Rozpoczęły bardzo dobrze, bo od prowadzenia, ale szybko go straciły. Miały swoje okazje, by posłać krążek do bramki przeciwniczek, ale skuteczność – tradycyjnie – pozostawiała wiele do życzenia. Dziewczęta muszą nauczyć się wykorzystywać takie okazje jakie miały w tym meczu. Bo jak się nie wykorzystuje „setek”, to się potem może zemścić. Tak też było w tym przypadku. W 46 minucie krakowianki objęły prowadzenie i poszło z górki. W 58 minucie zapaliło się światełko nadziei, po zdobyciu przez Leśniowską kontaktowej bramki w przewadze, ale odpowiedź rywalek była natychmiastowa.
- Przez ostatni tydzień trenowaliśmy różne momenty meczowe. Na tych elementach się dzisiaj skupialiśmy w meczu. Mieliśmy dużo sytuacji bramkowych. Nie skupiam się na wyniku, lecz na aspekcie naszej gry obronnej i kontratakach. Kilka było fajnie wyprowadzonych kontrataków. Oczywiście z wyniku nie jestem zadowolony, ale gry tak. Są już zalążki gry takiej o jaką nam chodzi – podsumował trener MMKS, Zbigniew Podlipni.
MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia 2:4 (1:1, 0:0, 1:3)
1:0 Podlipni – Bukowska (4:29)
1:1 Isztok – Niechwiej (7:25)
1:2 Szeląg – Isztok (45:14)
1:3 Solarz – Baran (53:01)
2:3 Leśniowska (57:41 w przewadze)
2:4 Szeląg – Solorz (59:09)
MMKS Podhale: Furtak – Wielkiewicz, Nosal, Leśnicka, Podlipni. Bukowska – Grzybek, Czaja, Mroszczak, Szopińska, Leśniowska – Paprocka Maciaś, Zamarlik, Węgrzyniak, A. Gacek, Szlachtowska – K. Gacek, Fryźlewicz. Trenerzy: Zbigniew Podlipni i Gabriel Samolej.
Cracovia: Oleksa – Smach, E. Synowiec, Baran, M. Synowiec, Solorz – Ziółkowska, Mroczka, Isztok, Niechwiej, Szeląg – F. Kobylańska, A. Kobylańska, Olszewska, Łabędź. Trener Stanisław Cieślak.
Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian