24.04.2020 | Czytano: 10099

Ocalić od zapomnienia: Materiał na dobrych piłkarzy (+zdjęcia)

Obserwowałem chłopaków od czterech lat. Wtedy, jeszcze jako trampkarze – po ciężkiej walce zdobyli mistrzostwo województwa. Fachowcy twierdzili, iż jest to materiał na dobrych piłkarzy.



 
Trzeba było tylko odpowiednio oszlifować ten brylant. Znalazł się taki – Piotr Lach. Młody, ambitny szkoleniowiec, który poprzysiągł sobie, że doprowadzi juniorów do historycznego sukcesu. Zakasał rękawy i przystąpił do pracy.
 
W sezonach 1995/96 i 96/97 juniorzy Podhala o zwycięstwo w podhalańskiej okręgówce toczyli zacięte boje z Turbaczem Mszana Dolna, Jutrzenką Zakopane i Porońcem Poronin. Zabrakło jednak ogrania i doświadczenia w barażowych pojedynkach o prawo gry w lidze międzywojewódzkiej z mistrzem ligi nowosądeckiej. W pierwszym roku musieli uznać wyższość Dunajca Nowy Sącz (2:2, 1:2), a w kolejnym sezonie lepsi okazali się rówieśnicy Glinika Gorlice (0:1, 1:0 w karnych 2:3)
 
Do trzech razy sztuka
 
W przypadku podopiecznych Piotra Lacha sprawdziło się powiedzenia „do trzech razy sztuka”. Nim przystąpiono do spotkań barażowych z Dunajcem Nowy Sącz, Podhale bezapelacyjnie wygrało ligę mając 15 punktów przewagi nad kolejnym zespołem. Wszyscy z podstawowego składu zakosztowali piłki seniorskiej, występując z powodzeniem w klasie A i w znacznym stopniu przyczyniając się do awansu seniorów do V ligi. To wszystko powodowało, że – jak nigdy – uchodzili za faworyta w walce o ligę międzywojewódzką. Z banku informacji wynikało, że młodzi nowotarżanie poradzą sobie z przeciwnikiem bez problemu. – Teraz, albo nigdy – powtarzali piłkarze. – Do trzech razy sztuka – wtórowali działacze.
 
Piotr Lach wraz z chłopakami przeżywał mocno te dni. Dbał jednak skrzętnie, by presja sukcesu nie wpędziła ich piłkarzy w jakiś ślepy psychiczny zaułek. Wszystko wydawało się zapięte na ostatni guzik nim  rozległ się pierwszy gwizdek.

Piotr Lach (czerwona kurtka) w rozmowie z niżej podpisanym 

A jednak mecz góralom przed własną widownią nie wyszedł. Posiadali inicjatywę, ale zawodzili pod bramką przeciwnika. Stawka meczu paraliżowała ich ruchy.  Piotr Lach komentując pierwszych występ drużyny powiedział: „Fatalna aura sprawiła ( rzęsisty deszcz, płyta boiska przypominała jedną wielką kałużę – przyp. aut.), iż lepsi technicznie zawodnicy nie potrafili pokazać swojego kunsztu. Przeciwko drużynie programowo nastawionej  na zmasowaną obronę gra się niewygodnie. Już samo ustawienie trenera Józefa Bodzionego nie pozostawiało złudzeń, iż przeciwnik nie zamierza prowadzić otwartej gry. Wierzyłem, że mimo nieciekawego startu chłopcy są w stanie osiągnąć sukces.  Wiedziałem, że gorzej już zagrać nie mogą”.

 Krzysztof Grzybek z Saganowskim

Popis jednego zespołu
 
Bezbramkowy remis  wprawdzie nie odbierał szans, ale i nie napawał optymizmem. Recenzje prasowe były surowe, ale krytyka się przydała. W rewanżu na boisku rywala zespół Podhala zaskoczył gospodarzy walecznością, konsekwencją i przemyślaną organizacją gry. Pressing nowotarżan wprawił w zakłopotanie nowosądeczan, którzy oddali inicjatywę w ręce górali. Był to popis jednego zespołu. Wynik 1:0 nie oddaje w najmniejszym stopniu ogromnej przewagi przyjezdnych, którzy powinni zdobyć więcej bramek. W samym ostatnim kwadransie gry zmarnowali siedem „setek”.
 
- Powinniśmy wygrać wysoko, bo były ku temu wszelkie dane. Mieliśmy mnóstwo stuprocentowych  sytuacji, niestety zawodnicy zawodzili pod bramką rywala. Potwierdziło to tylko tezę, że w bardzo trudnych mementach o losach  decydują wybitne jednostki. Miałem takiego jokera w tali. Był nim Bartosz Majczak, który nigdy nie zawodzi w najtrudniejszych momentach – mówił po meczu bardzo szczęśliwy Piotr Lach.  


 
Co można powiedzieć o zespole, który wywalczył historyczny awans? To była jedenastka bardzo dobrze wyszkolona technicznie, grająca efektywny, ofensywny futbol. Drużyna dobrze zintegrowana, a swój podhalański charakter manifestowała żywiołową radością. Generalnie była to spójna grupa, dobrze zżyta z sobą. Eksplozja radości po meczu barażowym – poruszyć mogła najbardziej zblazowanego bywalca stadionów.
 

Oni wywalczyli awans
Bramkarz – Grzegorz Dziwisz; Obrońcy – Krzysztof Cionżyński, Michał Domin, Krzysztof Kubicz, Andrzej Kaczor, Maciej Maciaszek, Szczepan Piekarczyk; Pomocnicy i napastnicy – Dariusz Sulka, Dariusz Sroka, Łukasz Grzybek, Bartosz Majczak, Krzysztof Grzybek, Tomasz Kowalik, Łukasz Polak, Paweł Oraczko, Sylwester Pyzowski, Adam Hajnos, Paweł Mastalski. Trener – Piotr Lach. Kierownik sekcji – Jan Łaś. Kierownik drużyny – Jan Lasyk.
 
Zamknięty kran
 
Piłkarze zdawali sobie sprawę, że przed nimi jeszcze wile pracy, bo czekało na nich znacznie trudniejsze wyzwanie. I sprostali mu. W pierwszym roku występów z lidze międzywojewódzkie potrafili zaleźć za skórę – szczególnie na własnym boisku – Wiśle, Cracovii, Hutnikowi czy Wisłoce Dębica. Nie mieli problemów z utrzymaniem się w lidze. W kolejnym sezonie, w  połowie rundy wiosennej, „Szarotki” ze względów finansowych wycofały się z rozgrywek, ale w pierwszej rundzie zdobyły tyle punktów, że zdołały zająć bezpieczne miejsce w środku tabeli.  Władze miasta nie wyciągnęły wtedy pomocnej dłoni do młodych piłkarzy, a ci niewiele chcieli na dokończenie rozgrywek. Administrator obiektu, gdy przyjechała Wisła i Hutnik zamknął kran i piłkarze z Krakowa nie mieli gdzie się wykąpać. Podhale otrzymało finansową karę, która dopełniła czary goryczy. Miasta nie stać było wtedy na 10 tysięcy złotych, by ratować piłkarską młodzież i sekcję.  Piłkarze  sprzedawali bilety na hokejowy mecz finałowy z oświęcimską Unią, by zebrać kasę  na dokończenie sezonu. Tak obiecywał im Wieńczysław Kowalski, ale z obietnicy się nie wywiązał.  
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







Tabela - Klasa B gr. 2

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. KS Zakopane II 5 11
2. Gronik Gronków 6 11
3. Sokolica Krościenko 4 10
4. Gorc Ochotnica 5 10
5. Spływ Sromowce Wyżne 6 7
6. Watra Białka Tatrzańska II 4 6
7. Spisz Krempachy 5 3
8. Łęgi Nowa Biała 5 3
9. Biali Biały Dunajec 4 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama