23.03.2019 | Czytano: 2944

Ekstraklasa mężczyzn: Pierwsze kroki w drodze do finału (+zdjęcia)

AKTUALIZACJA (wypowiedź trenera Górali) Mężczyźni rozpoczęli walkę o finał mistrzostw Polski. W półfinale znalazły się dwie nowotarskie drużyny. Obie zrobiły pierwszy krok, by 13 kwietnia w Zielonce stanąć do walki o złoto.


Gorący Potok Szarotka Nowy Targ – MUKS Zielonka 5:3 (2:0, 3:1, 0:2)
Stan rywalizacji (do 2 wygranych) 1:0
Bramki dla Szarotki: Ślusarek 2, Zacher, Ossowski, Chlebda,
Szarotka: Jastrzębski – Dziurdzik, Ossowski, Chrobak, Lech. Ligas, Chlebda, Sikora, Ryś, Spyra, Ł. Widurski, Ślusarek, Kozubal, Hamrol, Słowakiewicz, Zacher, Jachymiak, Niziołek, D. Widurski.

Gospodarze zmobilizowali wszystko co mają najlepsze na półfinałowe potyczki. Odkurzyli - Lecha, Dziurdzika czy Chrobaka. To jednak gości od pierwszego gwizdka arbitra prowadzili grę. Ta taktyka w pierwszych minutach mogła się zemścić na gospodarzach. Na szczęście dwóch błędów Dziurdzika Zielonka nie zdołała zamienić na bramki. Miejscowi czyhali na błąd przeciwnika i doczekali się, lecz wtedy w sukurs rywalom przyszedł słupek. W pozostałych przypadkach próbowali szczęścia z dystansu (Chlebda, Ślusarek, Dziurdzik). Akcje przyjezdnych były zdecydowanie groźniejsze, ale to Szarotka w 15 minucie objęła prowadzenie, wykorzystując – po 13 sekundach - grę w liczebnej przewadze. 4 minuty później spod bandy, z „zawijasa”, Ossowski zaskoczył ostatnią instancję Zielonki.

Po 20 minutach swój posterunek opuścił chory Bogdański i to był cios dla gości. Jego zmiennik (Wójcik) nie prezentował takiej klasy. Druga tercja pod dyktando gospodarzy, którzy udokumentowali ją trzema golami. Najpierw Jachymiak, po odebraniu piłeczki w środkowej strefie pognał z nią na bramkę, ale zdecydował się ją obiec i dograć do Ślusarka. Potem Chlebda pięknie uderzył z spod bandy i piłeczka wylądowała pod poprzeczką. Zakończył festiwal strzelecki Ślusarek, dobijając z bliska odbitą piłeczkę przez bramkarza. Goście odpowiedzieli golem Macieja Sieńko, który pokonał Jastrzębskiego uderzeniem ze środka boiska.

W trzeciej tercji zdecydowanie lepiej prezentowali się goście, mimo skąpego składu. Szarotka już któryś raz nie najlepiej prezentuje się w trzecich tercjach. Dała sobie wbić dwa gole, a rywal miał jeszcze kilka okazji, by poprawić rezultat.

- Początek mieliśmy słaby – mówi Lesław Ossowski. – Byliśmy chyba zdenerwowani. Rywal miał sytuacje, które mogły ustawić mecz. Wiedzieliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani zarówno fizycznie jak i taktycznie. Wiedzieliśmy co mamy grać, a jednak nie szło tak, jak miało iść. Po bramce w przewadze uspokoiliśmy się. Druga tercja bardzo dobra w naszym wykonaniu. Graliśmy piłką i oni nie mieli sytuacji. Końcówka troszkę nerwowa. Najważniejsze w play off jest wygranie meczu. Wygrajmy nawet po 1:0, ale dwa spotkania, a będziemy w finale. Piękno w tej fazie rozgrywek nie jest ważne. Za tydzień walczymy o finał.

Szarotka zrobiła pierwszy krok w drodze do finału, ale kolejny przyjdzie jej zrobić w Zielonce. Będzie miał dwie szanse. Nie będzie to łatwe, bo historia wzajemnych spotkań nie jest korzystna dla nowotarżan. W ostatnich latach na drodze Szarotki do finału zawsze stawała Zielonka. Mimo, iż nowotarżanie mieli już rywala w zasięgu ręki, to na własne życzenie, w dziwny sposób, zawsze roztrwonili przewagę w końcówce meczu i musieli się zadowolić grą o brązowy medal. Tak było też w finale w 2014 roku. Nowotarżanie w 54 minucie prowadzili 6:3, a mimo to zeszli z boiska pokonani, po karnych. Tylko raz w półfinale, w 2016 roku, nowotarżanie okazali się lepsi. W ostatnich dwóch sezonach Zielonka jest koszmarem Szarotki. W 2017 roku w decydującym trzecim meczu prowadziła do 48 minuty 8:5 i dała się ograć. Historia powtórzyła się przed rokiem, kiedy kolejny raz górale prowadzili różnicą trzech goli (6:3 do 56 min.) i nie potrafili tego utrzymać. Sympatycy Szarotki pytają: ile razy można w tak frajerski sposób dać się ogrywać? Kiedy skończy się ten koszmar?

Olimpia Łochów – Górale Nowy Targ 4:5 D (0:0, 2:3, 2:1; 0:1)
Stan rywalizacji (do 2 wygranych) 0:1
Bramki dla Górali: Karol Pelczarski 2, Korczak 2, Szal.
Górale: Pawlik – Gotkiewicz, Barszczewski, Vogel, Tomalak, Pazdro, Ciapała, Turwoń, Szal, Karol Pelczarski, Konrad Pelczarski, Korczak, M. Tylka, Smarduch, Jaskierski.

Górale chyba nie przypuszczali, że będą musieli się mocno napracować i nieźle się denerwować. Dopiero w doliczonym czasie gry udowodnili swoją wyższość. Gospodarze wysoko zawiesili poprzeczkę.

Zaczęło się zgoła sensacyjnie. Mistrz Polski po pierwszej bezbramkowej tercji, w drugiej dał się dwukrotnie zaskoczyć gospodarzom. Dopiero wtedy Górale się przebudzili. Karol Pelczarski wykorzystał karnego, a chwilę później Korczak liczebną przewagę. Na drugą przerwę przyjezdni schodzili już z jednobramkowym prowadzeniem. 3 sekundy przed zakończeniem tercji Szal dal prowadzenie mistrzom kraju.

Na początku trzeciej odsłony Karol Pelczarski po raz kolejny znalazł sposób na golkipera Łochowa. Dwubramkowe prowadzenie uspokoiło gości, ale nie gospodarzy, którzy się nie poddawali i złapali kontakt. Końcówka była nerwowa, gdyż złapali dwie kary i w czwórkę musieli odpierać atakujących z determinacją gospodarzy. Nie udało się 90 sekund przed końcem trzeciej tercji miejscowi wykorzystali przewagę i doprowadzili do dogrywki. Ta trwała zaledwie 57 sekund, po złotym golu Korczaka.

- Trudny mecz. Gospodarze zawiesili nam wysoko poprzeczkę, ale też nasza gra była daleka od ideału. Mecz walki, chaosu. Cieszymy się, że zrobiliśmy pierwszy krok na drodze do finału. Za tydzień będziemy chcieli przypieczętować nasz udział w walce o złoto – powiedział Bartosz Gotkiewicz.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Andrzej Pabian
 

Komentarze









reklama