25.10.2009 | Czytano: 1624

Wzmocnione psychicznie

Kobiecy unihokej w seniorskim wydaniu został uratowany w Nowym Targu! To dobra wiadomość dla sympatyków tej dyscypliny sportu. Trzy dni przed inauguracją nad sekcję nadciągnęły kłębiaste ciemne chmury. Nowotarżanki nie wystąpiły w inauguracyjnej kolejce. Wydawało się, że znikną z unihokejowej mapy, po dymisji trenera i wycofaniu się Gorców z ligi. W miniony weekend - już pod nowym szyldem MMKS – rozegrały pierwsze ligowe spotkania.


Kobiecy unihokej, z dużymi sukcesami, jakoś nie ma szczęścia. Złotymi zgłoskami zaczął się zapisywać w annałach tej dyscypliny sportu pod szyldem UKS Skalni. Wtedy z Dariuszem Gajewskim, twórcą kobiecego unihokeja na Podhalu, wywalczyły mistrzowskie tytuły, uczestniczyły również w finałowym turnieju Pucharu Europy. Zespół stworzony został z młodych dziewczyn, gimnazjalistek, bardzo perspektywiczny. Trzon reprezentacji kraju tworzyły dziewczyny Gajewskiego. Gdy jednak ukończyły szkołę, Skalny nie miał środków na seniorski zespół. Trzeba było szukać innego stowarzyszenia. Wybór padł na Szarotkę, która w męskim unihokeju była i jest potęgą. Niestety „miłość” nie trwała długo. Podobnie jak w tym roku, zawodniczki o tym, iż rozwiązuje Szarotka sekcję kobiecą, dowiedziały się w ostatniej chwili. Nie było wtedy czasu i możliwości, by szybko ktoś przygarnął ich pod swoje skrzydła. Wtedy zespół się rozsypał. Reprezentantki kraju – Magdalena Krzystyniak, Monika Waksmundzka i Monika Guzik - znalazły zatrudnienie nad morzem w Aligatorze Gdynia, inne w Poznaniu i Krakowie. Pozostałe nigdzie nie grały. Po roku za reaktywację żeńskiego unihokeja zabrał się Arkadiusz Pysz. Razem z Moniką Myjak zabiegali o to w Gorcach Nowy Targ. Prezes Józef Guzik dał się namówić i zapewne nie powinien narzekać, gdyż seniorki zdobywały brązowe medale, a w ubiegłym sezonie juniorki młodsze sięgnęły po mistrzowskie berło.

Sielanka jednak nie trwała długo. Tydzień przed inauguracją ligi wybuch konflikt między młodymi graczkami, a trenerem. Ten ostatni, za nim murem stały starsze zawodniczki, podał się do dymisji, a Gorce wycofały seniorską drużynę z rozgrywek. Pozostawiły jedynie juniorki. Seniorki nie dały za wygraną. Były bardzo zdesperowane w poszukiwaniu klubu. Najbardziej aktywne w tym działaniu były: Sabina Lech ( obecnie trener) i Agata Sarna Pohrebny. Z tej patowej sytuacji uratował ich MMKS Podhale, klub hokejowy. W końcu unihokej jest jakąś pokrewną dyscypliną sportu. Teraz tylko trzeba było liczyć na przychylność władz PZU-F, by nowy twór przyjął ich do rozgrywek w trakcie ich trwania. Tak też się stało, motywując, małą liczbą drużyn i zbliżającymi się grudniowymi mistrzostwami świata. „ Polski unihokej nie może sobie pozwolić na skreślenie ze współzawodnictwa sportowego kilkudziesięciu zawodniczek” – czytamy w uzasadnieniu.

- Dla nas był to ważny mecz, po tym co zaszło – mówi Sabina Lech. – Na pewno zaistniała sytuacja wzmocniła nas psychicznie, wyzwoliła sportową złość. Rozegrałyśmy dobre spotkanie, szczególnie w obronie w pierwszej i trzeciej tercji. Pierwsze 20 minut było super w naszym wykonaniu. Kiedy po przerwie objęłyśmy prowadzenie 3:0 w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie i straciłyśmy dwa gole, które wprowadziły trochę zamieszania i nerwowości w nasze szeregi. Od tego momentu trwała zacięta walka o każdy skrawek boiska. Cieszymy się, iż to my wyszliśmy z tego pojedynku zwycięskie. Rewanżowe spotkanie również było dobre w naszym wykonaniu. Daliśmy z siebie wszystko. O sukcesie krakowianek zadecydowała kilka naszych indywidualnych błędów i długa ławka rywalek. U nas zabrakło Sarny Pohrebnej, która w pierwszym meczu odniosła kontuzję. Z dwumeczu jesteśmy zadowolone.

Multi Killer’s Kraków – MMKS Podhale Nowy Targ 4:5 (0;2, 2:1, 2:2) i 8:6 (3:2, 1:2, 4:2)
Bramki dla MMKS-u: Krzystyniak 3, E. Bryniarska, Sarna Pohrebny (I mecz); Krzystyniak, Piekarczyk, Hajduga, E. bryniarska, Siuta, Tylicka (II mecz).
MMKS: Guzik; Lech – M. Bryniarska, Grynia – Hajduga; Siuta – Sarna Pohrebny – Krzystyniak, Piekarczyk – E. Bryniarska – Skiba, Sopiarz. Trener Sabina Lech. W rewanżu zagrała Tylicka, a zabrakło kontuzjowanej Sarny Pohrebnej.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama