25.01.2009 | Czytano: 1864

W stylu Hitchcocka

Nowotarżanki dwukrotnie okazały się lepsze od aktualnych mistrz kraju. Drugi mecz w ich wykonaniu to prawdziwy dreszczowiec. Nawet sam mistrz tego gatunku Alfred Hitchcock nie powstydziłby się tak wspaniałego scenariusza. Zapowiedzi trenera Arkadiusza Pysza, iż forma przyjdzie w styczniu, okazały się prawdziwe. Jego podopieczne pokazały lwi pazur i konkurencja musi się mieć na baczności w kontekście play off.

Prezes Gorców Józef Guzik i jego klubowy „finansista” Jan Sowiński mają szczęśliwą rękę. Gdy tylko weszli do hali, ich zespół w odstępie 52 sekund zdobył dwa gole.

M. Bryniarska była najsprytniejsza w gąszczu nóg i takim szermierczym pchnięciem posłała biały ażurowy przedmiot do bramki. Za chwilę Sołtys strzałem z nadgarstka nie dała szans golkiperce przyjezdnej. Mistrzynie Polski nie pasowały i za moment wykorzystując gapiostwo gospodyń w obronie, „złapały” kontakt. Odpowiedź Sołtys była bardzo szybka, ale też Dutkiewicz za chwilę po raz drugi pozostawiona została bez opieki pod bramką strzeżoną przez Guzik. Po tej straconej bramce sprawy w swoje ręce wzięła Sarna. Najpierw strzałem z połowy boiska (piłeczka skozłowała tuż przed bramkarską), przywróciła swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie, a 45 sekund przed końcem odsłony, w narożniku boiska w tercji ataku, minęła dwie rywalki i przy słupku znalazła lukę, by wpakować piłeczkę do bramki.

Druga tercja to dominacja gospodyń. Mistrzynie Polski były po prostu w szoku. Chyba nie przypuszczały, że nowotarżanki mogą tak grać. Ich akcje były płynne i często kończone strzałami. Niestety w obronie zdarzały się jeszcze kiksy, dodajmy, że w tej klasie rozgrywkowej, niewybaczalne. Na drugą przerwę gospodynie schodziły z pięciobramkową zaliczką.

Trzecia tercja potwierdziła, iż kobieta zmienna jest. Nie udało się dobić mistrzynie, bo te zaczęły mozolnie odrabiać straty. W 52 min. przewaga góralek zmalała już do trzech goli. Wtedy nastąpiło przebudzenie i w odstępie 3 sekund podopieczne Arkadiusza Pysza zdobyły dwie bramki, które odebrały przyjezdnym ochotę do kontynuowania pościgu.

Rewanżowe spotkanie było niezwykle dramatyczne. Takiego scenariusza nie powstydziłby się nawet sam Alfred Hitchcock (niekwestionowany mistrz dreszczowców - gatunku, który zresztą sam wymyślił). Tylko początek spotkania należał do przyjezdnych, które po 11 minutach prowadziły 2:0. Mistrzynie Polski dużo strzelały, przy biernej postawie obrończyń. – Nie ma nic za darmo, jeśli popełnia się błędy w tyle, to traci się gole – zaznacza kapitan Gorców, Karolina Piekarczyk. – W miarę jednak upływu czasu zwarłyśmy szeregi, zagrałyśmy zdecydowanie lepiej, agresywniej w obronie i skutecznie w ataku. To sprawiło, iż w 36 min. objęliśmy dwubramkowe prowadzenie. Niemniej grozy nie zabrakło do ostatniej sekundy meczu. Świetne mecze rozegrała Kasia Guzik, która momentami broniła jak w transie. Przy stanie 5:3 obroniła rzut karny, podyktowany za uderzanie. Dutkiewicz sprytnie chciała wziąć Kasie na backhand, ale ta wyczuła jej intencje, zostawiła rękę i rywalka w nią trafiła piłeczką.

W miarę jak mecz dobiegał końca emocje sięgały zenitu. Mistrzynie Polski nie dawały za wygraną. Mocno nacisnęły i doprowadziły do wyrównania. Ostatnie jednak słowo należało do gospodyń. Akcja Piekarczyk z E. Bryniarska przyniosła gola na wagę zwycięstwa. Nowotarska ławka wprost eksplodowała ze szczęścia. Ale to nie był jeszcze koniec. 109 sekund przed zakończeniem trzeciej tercji szkoleniowiec Absolwenta porosił o czas. Wariant ataku jaki rozpisał swoim podopiecznym nie przyniósł im wyrównania. Po ostatniej syrenie zapanował szał radości w nowotarskim obozie. Gospodynie odtańczyły taniec zwycięstwa, a kibice na stojąco bili brawo. Było za co. My też klaszczemy w dłonie. Dziewczyny! Tak trzymać!

Gorce Nowy Targ – Absolwent Siedlec 12:7 (5:2, 4:2, 3:3) i 6:5 (2:3, 3:0, 1:2)
I mecz:
1:0 - M. Bryniarska ( 5:02),
2:0 - Sołtys (5:54),
2:1 - Dutkiewicz - Jankowska (6:14),
3:1 - Sołtys - Sarna (7:57),
3:2 - Dutkiewicz - Jankowska (9:33),
4:2 - Sarna - Grynia (11:11),
5:2 - Sarna (19:15),
6:2 - Sral - Piekarczyk (23:45),
7:2 - Siuta - Sołtys (31:11),
7:3 - Koszela - Orkisz (34:54),
8:3 - Siuta - Sarna (35:54),
9:3 - E. Bryniarska (36:26),
9:4 - Kidoń - Koszela (38:28),
9:5 - Dutkiewicz - Kryś (45:20),
10:5 - Piekarczyk (48:32),
10:6 - Dutkiewicz (50:28 rzut karny),
10:7 - Rzepa - Kidoń (51:07),
11:7 - Piekarczyk - Sral (51:17),
12:7 - Siuta - Chowaniec (51:20).

II mecz:
0:1 - Dutkiewcz (7:16),
0:2 - Kidoń - Mikołajewicz (10:48),
1:2 - Sarna (14:10),
1:3 - Koszela - Kidoń (16:33),
2:3 - Chowaniec (19:17),
3:3 - Siuta (20:51),
4:3 - Sarna - Chowaniec (23:02),
5:3 - E. Bryniarska (35:40),
5:4 - Mikołajewicz - Jagielska (43:57),
5:5 - Kryś - Dutkiewicz (51:58),
6:5 - E. Bryniarska - Piekarczyk (56:41).

Gorce: Guzik - Mrugała, M. Bryniarska, Grynia, E. Bryniasrska, Sral, Piekarczyk, Chlebda, Siuta, Sarna, Fuła, Chowaniec, Leśniak, Kaczmarczyk, Sołtys. Trener Arkadiusz Pysz

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Patryk Karecki

Komentarze







reklama