17.03.2019 | Czytano: 2824

Ekstraklasa kobiet: Dreszczowiec w stylu Hitchcocka

Nawet największy twórca dreszczowców Alfred Hitchcock nie powstydziłby się takiego scenariusza, jakim uraczyły nas drużyny walczące o finał mistrzostw kraju.

Było w nim wszystko co kibica musiało zadowolić. Niesamowite zwroty sytuacji (od 3:5 po 6:5, 7:6 i 7:7), zażarta walka o każdy centymetr boiska, ostre starcia, po których zawodniczki musiały szukać pomocy medycznej oraz dramatyczna końcówka, dogrywka, no i clou spektaklu – karne.

Wiktorii Tomczyk, byłej golkiperce Podhala, która wczoraj doznała groźnie wyglądającej kontuzji po starciu z zawodniczką Podhala, na szczęście nic się nie stało. Tomografia w szpitalu wykazała, że to było tylko stłuczenie. Niemniej nie stanęła między słupkami trzebiatowskiej bramki.

Trzeba też wrzucić kamyczek do ogródka Federacji. Tak ważne spotkanie, decydujące o grze w finale gwizdał tylko jeden sędzia! Drugi siedział za stolikiem sędziowskim. Dlaczego? Sędziowie nabrali wody w usta. Dopiero trener Arkadiusz Pysz wyjaśnił nam cała sytuację. – Drugi podobno miał wypadek w Warszawie – wyjawia. - My nie zgodziliśmy się, żeby Krawczyk sędziował. Uważamy, że nie jest obiektywny jeśli chodzi o konfrontacje z Trzebiatowem.

Już w 33 sekundzie góralki objęli prowadzenie, po akcji Timek, która zagrała na drugą stronę do Osmali. Piłeczka przeszła wzdłuż bramki, za plecami bramkarki i wydawało się, że nic z tego nie będzie. A jednak! Piłeczka odbiła się i znalazła się w bramce. Na listę strzelców wpisała się Timek. W 5 min. strzał z dystansu Cirockiej zaskoczył nowotarską bramkarkę. Przyjezdne poszyły za ciosem i 8 sekund później wyszły na prowadzenie, po ogromnym błędzie defensywy. Festiwal strzelecki trwał nadal. 43 sekundy po stracie gola gospodynie za sprawą Kowalczyk doprowadziły do wyrównania. Upłynęło kilkanaście sekund i Timek po raz kolejny zmusiła bramkarkę z Trzebiatowa do kapitulacji. W 13 min. przybyszki znad morza doprowadziły do wyrównania, wykorzystując grę w przewadze (Hliwa). Chwilę później nie wykorzystały sytuacji sam na sam (Ferenc). Gospodynie beztrosko grały w defensywie. Straty piłeczki, zapędzanie się pod bramkę rywalek, zapominając o powrocie do obrony i to kolejny raz się zemściło. Cirocka pozostawiana samotnie pod bramką nie mogła się pomylić. Za moment ta sama zawodniczka niczym tyczki slalomowe mijała zawodniczki Podhala i nie dała szans na skuteczną interwencję Młynarczyk.

Drugą tercję gospodynie rozpoczęły z Hobot w bramce. Nowotarżanki nie miały nic do stracenia, musiały postawić na atak. W 26 min. przyniósł wyrównanie. Sygnał do zmiany scenariusza dała - jak przystało na kapitan - Florczak, która była autorką obu bramek. Prowadzenie góralki zdobyły w 38 min. po bardzo składnej akcji. Piłeczka jak po sznureczku wędrował od trzech zawodniczek. Wreszcie Pysz dostrzegła nieobstawioną na drugim słupku Osmalę i ta dopełniła formalności. Nastroje w ekipie Podhala wyraźnie się poprawiły.
Ten nastrój w 45 min. zepsuła Cirocka, która z bliska wpakowała piłeczkę w okienko. Gdzie była obrona? – Harujemy tyle, a tak prosto tracimy bramki. Trzeba wrócić, pomóc! –pouczał  swoje podopieczne trener Arkadiusz Pysz.

W 47 min. gospodynie sprokurowały karnego, w dodatku grając w przewadze. Na szczęście Cirocka została zatrzymana przez Hobot. W 54 min. indywidualna akcja Kowalczyk, która padając przywróciła nadzieje nowotarżankom na grę w finale. Przeciwniczki jednak się nie załamały i w 3 min. później, po strzale z dystansu, doprowadziły do wyrównania, a zarazem do dogrywki.

W dodatkowym czasie gry zespoły grały asekuracyjnie. Nikt nie chciał się okryć, popełnić ten jeden błąd, który przesądziłby o losach spotkania. Karne zdecydowały, że w wielkim finale zagra Podhale. Bohaterką okazała się Hobot, która obroniła cztery karne!

- Bardzo duża była dramaturgia meczu. Spotkały się dwa równorzędne zespoły, o tym samym potencjale. Detale zaważyły o naszym awansie. Chwała pokonanym. Świetne dwa mecze rozegrał Trzebiatów. Myśmy zawiesili wysoko poprzeczkę. Dużo lepiej zagraliśmy niż nad morzem. Dziewczyny dały z siebie wszystko. Pewnie broniła Hobot, tylko jeden błąd popełniła, ale karne rewelacyjnie zabroniła. Finał rządzi się swoimi prawami. Będziemy walczyć o mistrzostwo Polski zapowiada Arkadiusz Pysz.

MMKS Podhale Nowy Targ – Jedynka Trzebiatów 8:7 K (3:5, 3:0, 1:2; 0:0) karne 2:0
Stan rywalizacji (do 2 wygranych) 2:1
Bramki dla Podhala: Timek 2, Kowalczyk 2, Florczak 2, Osmala. Karne: Florczak i Pysz.
MMKS Podhale: Młynarczyk (20:00 Hobot) – Maciaszek, Majerczak, Gajewska, Fryźlewicz, Malinowska, Timek, Klak, Kowalczyk, Florczak, E. Mamak, Pudzisz, Pysz, Osmala.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze









reklama