18.09.2016 | Czytano: 1987

Trudna trasa przetrzebiła zawodników

- Piąte miejsce na pewno mnie nie zadowala. Walczyłem, ale takie jest ściganie się – powiedział Tadeusz Błażusiak po wyścigu Red Bull 111 Megawatt.

O trudności wyścigu niech świadczy fakt, iż z 500 zawodników zakwalifikowanych do finałowego biegu tylko 18 ukończyło zmagania. Trasa została zaprojektowana i zbudowana w niedostępnym terenie i składała się z trzech odcinków: szybkim - motocross, technicznym - enduro-cross i najtrudniejszym - extreme enduro. Na tym ostatnim zaskoczyły motocyklistów specjalnie usypane kilkudziesięciometrowe muldy. Dla sporej grupy zawodników nieprzejezdne okazały się także naturalne tereny kopalni. Zróżnicowane ukształtowanie terenu, jego zmienne podłoże stanowiły największe wyzwanie dla uczestników. Dramaturgii rywalizacji dodawała także pogoda - deszcz i wiatr. Po zaciętej walce, kiedy to cały czas zmieniali się liderzy pościgu, zwyciężył Jonny Walker. Tym samym, Brytyjczyk obronił swój ubiegłoroczny tytuł.

- Start był dobry, jechałem w czołówce i wszystko było pod kontrolą. Ale niestety zrobiłem kilka dużych błędów na podjazdach, które kosztowały mnie kilka cennych minut. Trzy czy cztery razy wybrałem złe ślady na podjazdach i spadłem dość daleko. Goniłem do samego końca. Na ostatniej pętli miałem wielki fun z jazdy, poskakałem sobie po fajnych śladach, tyle, co dałem radę, to nadgoniłem – powiedział Błażusiak.

Stefan Leśniowski

 

Komentarze







reklama