Błażej Kapica – bo o nim mowa – strzegł nowotarskiej „świątyni”. Miał sporo pracy, bo jego koledzy z pola zbyt często odwiedzali ławkę kar, ale wywiązywał się z niej należycie. Torunianie 36 razy strzelali na jego bramkę z czego tylko dwa razy skapitulował. Jego vis a vis zmuszony był 24 razy do interwencji i jeden krążek wpadł mu do siatki.
- Trzeba przyznać, ze bardzo dobrze zabronił Kapica – chwali go trener Jacek Szopiński. – Przełomowym momentem była druga tercja, w której mieliśmy dziesięć „setek” i ogromną przewagę w strzałach 18:9. Nie zawsze chce wpadać, zdarzają się takie mecze. Zabrakło skuteczności i ciut szczęścia w sytuacjach podbramkowych.
Wszystkie gole zdobyte zostały podczas gier w przewadze. Często zespoły grały w liczebnym osłabieniu, bo arbiter zbyt surowo traktował zawodników i nałożył na nich 38 minut kar. Podhale grało do końca dążąc do zmiany niekorzystnego rezultatu, ale nie mogło – jak wczoraj – wycofać bramkarza, gdyż w końcówce Trzebunia złapał „dychę”, a Plewa dwie minuty kary.
- Wziąłem czas z myślą o przygotowaniu akcji podczas wprowadzenia dodatkowego gracza za bramkarza, ale… Nie było możliwości. Przeciwnik pilnował krążka – tłumaczy Jacek Szopiński. – W trzeciej tercji kary wybiły nas z uderzenia. Niemniej rozegraliśmy dobre spotkanie, walczyliśmy do końca o korzystny rezultat.
SMS Toruń - MMKS Podhale Nowy Targ 2:1 (1:1, 1:0, 0:0)
0:1 Plewa – Bochnak – Michalski (10:20 w przewadze)
1:1 Schafer – Wenker – Proczek (18:03 w przewadze)
2:1 Napiórkowski – Dobrzeniecki (31:47 w przewadze)
SMS: Buczek – Proczek, Rutkowski, Wenker, Walczak, Piskalski – Schafer, Sawicki, Napiórkowski, Laskowski, Krzymowski – Dobrzeniecki, Kurnicki, Wólczyński, Wiwatowski, Zeberek. Trener Wojciech Milan.
MMKS Podhale: Kapica – Siuty, Danel, Bochnak, Michalski, Plewa - Sarniak, Szlembarski, Trzebunia, K. Malasiński, Jarczyk – Sulka, Nykaza, Valtonen, Długopolski, Worwa – Luberda, Pudzisz. Trener Jacek Szopiński.
Stefan Leśniowski