03.01.2010 | Czytano: 1111

Nosił wilk razy kilka... (+zdjecia)

... ponieśli i wilka. Tak można powiedzieć o tegorocznych potyczkach krakowian z Podhalem. „Pasy” w czterech tegorocznych konfrontacjach były lepsze i ci bardziej niecierpliwi już zaczęli przebąkiwać o komplecie górali do „krakowiaka”.

Zwycięska passa Cracovii została przerwana, chociaż po 20 minutach na to się nie zanosiło. Krakowianie grali bardzo dobrze w defensywie. Nie pozwalali „Szarotkom” na rozwinięcie skrzydeł, nie dopuszczali je pod bramkę Radziszewskiego. Górale nie potrafili utrzymać krążka w tercji Cracovii nawet wtedy, gdy grali przez 65 sekund w podwójnej przewadze. Wtedy rozległy się pierwsze gwizdy niezadowolonych kibiców. Z kolei „Pasy” z dużą łatwością przedostawały się do tercji gospodarzy. Już w 4 minucie wylały kubeł zimnej wody na góralskie głowy. Ni to strzał, ni wrzutka Csoricha spod bandy zaskoczyła Zborowskiego. Goście poszli za ciosem i 2 minuty później, grając w przewadze, zdobyli drugiego gola. Gospodarze protestowali, iż „guma” była zamrożona przez bramkarza w polu karnym, a Łopuski ją wygarnął i wepchnął do siatki. Potem Bondarevs spod własnej bramki prostopadłym podaniem na czerwoną uruchomił Słabonia, który okazał się za szybki dla górali i w sytuacji sam na sam trafił pod poprzeczkę. Gospodarze próbowali atakować, ale ich akcjom brakowało przyspieszenia. Wszystko odbywało się w jednostajnym tempie i skazane było na niepowodzenie. Górale zdobyli gola w najmniej oczekiwanym momencie, gdy grali osłabieniu. Baranyk uderzył za Csoricha i krążek wylądował w okienku bramki strzeżonej przez Radziszewskiego.

- Świetnie rozegraliśmy tą tercję. Graliśmy daleko od własnej bramki, nie pozwalaliśmy góralom na rozwinięcie skrzydeł, na oddawanie strzałów – komentował Rudolf Rohaček, trener Cracovii.

Gdyby ktoś po pierwszych 20 minutach miał obstawiać wynik spotkania w zakładach bukmacherskich, to wskazałby na wygraną przyjezdnych. Tymczasem to co wydarzyło się w drugiej tercji zaskoczyło wszystkich, a najbardziej pewnych siebie krakowian. – To było nasze najlepsze 20 minut w tym sezonie – przyznał szkoleniowiec Podhala.

Górale przeszli ogromną metamorfozę. Zaczęli grać z zębem, agresywnie, atakując przeciwnika już w jego tercji. Wtedy okazało się, że defensywa mistrzów Polski nie jest monolitem i również popełnia błędy. Pierwszy raz pomyliła się w 23 minucie w tercji środkowej i Baranyk z takiego prezentu nie mógł nie skorzystać. Kolejna strata krążka krakowian w tercji środkowej i Gruszka doprowadził do wyrównania. Podhalanie niesieni na fali dopingu grali jak w transie. Pod bramką Radziszewskiego ciągle się kotłowało, który nie miał swojego dnia. Sporo spięć pod jego bramką wynikało z jego błędów. Wypluwał krążki przed siebie. W takich okolicznościach Cracovia straciła czwartą i piątą bramkę.

- Przeprowadziliśmy w szatni męską rozmowę. Powiedzieliśmy sobie, że dość tych porażek, pora przełamać „Pasy”. Zagraliśmy w myśl zasady - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego i odwróciliśmy losy spotkania – powiedział Rafał Dutka.

- Sygnałem do zmiany scenariusza był gol w końcówce pierwszej tercji, zdobyty podczas gry w osłabieniu – twierdzi szkoleniowiec Podhala, Milan Jančuška. – Ponadto zmiany w składzie. Malasińskiego łamała grypa, więc pozostał w szatni. Bakrlik z kolei złapał „dziesiątkę” i również poszedł pod prysznic. Ponadto zapłaci karę finansową, bo to już jego trzecia ”dziesiątka”. Od drugiej tercji zagraliśmy bardzo agresywnie i to przyniosło bramkowy efekt.

- Chyba byliśmy przekonani o swojej wyższości, bo przestaliśmy grać konsekwentnie – przekonuje trener „Pasów”. – Przez dwie tercje „Szarotki” były zdecydowanie lepsze. Pozwoliliśmy gospodarzom na grę kombinacyjną. My stanęliśmy w miejscu, do tego ani Radziszewski, ani Rączka nie mieli swojego dnia.

Wyłączony z gry został L. Laszkiewicz, który miał plastra. Jedynie strzałami z dystansu próbował zaskoczyć Zborowskiego. - Nie wiem dlaczego po świetnej pierwszej tercji stanęliśmy – dziwi się „Laszka”. – Zaczęliśmy popełniać proste indywidualne błędy. Kompletnie nie jeździliśmy i to wykorzystał przeciwnik.

Bohaterem spotkania był Milan Baranyk, który ustrzelił hat tricka. – Tradycyjnie źle rozpoczęliśmy – mówi – i rywale zapewne pomyśleli, że im łatwo pójdzie. Przeliczyli się, a takie myślenie ich zgubiło. Nie poddaliśmy przed nimi na kolana. Walczyliśmy do końca. W porównaniu z poprzednim meczem świetne było sędziowanie.

Dziwił się jednak jak odgwizdano mu spalonego w sytuacji sam na sam. – Nie dziwiłbym się, gdy spalonego odgwizdał arbiter stojący na linii, a nie ten, który stał na drugiej niebieskiej. Na szczęście ta akcja nie była decydująca – powiedział strzelec trzech goli dla Podhala.

W trzeciej tercje do bramki „Pasów” wszedł Rączka i czyste konto zachował zaledwie 26 sekund. Do kapitulacji zmusił go Kolusz. Jeszcze tylko raz skapitulował, a potem bronił z ogromnym szczęściem. Krakowianie w tej fazie meczu nie wykorzystali dwóch podwójnych przewag ( 109 i 106 sekund). Gola na otarcie łez strzelili równo z syrena kończącą spotkanie.

Podhale Nowy Targ – Cracovia 8:4 (1:3, 5:0, 2:1)
0:1 – Csorich – D. Laszkiewicz (3:13),
0:2 – Łopuski (5:48) w przewadze),
0:3 – Słaboń – Bondarevs (12:25),
1:3 – Baranyk – Dutka – Ivičič (18:13 w osłabieniu),
2:3 – Baranyk - Ivičič (22:39 w przewadze),
3:3 – Gruszka – Dziubiński (26:26),
4:3 – Dziubiński (28:57),
5:3 – Voznik – Bryniczka (33:39),
6:3 – Baranyk – Voznik – Suur (39:54 w podwójnej przewadze),
7:3 – Kolusz – Ivičč – Zapała (40:26 w przewadze),
8:3 – Gruszka – Ziętara – Dziubiński (48:14),
8:4 – Radwański – Łopuski – Kłys (60:00).

Sędziowali: Meszyński (Warszawa) oraz Polak i Kaczyński (Bytom).
Kary: 28 – 28 min.
Widzów 2000

Podhale: Zborowski; Ivičič – Sroka (6), Suur – Dutka, D. Galant – Łabuz, Sulka (2); Malasiński – Zapała – Kolusz (2), Baranyk – Voznik – Bakrlik (2+10), Ziętara – Dziubiński (2) – Gruszka (2), Neupauer (2) – Bryniczka – Kmiecik. Trener Milan Jančuška.
Cracovia: Radziszewski (40:00 Rączka); Bondarevs (2) – Csorich (2), Dulęba – Dudaš (2+10), Kłys (2) – Noworyta, Guzik – Landowski; D. Laszkiewicz – Słaboń – L. Laszkiewicz, Łopuski (2) – Rutkowski (2) – Radwański, Drzewiecki – Biela (2) – Piotrowski (2), Witowski – Bryła (2) – Wajda. Trener Rudolf Rohaček.

Zdjęcia Mateusz Leśniowski
Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama