20.09.2020 | Czytano: 6090

PHL: 3519 dni…

… upłynęło od ostatniej nowotarsko – gdańskiej konfrontacji. Ostatnia potyczka zakończyła się porażką Podhala na własnym lodzie (5:7).



 
Aż dziewięć lat, siedem miesięcy i 19 dni czekały „Szarotki”, by wziąć rewanż.  Wygrana jednak nie przyszła łatwo, mimo iż były wielkim  faworytem konfrontacji z beniaminkiem, to dopiero w trzeciej tercji pokazały swoją wyższość.  
 
Podhale objęło prowadzenie po wspaniałej akcji Szveca, który oszukał obronę i idealnie podał do „pustaka” Bepierszczowi. To pierwszy gol tego zawodnika w barwach Podhala. Już wcześniej goście powinni objąć prowadzenie. Najpierw Ankudinow z najbliższej odległości nie dał rady Kielerowi, a chwilę później  Łyszczarczyk nie wykorzystał sytuacji sam na sam.  Nowotarżanie mieli więcej sytuacji, ale Kieler dwoił się i troił  między słupkami, ale już w pierwszych 20 minutach nie dał się pokonać. Gdańszczanie odgryzali się jak tylko mogli, głównie w przewagach. Gdy w końcówce odsłony grali  w podwójnej przewadze, na sekundę przed zakończeniem kary Wsóła Mocarski mierzonym strzałem pokonał zasłoniętego Odrobnego. Podsumowując - pierwsza tercja wyrównana. Sporo chaosu z obu stron, niedokładnych podań. Więcej z gry mieli przyjezdni, ale świetnie w gdańskiej bramce spisywał się Kieler.
 
Brzydka druga tercja. Sporo chaosu, niedokładnych podań i mnóstwo kar. Jak tylko jakiś gracz opuścił ławkę kar, od razu siadał na niej kolejny. Sędziowie w tej odsłonie nałożyli aż 26 minut w tym 10 minut dla Maciejewskiego. Sporo. Podhale przez 8 minut grało w osłabieniu, ale bez straty gola. Gdańszczanie mieli kilka okazji do zmiany rezultatu, ale brakowało im dokładnego ostatniego podania.  Gdy  hokeiści znad morza grali w trójkę przeciwko piątce górali, przyjezdni po 12 sekundach  wykorzystali podwójną przewagę. Bepierszcz „huknął” z okolic bulika i wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Trener Andriej Gusow musiał bez przerwy udzielać reprymendy swoim podopiecznym.  
 
Dużo chaosu na początku trzeciej odsłony.  Oba zespoły nie potrafiły zawiązać składnej akcji. Pierwsi uczynili to gospodarze, którzy doprowadzili do wyrównania.  To był gol samobójczy. Sulka tak niefortunnie dołożył łopatkę kija, że czarny kauczukowy przedmiot znalazł się za plecami Odrobnego. W hokeju nie ma samobójów, więc gola przypisano Peście, który był ostatni w posiadaniu krążka. Trzeba jednak przyznać, że trafienie poprzedziła bardzo ładna akcja gdańszczan. Po stracie gola  przyjezdni podkręcili tempo, ale dopiero Leśniak musiał im  sprezentować gola. Niczym partner z drużyny idealnie nagrał krążek na łopatkę kija krążek Ankudinowa, a ten dograł do Rancevsa, który  umieścił krążek pomiędzy parkanami Kielera.  Tym samym Łotysz otworzył osobiste konto goli w barwach Podhala.   W kolejnych minutach mnożyły się błędy hokeistów z Gdańska,  Kieler miał sporo pracy, ale świetnie bronił. Jednak nie popisał się w 54 min. Wydawało się, że niegroźnie uderzył Vachovec spod niebieskiej, ale źle zachował się gdański bramkarz i krążek wpadł do bramki. Kolejny prezent gdańskiej defensywy. Szvec przejął krążek i wypatrzył Vachovca, a ten posłał krążek  do siatki. Wynik ustalił Birzins, kolejny gracz, który otworzył osobiste konto zdobywania goli w nowotarskich barwach.
 
Stoczniowiec Gdańsk - Tauron Podhale Nowy Targ 2:6 (1:1, 0:1, 1:4)
0:1 Bepierszcz – Szvec – Vachovec (6:09)
1:1 Mocarski –  Rompkowski - Vitek (19:24 w podwójnej przewadze)
1:2 Bepierszcz – Szvec- Chaloupka (27:49 w podwójnej przewadze)
2:2 Pesta – Lehmann – Zając (43:27)
2:3 Rancevs – Ankudinow (48:17)
2:4 Vachovec – Wsół – Słowakiewicz (53:57)
2:5 Vachovec – Szvec (58:10)
2:6 Birzins – Rancevs – Ankudinow (59:54)
Stoczniowiec: Kieler; Rompkowski – Wala, Lerhmann – Leśniak, Maciejewski – Żurawski, Liśkiewicz – Niedźwiecki; Vitek – Mocarski – Stasiewicz, Zając – Pesta – Bandarenka, Maciej Rybak – Strużyk – Sadowski, Łabinowicz – Fruczek – Drąg. Trener Krzysztof Lehmann.
Podhale: Odrobny; Birzins – Chalupka, Tomasik – Mrugała, Sulka  – P. Wsół; Szvec – Vachovec – Bepierszcz, Pettersson – Neupauer – Łyszczarczyk, Guzik – Rancevs – Ankudinow, Słowakiewicz - Gajor– Worwa. Trener Andriej Gusow.
 
Stefan Leśniowski
Zdjęcie Andrzej Pabian

Komentarze







reklama