09.02.2010 | Czytano: 1564

Zaakceptowali taktykę trenerów

Męski unihokej odniósł ogromny sukces. Reprezentacja Polski wywalczyła awans do grudniowych mistrzostw świata, które rozegrane zostaną w Finlandii. Wielki udział w tym sukcesie mają zawodnicy z Nowego Targu...

... Grzegorz Guzik, Michał Dziurdzik, Piotr Ligas, Artur Kasperek, Jarosław Lech, Piotr Kostela, Bartłomiej Augustyn i Łukasz Chlebda, którzy dostąpili zaszczytu występowania w biało – czerwonej koszulce z orłem na piersi. Zaś kierownikiem drużyny był prezes i grający trener X3M Górale, Dominik Siaśkiewicz. Poprosiliśmy go o ocenę występu drużyny narodowej.

- Cel jakim był awans do światowej elity został zrealizowany – mówi. - Zrobiliśmy spory postęp pod względem organizacji gry i w taktyce. Ta drużyna ma już pomysł na grę, w czym wielka zasługa szwedzkich szkoleniowców. Każdy zawodnik wie jak ma grać i jak się zachować w danej sytuacji Wie też gdzie zagra kolega. Zmienili podejście zawodników do unihokeja, którzy przyjechali na zawody przygotowani motorycznie. Wytrzymali świetnie turniej kondycyjnie, mimo iż sporo czasu graliśmy dwoma formacjami. Gracze zaakceptowali ich taktykę i wierzyli w sukces.
Biało –czerwoni w drodze do mistrzostw świata rozegrali cztery spotkania, wygrali trzy, a z Duńczykami zremisowali. – Z tym ostatnim rywalem rozegraliśmy najlepsze spotkanie – twierdzi Dominik Siaśkiewicz. – Oba zespoły zademonstrowały twardy unihokej, aż bandy trzeszczały. O dziwo, w porównaniu z naszą ligą, sędziowie dopuszczali do gry ciałem. Chłopcy z Belgią rozpoczęli zestresowani, bo był to pojedynek o być albo nie być. Z biegiem czasu narzuciliśmy swój rytm gry i bez kłopotów zwyciężyliśmy. Z W. Brytanią mecz toczył się do jednej bramki, a Grzesiek Guzik miał wymarzony debiut w bramce, obronił wszystkie strzały, trzeba przyznać, że dużo ich nie miał. Decydujący mecz o awansie z Francją był dziwny. Byliśmy lepsi w każdym elemencie, a przegrywaliśmy 0:1 i 1:2. Pierwszą bramkę straciliśmy w przedziwnych okolicznościach. Przy strzale złamał się kij Kasperkowi i trójkolorowi wykorzystali sytuację sam na sam. Drugą po sprytnie wykonanym wolnym. Nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na bramkarza, dlatego, że graliśmy statycznie po kole i miał czas, by się dobrze ustawić. Gdy były szybkie i mocne podania na drugą stronę nie miał nic do powiedzenia. Francuzi prowadząc cofnęli się i broniąc wyniku każdy strzał przyjmowali na ciało. Cały mecz nie mogli się tak bronić i nasze zwycięstwo przyszło z czasem.

W Finlandii czeka nas trudne zadanie. Polacy wystąpią w grupie B z Szwajcarią, Łotwą i Singapurem. Z tym ostatnim teamem 4 grudnia zainaugurują czempionat. W pozostałe grupy tworzą: A – Finlandia, Dania, Rosja, Kanada, C – Szwecja, Niemcy, Estonia, Australia; D – Czechy, Norwegia, Włochy i Japonia.

- Singapur jest w naszym zasięgu, ale nie można go lekceważyć – mówi Dominik Siaśkiewicz. – Szwajcaria to uznana firma i tutaj wielką rolę odegra taktyka. Rywale pod tym względem są mistrzami. Każdą tercję analizują. My też musimy zagrać coś innego w każdej odsłonie i mocno w defensywie. Żeby awansować do ósemki trzeba ograć Łotwę, zespół poukładany, ograny w elicie. Nie stoimy jednak na straconej pozycji.
Dużo się mówi o wzmocnieniach polskiej drużyna zawodnikami ze Skandynawii z polskimi paszportami. – Trzeba najpierw je zdobyć. Rzeczywiście są plany zatrudnienia fińskiego bramkarza oraz kilku zawodników polskiego pochodzenia z szwedzkiej ligi. To na razie melodia przyszłości. Niemniej walka o miejsce w drużynie narodowej zapowiada się bardzo ciekawie. Nawet ci, którzy wywalczyli awans nie mogą być jego pewni.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama