12.09.2020 | Czytano: 2796

MHL. „Szopena” w Janowie, ale…

Jacek Szopiński miniony sezon spędził w Janowie jako szkoleniowiec Naprzodu. Dzisiaj wrócił do miejsca ostatniej pracy w PHL, które niezbyt dobrze wspomina, bo opuszczał je bez wynagrodzenia za kilka miesięcy.



 
Wrócił, ale już z nową drużyną, juniorami MMKS Podhale. Drużyny popularnego „Szopena” zawsze wykazywały się walecznością, bo też w jego ekipach nigdy nie było wielkich nazwisk. Wyjazd do Janowa był z gatunku trudnych, bo pojechał z zespołem, w którym większość stanowili juniorzy młodsi. Z kolei u gospodarzy występowali zawodnicy, którzy już za Jacka Szopińskiego mieli okazję ogrywać się w ekstraklasie. Niemniej waleczność i góralski charakter zwyciężył.
 
Jego podopieczni posiadali przewagę, oddali  zdecydowanie więcej strzałów od rywala, ale  to ten w 13 minucie objął prowadzenie. Minuta okazała się feralna.   Bramka została stracona podczas gry w osłabieniu. Wyrównali 35 sekund po przerwie. Na początku trzeciej odsłony nowotarżanie stracili gola grając w osłabieniu, po błędzie w rozegraniu. W 30 minucie za uderzenie kije Kowolika sędzia podyktował karnego. Niestety, nie wykorzystał go F. Kapica.   Ostatnie jednak słowo należało do górali, szybko wyrównali w przewadze, a zwycięską bramkę zdobyli w 48 minucie. Obie były autorstwa J. Malasińskiego.  Górale mieli jeszcze mnóstwo szans, ale nawet w pustej bramce (Trzebunia) nie potrafili umieścić krążka.  Gdyby wykorzystali choćby część okazji, to nie mieliby nerwowej końcówki.
 
- Fajny mecz – twierdzi trener Jacek Szopiński. -  Zdecydowałem się na wystawienie juniorów, a w zdecydowanie większości juniorów młodszych. Naprzód miał mieszany skład plus czterech graczy ogranych w ekstraklasie. Doświadczenie zdobyli, ale umiejętności i ogranie to są dwie różne rzeczy. Podjęliśmy z nimi walkę. Mecz wyglądał podobnie jak tydzień temu w Sanoku. Cały czas była nasza dominacja, a Janów próbował kontrować. Powiedziałem chłopakom, że jak im sami nie damy, to rywal gola nie strzeli. Ale daliśmy, po prostych błędnych. Dwóch na pięciu jechało, wrzutka, ktoś dołożył kija i stało się. Później zmaściliśmy karnego, w końcówce zaś  Trzebunia miał pustą bramkę i przestrzelił. Gdyby trafił nie byłoby nerwowej końcówki. Ale stanęliśmy na wysokości zadania. Dowieźliśmy wygraną do końcowej syreny, w pełni zresztą zasłużoną, bo dominowaliśmy, posiadaliśmy  dużą przewagę w strzałach i w posiadaniu krążka. Cieszy mnie, że juniorzy młodsi dają radę i to bez wzmocnień ligowych, bo tylko F. Kapica jest przymierzany do pierwszej drużyny.  Mamy dużo mankamentów, nad którymi musimy pracować, by je wyeliminować. Pracować trzeba  nad systemem gry.  Ale charakter i waleczność ta drużyna posiada i to jest ważne.
 
KS Katowice Naprzód Janów – MMKS Podhale Nowy Targ 2:3 (1:0, 0:1, 1:2)
1:0 Niedźwiedź – Ciepielewski – Kowolik (12:33 w przewadze)
1:1 F. Kapica (20:35)
2:1 Wróbel – Miłek (41:49 w osłabieniu.
2:2 J. Malasiński – Szlembarski (42:33 w przewadze)
2:3 J. Malasiński (47:31)
Naprzód: Świerczyna – Huchel, Szmidt, Stacherski, Kwas, Ksiondz – Kowalik, Kania, Timm, Wróbel, Niedźwiedź – Bujok, Król, Miłek, Ciepielewski, Macioł. Trener Jakub Radwan.
MMKS Podhale: Klimowski  – Wikar, Szlembarski, J. Malasiński, F. Kapica, Plewa – Sulka, Nykaza, Trzebunia, K. Malasiński, Jarczyk – Danel, Siuty, Leja,  Długopolski, Worwa – Sarniak, Luberda, Pudzisz.  Trener Jacek Szopiński.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama