23.12.2009 | Czytano: 1443

MMKS wykluczony?

Pamiętamy wrześniową burzę w sekcji kobiecego unihokeja. Do dziś likwidowane są jej skutki. W wyniku nawałnicy Gorce wycofały drużynę z ekstraklasy kobiet. Cóż miały począć zawodniczki? Szczególnie te, które miały aspiracje gry w mistrzostwach świata? Szukały klubu, ale dla większości przenosiny do innego miasta nie wchodziły w rachubę. Wtedy pomocną dłoń wyciągnął prezes MMKS Podhale Nowy Targ, Mirosław Mrugała.

Przygarnął tylko część, bo inne pozostały w Gorcach w zespole juniorskim, a jeszcze inne zawodniczki wybrały Multi’75 Kraków. Ruszyły rozgrywki i wydawało, że wszytko się uspokoiło i kolejna nawałnica już nie nadciągnie. Byliśmy w błędzie. Okazuje się, że przejścia zawodniczek w wieku juniora i juniora młodszego były przeprowadzone po zamknięciu okienka transferowego ( 31 sierpnia). Czujne oko działaczy klubowych, zainteresowanych tym procederem, szybko to wychwyciło, składając protest, a to równałoby się z wykluczeniem zespołu juniorek młodszych MMKS Podhale z rozgrywek ligowych.

- Nie widziałem żadnych przeszkód przejścia zawodniczek do MMKS – mówi prezes Gorców, Józef Guzik. – Bez wahania podpisałem zgodę na przejście, ale reszta już nie ode mnie zależy. Podobno protest złożyła Trzebinia.

- Gorce nie mają drużyny seniorskiej, więc w przypadku tej grupy nie ma problemu – mówi szef Wydziału Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Unihokeja, Dominik Siaśkiewicz. – Zawodniczki mogły przejść do MMKS. Natomiast sekcja juniorska istnieje w Gorcach i przejście było niezgodne z regulaminem. Sprawa nie jest jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta. Będę rozmawiał z prezesem PZU Markiem Budzińskim i być może znajdzie się jakieś wyjście z tej sytuacji. Niestety sami we własnym gronie zrobiliśmy sobie piekło. Wszystko przez głupie indywidualne ambicje. Wiemy doskonale jaka była przyczyna przejścia zawodniczek z Gorców do MMKS. Sytuacja była podbramkowa, bo sezon już się rozpoczął. Szkoda byłoby, żeby przez prywatną wojnę działacza, dziewczęta występujące obecnie w barwach MMKS grały tylko w turniejach towarzyskich, o czym wspominał mi prezes Mirosław Mrugała. Nie stać nas na marnotrawstwo, nawet jednej zawodniczki, a co dopiero mówiąc o drużynie. Ten temat poruszę nie tylko prezesem PZU, ale także 29 grudnia na Komisji Sportu, bo przecież miasto łoży pieniądze na szkolenie młodzieży.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama