25.02.2020 | Czytano: 2443

MPJM: Było tak blisko

Na lodowisku w Tychach i Jastrzębiu rozpoczęły się mistrzostwa Polski juniorów młodszych w ramach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży Śląsk 2020.

 

 
Młode „Szarotki” walczą w grupie eliminacyjnej rozgrywającej swoje mecze w Tychach. Ich rywalami są kolejno: Niedźwiadki Sanok, Sokoły Toruń i MOSM Tychy. W grupie jastrzębskiej znalazły się ekipy: Unia Oświęcim, Naprzód Janów, Zagłębie Sosnowiec i Stoczniowiec Gdańsk.  Do półfinałów awansuję dwa najlepsze zespoły z każdej grupy.
 
Młode „Szarotki” rozpoczęły zmagania od potyczki z Niedźwiadkami. Prowadziły 3:1, ale w 57 minucie sanoczanie doprowadzili do wyrównania, a w 28 sekundzie dogrywki zdobyli zwycięskiego gola.
 
- Tak dobrze nam szło. Wynik 3:2 długo się za nami ciągnął, ale nie dał się dociągnąć – żałuje trener Ryszard Kaczmarczyk. -  Straciliśmy głupią bramkę na 3:3. Mało tego równo z syreną złapaliśmy karę i w dogrywce sanoczanie strzelili gola w przewadze.  Graliśmy w tercji przeciwnika, który  wyrzucił krążek i trzeba było go zostawić, a nie zbijać.  Sędzia gwizdnął karę, której według mnie nie było.  Wyrównany mecz. Rywal miał trzech graczy, którzy grają w kadrze U 20 i oni robili całą grę. Potrafiliśmy się im przeciwstawić, spokojnie graliśmy z tyłu i skontrolowaliśmy ich w pierwsze tercji. Uczulałem chłopaków w przerwie, żeby uważali na zmiany, bo mieliśmy z tym problem. Nie ustrzegliśmy się jednak zlej zmianie. Poszli wszyscy na zmianę i przeciwnik doprowadził do wyrównania. Potem fajną akcję wyprowadził  F. Kapica, który  nagrał do Trzebuni, a ten  uderzył z pierwszego i krążek wylądował w siatce. W końcówce odsłony sanoczanie złapali karę i obudził się Worwa, który grał słabo, ale  wyszedł mu strzał życia. Krążek wylądował w okienku. Wydawało się, że prowadząc dwoma bramkami mamy mecz pod kontrolą. Tymczasem… Pierwsza moja piątką dała się przekręcić. Kręcili nami w tercji, stanęli, a sanoczanin  wjechał do środka, oddał strzał i krążek przy słupku wpadł do bramki. Przy stanie 3:2 mieliśmy meczowy krążek. Janczyk dostał podanie do pustej bramki. Co prawda nie było to idealne podanie, bo na nogi, ale powinien sobie poradzić z przyjęciem   i trafić z metra do bramki. Krążek mu skakał i machnął się,  obrońca go zblokował, strzelił, ale obok bramki. Gdyby to wpadło, to zapewne wygralibyśmy. A tak Dobosz objechał dwóch moich graczy, oddał strzał, który Polak obronił, lecz zrobiło się zamieszanie. Golkiper chciał zamrozić krążek, nasz zawodnik wpadł mu w parkany, wytrącił go, czterech moich  graczy leżało w polu bramkowym, a Florczak  wyciągnął krążek i posłał go do pustej  bramki.
 
MMKS Podhale Nowy Targ- Niedźwiadki Sanok 3:4 D (1:0, 2:1, 0:2, 0:1)
1:0 Trzebunia – F. Kapica (3:53)
1:1 Pisula – Florczak (21:59)
2:1 Trzebunia – F. Kapica (30:02)
3:1 Worwa – Nykaza (36:59 w przewadze)
3:2 Dobosz – Radwański (46:15)
3:3 Biłas – Dobosz (56:59)
3:4 Florczak – Dobosz (60:28 w przewadze)
Podhale: Polak – Wikar, Nykaza, Jarczyk, Worwa, Plewa – Szlembarski, Żurawski, F. Kapica, T. Kapica, Trzebunia – Danel, Słowakiewicz, Malasiński, Długopolski, Leja – Sarniak, Pudzisz, Sokół, Siuty, Maciaszek. Trener Ryszard Kaczmarczyk.
Niedźwiadki: Wiszyński – Biłas, Orzechowski, Dobosz, Dulęba, Żółkiewicz – Floczak, Koczera, Frankiewicz, Pisula, Kopiec – Niemczyk, Rocki, Radwański, Tauter, Tumidalski – Starościak, Ostafiński, Bąk, Sanocz, Mazur II. Trener Michał Radwański.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama