05.10.2009 | Czytano: 1412

Zajrzał w „stos lasu”

Nowotarżanin Tadeusz Błażusiak coraz bliżej mistrzostwa Ameryki w ekstremalnym enduro. Taddy” stanął przed ogromną szansą na zdobycie potrójnej koronę Geico Endurocross i zgarnięcie 50 tysięcy dolarów dzięki tytułowi Triple Crown. Od kilku lat nikomu nie udało się jej zdobyć!

Polak w czwartej rundzie EnduroCross AMA Geico, która rozegrana została w Columbus, zajął drugie miejsce, ale ma 24 punkty przewagi w klasyfikacji generalnej nad Geoffem Aaronem, który był najszybszy w Columbus. Do zakończenia cyklu pozostały jeszcze dwa wyścigi w Denver i Las Vegas.

Maxxis Enduro Cross to zawody dla twardzieli. Największe w USA i jedne z najważniejszych na świecie zawodów łączących motocross i enduro. Polak wygrał trzy poprzednie rundy w Las Vegas, Guthrie i Florence. Tylko pierwszy wyścig był ekscytujący i trzymający w napięciu do ostatnich metrów. Stoczył niesamowitą walkę ze zwycięzcą zeszłorocznego cyklu, Ricky Dietrichem.

- Do ostatnich metrów mocno się ze sobą ścigaliśmy – mówi Tadeusz Błażusiak. - Jechaliśmy bark w bark. Walka była tak ostra, iż Dietrich na jednym z zakrętów złamał dźwignię zmiany biegów w moim motocyklu, uniemożliwiając mi zmianę przełożeń. Na metę wpadliśmy równocześnie. Dopiero po sprawdzeniu na komputerze okazało się, że byłem lepszy o kilka centymetrów!

Kolejne dwa starty to popis polskiego górala. Amerykanie byli w szoku, widząc jak wszystkich „rozkłada”. Drugiego w Guthrie, Amerykanina Damona Huffmana na Kawasaki, wyprzedził aż o pół okrążenia. Na mecie kolejnego startu miał ogromną przewagę, aż 20 sekund nad Aaronem.

W Columbus zanosiło się na kolejną wygraną Polaka. Wygrał Hot Lap, a następnie najszybszy był w kwalifikacjach. Finałowa rozgrywka zaczęła się nie zbyt dobrze dla naszego reprezentanta, który został przyblokowany na starcie i mozolnie musiał przebijać się do przodu. Tymczasem Aaron pędził na złamanie karku. Amerykanie twierdzą, że ten zawodnik jest szalony, gdy ma wolną przestrzeń. To 10 – krotny mistrz swojego kraju, który w tej imprezie staruje od pięciu lat i zawsze „coś” mu brakowało, by wygrać wyścig. Kilka razy zwycięstwo przeszło mu koło nosa. Jeździec KTM Christini w końcu się doczekał. Pokonał Błażusiaka, zwanego „Czerwonym Bykiem” KTM, ale w nader szczęśliwych okolicznościach.

Polak na trzecim okrążeniu już go wyprzedził i wydawało się, że tak już zostanie do mety. Tymczasem feralna okazała się dla niego przeszkoda z drewnianych belek. W luźnej drewnianej sekcji czule zajrzał w " stos lasu” – napisali amerykańscy dziennikarze. Jedna z belek stanęła sztorcem podczas skoku/lądowania i Polak się wywrócił. Skorzystał z tego Aaron, wyszedł na prowadzenie i mimo desperackiego ataku Błażusiaka dowiózł zwycięstwo do mety. Był lepszy o koło. - Gdyby było jeszcze jedno okrążenie – żałowała ekipa Błażusiaka.

Odnotować należy powrót Ricky Dietricha po kontuzji stopy. W „ostatniej szansie” awansował do biegu głównego, w którym zajął 10. miejsce.

IV runda:
1. Geoff Aarona KTM Christini,
2. Tadeusz Błażusiak KTM,
3. Colton Haaker Kawasaki,
4. Damon Huffman Kawasaki,
5. Patrick Smage KTM,
6. Cory Graffunder Husqvarna.

Klasyfikacja generalna:
1. Tadeusz Błażusiak – 115 pkt.,
2. Geoff Aaron – 91,
3. Damon Huffman – 73,
4. Cory Graffunder – 71.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia taddy.pl

Komentarze







reklama