15.12.2009 | Czytano: 1318

Stado wygłodniałych wilków (+zdjęcia)

- To był zimny hokej. Dostosowaliśmy się do niskiej temperatury jaka panuje na zewnątrz hali – powiedział szkoleniowiec Podhala, Milan Jančuška. Czyżby mróz był przyczyną kiepskiej skuteczności Podhalan?

To co wyprawiali nowotarscy zawodnicy wołało o pomstę do nieba. O ich przewadze niech świadczy bilans oddanych strzałów – 48:25 dla gospodarzy. Zrobili bohatera z Kosowskiego. Ten bronił jak w transie. Likwidował strzały z dystansu i sprzed bramki. Nawet, gdy była pusta, jakimś cudem wystawiał kij i nowotarżanie w niego trafiali. Już nie wspomnę ile razy „guma” mijała światło jego świątyni, po seryjnej kanonadzie, jak na wojennym froncie. Czarny kauczukowy przedmiot nie chciał wpadać do bramki jastrzębian nawet w sytuacjach sam na sam. Kilka razy golkiper JKH może mówić o dużym szczęściu, gdyż krążek trafiał w słupek lub poprzeczkę ( w 49 sekundzie dopiero analiza wideo stwierdziła). Podhalanie przez większą cześć spotkania przebywali w tercji jastrzębian, kręcąc kręciołki, z których nic nie wynikało.

Tymczasem przeciwnik miał świetną skuteczność. Przy drugim strzale na bramkę „Szarotek” objął prowadzenie i utrzymywał go do 38 minuty meczu, kiedy to Łabuz, w swoim stylu, bombą z niebieskiej linii doprowadził do wyrównania. „Łabi” dużo strzelał z tej pozycji, ale zawsze parkan Kosowskiego był tam, gdzie powinien być.

- Stadny hokej. Gonimy za krążkiem jak stado wygłodniałych wilków – złościł się wiceprezes Podhala, Aleksander Bukański. Nie tylko on, ale także hokeiści i kibice szli drogą przez mękę. Ci ostatni byli bardzo odporni i nie zważając na potworny ziąb ( jeden z fanów był w koszulce z krótkimi rękawami!) nie ustawali w swoim dopingu, domagając się od swoich ulubieńców tylko wygranej. Wydawało się w 56 minucie, kiedy objęli prowadzenie, że spełnią żądania fanów.

- Nie wiem jak można być tak nieodpowiedzialnym? – zastanawiał się głośno Milan Jančuška. – Zespół, który ma wysokie aspiracje nie powinien w końcówce dać sobie strzelić dwa gole w odstępie kilkunastu sekund. Tym bardziej, iż z wielkim trudem odrabialiśmy straty. Zdobywanie bramek szło nam jak po grudzie.

Podhale powinno na treningach poświęcić więcej uwagi przy wznawianiu z bulika. Tak straciło dwa gole. To nie pierwszy raz w tym sezonie. Na szczęście nowotarżanie mieli tego dnia świetnie usposobionego strzelecko Tomka Malasińskiego. Był autorem trzech goli, dodajmy pięknych. – Co byśmy bez niego zrobili - wrzasnął jeden z kibiców.

- To pierwszy mój hat trick w ekstraklasie – mówi bohater spotkania, który otrzymał nominację do „złotego kija”. – Nie wiem dlaczego przystąpiliśmy do meczu słabo skoncentrowani. Nie mogliśmy długo złapać właściwego rytmu. Powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie, bo posiadaliśmy ogromną przewagę i mieliśmy w multum świetnych okazji. Karne to loteria, ale świetnie zabronił Furca.

Jarek Furca był cichym bohaterem spotkania. Zastąpił między słupkami etatowego golkipera Krzysztofa Zborowskiego ( kontuzja pachwiny). Wieczny rezerwowy sprawdził się. W pierwszych 10 minutach marzł niemiłosiernie, ale potem został porządnie rozgrzany. Obronił pięć „setek” i oczywiście w karnych wyszedł na zero.

- Obawialiśmy się postawy Furcy, ale dobrze łapał. Będzie dostawał więcej szans – zapewnia trener Podhala.

- Mogę mieć tylko wyrzuty do czwartej bramki. Był to przypadkowy gol. Cieszę się, że nie zawiodłem. Mam satysfakcję, że nie skapitulowałem przy karnych – mówi szczęśliwy Jarek Furca.

- Szkoda, byliśmy blisko wywiezienia zwycięstwa. Niemniej jeden punkt cieszy, bo to pierwszy zdobyty w ekstraklasie w Nowym Targu – powiedział drugi trener JKH, Jacek Chrabiański.

Liczby dnia
0,1 – tyle sekund ( jedna dziesiąta) brakowało do zakończenia regulaminowego czasu gry, gdy Kosowski, w niegroźnej sytuacji, posłał krążek w trybuny, osłabiając zespól w dogrywce.
2 – tyle razy Podhalanie grali w podwójnej przewadze ( 51 i 31 sekund) bez bramkowych efektów.
25 – tyle strzałów oddali jastrzębianie na bramkę Furcy.
47 – tyle sekund wystarczyło gościom, by przegrywając 3;2 objąć prowadzenie 3:4.
48 – tyle razy musiał interweniować Kosowski.

Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie 5:4 (0:1, 2:1, 2:2; 0:0) karne 1:0
0:1 – Zdenek – Zdrahal – Lipina (13:20),
0:2 – Lipina – Zdrahal (29:38),
1:2 – Malasiński – Bakrlik – D. Galant (30:40),
2:2 – Łabuz – Zapała – Baranyk (37:52 w przewadze),
3:2 – Malasiński – Bakrlik – Voznik (55:03),
3:3 – Lipina – Zdrahal (55:59),
3:4 – Zdenek – Zdrahal (56:46),
4:4 – Malasiński – Sroka – Suur (59:00),
5:4 – Bakrlik (karny).

Sędziowali: Marczuk – Szachniewicz, Młynarski (Toruń).
Kary: 6 – 14 ( w tym 2 tech.) min.
Widzów 500

Podhale: Furca; Ivičič – Sulka, Sroka – Suur, D. Galant – Łabuz; Baranyk – Zapała – Kolusz, Malasiński (2) –Voznik – Bakrilk (2), Ziętara – Dziubiński (2) – Iskrzycki. Trener Milan Jančuška.
JKH: Kosowski (2); Bryk – Piekarski (2), Dąbkowski – Labryga, Pastryk (2) – Górny; Zdrahal (2) – Zdenek – Lipina, Danieluk – S. Kowalówka – Urbanowicz, Kąkol – Kiełbasa – Kulas (4). Trener Wojciech Matczak.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama