażki faworytów

Ostatnia kolejka zasadniczego sezonu w ekstraklasie unihokeja mężczyzn sypnęła niespodziankami. Przegrali faworycie, ale zapewne dlatego, że była to kolejka o przysłowiową „pietruszkę”. Dzień wcześniej zapadły wszystkie rozstrzygnięcia w sezonie zasadniczym. Po raz pierwszy w tym sezonie gorycz porażki przełknęli 10 – krotni mistrzowie kraju, Blast Szarotka Nowy Targ.

Przegrał również drugi nowotarski przedstawiciel, X3M Górale. Oba nowotarskie teamy dzień wcześniej okazały się lepsze od rywali i przed play off zapewniły sobie pierwsze miejsca w grupach.






MUKS Zielonka – Blast Szarotka Nowy Targ 2:9 (0:3, 2:2, 0:4) i 7:4 (3:1, 1:1, 3:2)
Bramki dla Szarotki: Ligas 3, Chlebda 2, Ossowski, Bocheński, Czeladziński, Augustyn ( I mecz), Bocheński, Augustyn, Kasperek, Ligas (II mecz).
Blast Szarotka: Batkiewicz; Sołtys – Wojtak, Kasperek – Ligas; Ossowski – Chlebda – Sawina, Bocheński – Augustyn – Spyra, Czeladziński.

Mistrzowie Polski w sobotnim meczu nie pozostawili złudzeń, kto rządzi polskim unihokejem. Pewnie pokonali Zielonkę, która w Nowym Targu niespodziewanie próbowała podnieść rękę na czempiona.

- Mieliśmy to na uwadze i przystąpiliśmy do meczu bardzo skoncentrowani – mówi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski.

Praktycznie przez większość spotkania inicjatywa należała do gości. Jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne, umiejętność szybkiego rozgrywania piłeczki oraz przeprowadzaniu szybkich i składnych ataków – wyższość mistrzów Polski nie podlegała dyskusji. Porównując walory obu drużyn bez przesady można stwierdzić, że artyści spotkali się z rzemieślnikami. Podhalanie grali z większą swobodą, rozmachem i finezją. Przewyższali swych rywali przede wszystkim myślą w grze. Widać było, że unihokeiści Szarotki wiedzieli czego chcą, a także jak to realizować. U gospodarzy panował chaos i rządził przepadek. Jeśli już im się udało oszukać defensywę gości, to na posterunku był Batkiewicz, który pewnie interweniował.

Mistrzowie zdobywali gole po wspaniałych akcjach, Bardzo ładnego gola z zawijasa zdobył Ligas. On także był bezbłędny przy wykonywaniu rzutu karnego po faulu na Bocheńskim.

- Świetnie zagraliśmy w obronie – twierdzi Lesław Ossowski. – W pierwszej tercji gospodarze oddali tylko jeden strzał na naszą bramkę. Zdobyliśmy trzy gole, a mogliśmy drugie tyle. Od drugiej tercji Zielonka zaczęła nas wyżej kryć i przytrafiły się nam się błędy. Dużo było chaosu, szarpanej gry. Była to bardzo słaba odsłona. W ostatnich 20 minutach gospodarze już nie mieli sił, by się nam przeciwstawić. Z dużą łatwością rozmontowywaliśmy defensywę rywala.

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka – tak można powiedzieć o rewanżowej potyczce. Nawet najstarsi górale nie pamiętają, kiedy Szarotka doznała porażki. Było to przed dwoma laty w finale play off z lokalnym rywalem Góralami.

Sprawa awansu z pierwszego miejsca do play off była już dawno przesądzona na ich korzyść. Być może rozluźnienie wpłynęło niekorzystnie na postawę 10 – krotnych mistrzów Polski, którzy dzień wcześniej pokazali Zielonce gdzie raki zimują. Skąd taka nagła metamorfoza?

Od pierwszego gwizdka sędziego gra im się nie układała. Mistrzowie wyszli na boisku jacyś rozkojarzeni, jakby myślami byli gdzieś indziej. Popełniali proste błędy w obronie, które takiemu zespołowi nigdy się nie przytrafiały. W ataku zaś mieli fatalnie nastawione celowniki. Szybko stracili trzy gole, wsadzając gospodarzy na „konia”. Ci niesieni dopingiem, uskrzydleni prowadzeniem grali momentami jak w transie. Po prostu wszystko im wychodziło.

Po męskich rozmowach w przerwie, górale w drugiej tercji zaprezentowali się znacznie lepiej, ale wtedy zawodziła ich skuteczność. Marnowali nawet stuprocentowe okazje. Gdyby wykorzystali chociaż 10% wszystkich stworzonych w tej fazie meczu okazji, to powinni wygrać ją co najmniej 5:0. Tymczasem zakończyła się remisem 1:1. Pełna mobilizacja w trzeciej tercji również na nic się zdała. Pogoń okazała się spóźniona. Na niespełna 2 minuty przed końcem trzeciej tercji Szarotka wycofała bramkarza i oblegała bramkę gospodarzy. Trwał jej obstrzał, ale ażurowa piłeczka ani rusz nie chciała wpaść do siatki. Sporego farta miał golkiper. Gospodarze postawili kropkę nad „i” strzałem do pustej bramki.

- Najgroźniejszy przeciwnik drzemie w nas samych – mówi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Mamy problemy z koncentracją i motywacją. Tak było w tym spotkaniu. Podeszliśmy do niego mało skoncentrowani, w przekonaniu, że jakoś to będzie. Tym bardziej, iż wczoraj poszło gładziutko. Rozegraliśmy bardzo słabe spotkanie. Nasza skuteczność była mizerna. Nie potrafiliśmy wykorzystać nawet „setek”. W normalnej dyspozycji, to takie sytuacje nie stwarzają nam problemów, ale nie dzisiaj...

GRUPA A:
Pionier Tychy – Orły Suwałki 13:11 i 4:10. 

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Blast Szarotka
12
32
113
56
2
Zielonka
12
23
115
83
3
Pioner
12
14
79
112
4
Orły
12
3
86
142

 

 


 

Absolwent Sielec – X3M Górale Nowy Targ 4:9 (1:2, 3:2, 0:5) i 5:4 (0:1, 1:1, 4:2)
Bramki dla Górali: Lipkowski 3, Kostela 2, Siaśkiewicz, Polaczek, Rusnak, B. Sikora (I mecz), Siaśkiewicz, Lipkowski, Gotkiewicz, Rusnak (II mecz).
X3M Górale: Guzik; Barszczewski – Cholewa, Starmach – Gotkiewicz, B. Sikora – Subik; Siaśkiewicz – Lipkowski – Kostela, Sąder – Rusnak – Bełtowski, Bisaga – Polaczek – Żuk. Trener Dominik Siaśkiewicz. W drugim meczu bronił Pawlik.

Wicemistrzom Polski potrzeba było jednej wygranej w Sielcu, by sezon regularny zakończyć na pierwszym miejscem w swojej grupie. Górale zrealizowali plan minimum, pokonując Absolwenta.

Po pierwszej tercji wydawało się, że na luzie ograją gospodarzy, prowadzili bowiem 2:0 i kontrolowali grę. Grający trener Dominik Siaśkiewicz fantastyczną akcją rozpoczął trafianie do bramki Absolwenta. Przeprowadził kapitalny rajd lewą stroną, w ostatniej fazie pobiegł w poprzek, obiegł bramkarza i w pustej bramce ulokował piłeczkę. Potem na listę strzelców wpisał się Polaczek. Goście grali bardzo mądrze w obronie, trzymając rywala daleko od własnej bramki. Ten kompletnie nie miał sposobu, by sforsować defensywę wicemistrzów kraju. Nie wypracował sobie ani jednej sytuacji golowej, ale...cieszył się z jednego trafienia. 13 minuta okazała się feralna dla wicemistrzów Polski. Po strzale na aferę, wbili sobie samobója.

Gol ten podziałał negatywnie na Górali, którzy wyszli na drugą tercję mało skoncentrowani. Jakby w przekonaniu, że nic złego im się stać nie może. Luzacką postawę od razu wykorzystali rywale, którzy bardzo szybko, bo już w 23 minucie objęli prowadzenie 3:2, a 5 minut później zyskali dwubramkową przewagę. Potem jednak wszystko wróciło na właściwe tory. Nowotarżanie zwiększyli tempo i szybko okazało się, że rywal nie ma zbyt wielu argumentów, by przeciwstawić się aspirantowi do mistrzowskiego berła. Gospodarze przypominali mało doświadczonego boksera, który wprawdzie ambitnie nacierał, lecz zupełnie się gubił w obronie i w efekcie raz za razem otrzymywał dotkliwe uderzenia. W 52 minucie goście przeprowadzili akcję godną kamer filmowych. Kostela spod bandy zagrał do Siaśkiewicza, a ten zwodem oszukał defensora i dograł piłeczkę Lipkowskiemu do „pustaka”.

- Spokojnie rozpoczęliśmy, ale po przerwie wyszliśmy na boisko zbyt spokojni. Stanęliśmy, a rywala przejechał obok nas. Miał przy tym sporo szczęścia, bo jedną z bramek zdobył pod odbiciu piłeczki od bandy. W trzeciej tercji przyśpieszyliśmy, zagraliśmy na dwie piątki i pod naszym naporem gospodarze byli bezradni – powiedział grający trener Górali, Dominik Siaśkiewicz.

Gdy stawką meczu jest czysta satysfakcja, bez możliwości poprawienia miejsca w tabeli i wynikających z tego konsekwencji w play off, jakoś nie bardzo chciało się unihokeistom X3M Górale Nowy Targ zmuszać do maksymalnego wysiłku w rewanżowej konfrontacji. Gra wprawdzie momentami była szybka i płynna, ale wyprana z elementów walki i to dobitnie świadczyło, iż chodziło tylko o odfajkowanie.

Wicemistrzowie Polski tylko momentami mieli przebłyski dobrej gry. Zresztą nawet bez pełnego zaangażowania dyktowali warunki gry. Kontrolowali wydarzenia na parkiecie do 49 minuty. Wtedy prowadzili jeszcze 3:1, a mogli więcej, gdyby nie świetna postawa w bramce gospodarze reprezentanta kraju Strażyńskiego. Jego vis a vis Pawlik powrócił na parkiety po dłuższej przerwie, podobnie jak Rusnak.

Już wtedy preferowali grę metodą tysiąca podań. Stwierdzili zapewne, że po co się wysilać, jak i tak dają sobie radę z Absolwentem. Sygnałem do zmiany scenariusza był, podobnie jak w pierwszym meczu, gol samobójczy. 81 sekund później Hantsch wykorzystał rzut karny i zrobiło się 3:3. Gospodarze wyczuli swoją szansę. Dostali skrzydeł. Walczyli z ogromną determinacją i w 56 minucie objęli prowadzenie. 55 sekund przed końcem meczu po raz piąty ulokowali piłeczkę gości. 4 sekundy przed końcową syreną rozmiary porażki zmniejszył Rusnak.

- Zabrakło nam sił – twierdzi kapitan Górali, Mariusz Sąder. – Wczoraj zagraliśmy z ogromną determinacją na dwie piątki. Zostawiliśmy mnóstwo potu na parkiecie i serce. Walczyliśmy w myśl zasady – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego i dzisiaj był tego efekt. Mimo, iż graliśmy na trzy pełne formacje. Jednak w drugiej tercji gra nam się posypała. Tylko dwie zmiany zagraliśmy w komplecie. Kary nas zabiły, w tym dwie dziesiątki. W osłabieniu straciliśmy kluczową czwartą bramkę. Kolejna była konsekwencją odkrycia się, odrabiania strat.

GRUPA B:
Politechnika Wrocław – Ósemka Wejherowo 3:7 i 12:8.

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
X3M Górale
12
27
100
53
2
Absolwent
12
27
87
67
3
Ósemka
12
12
74
84
4
Politechnika
12
6
24
111

Ćwierćfinałowe pary play off:
Politechnika Wrocław – Blast Szarotka Nowy Targ,
Ósemka Wejherowo – MUKS Zielonka
Pionier Tychy – Absolwent Sielec,
Orły Suwałki – X3M Górale Nowy Targ.

Spotkania zostaną rozegrane 13, 27 ewentualnie 28 marca. Gra się do dwóch zwycięstw. Pierwsze spotkania u zespołów sklasyfikowanych niże w tabeli.

Stefan Leśniowski

 

Komentarze







reklama