11.08.2010 | Czytano: 1325

Bez litości i wazeliny

Rozpoczął się nowy sezon hokejowy. Dla MMKS Podhale przedbiegi są bardzo ważne. W barażach górale walczą o prawo gry w PLH. W tym sezonie wyczyny „Szarotek” na polskich taflach pod hasłem „Bez litości i wazeliny” komentować będzie Jacek Kubowicz. Postać znana w hokejowym światku, były reprezentant kraju, czterokrotny mistrz Polski. W ostatnich latach był kierownikiem drużyny Wojasa.

- Pierwszy raz widziałem drużynę w takim zestawieniu – rozpoczyna ocenę występu nowotarżan z Orlikiem. – Przeciwnik nie był z najwyższej półki i nie oszukujmy się, ale nie będzie aspirował do PLH. W zeszłym sezonie w pierwszej lidze MMKS nie miał kłopotów z hokeistami z miasta polskiej piosenki. Teraz wzmocniony 6-7 zawodnikami z ekstraligi nie mógł nie wygrać. Na tle Orlika widać było jednak brak ogrania, małą ilość godzin spędzonych na lodzie i znikomą liczbę sparingów. Jeśli chodzi o poszczególne formacje, to bramkarz wypadł na miarę swoich możliwości. Obrona nie ustrzegła się błędów, ale na razie nie będę wymieniał z imienia i nazwiska tych, którym przytrafiły się kiksy. Przyjdzie czas na ganienie bądź pochwały. W ataku główne role odegrali ci, którzy w poprzednim sezonie grali w ekstraklasie. Cechował ich spokój pod bramką przeciwnika, który zaowocował golami.

To jednak była tylko przygrywka do głównego występu, który czeka „Szarotki” w piątek. Sokoły z Torunia będą znacznie groźniejsze. Dysponują lepszym składem z większą ilości hokeistów otrzaskanych w ekstraklasowych bojach. Z myślą o barażach poczynili wzmocnienia za wschodnią granicą. Trzech Łotyszy załatwił im były trener Podhala, Ewald Grabowski. Już nazwisko tego szkoleniowca gwarantuje wysoką jakość graczy. Zresztą statystyki i ich biografie potwierdzają, że nie są to przypadkowi zawodnicy. Aby ich pokonać, trzeba będzie zagrać znacznie lepiej niż z Orlikiem. Szczególnie uważnie i konsekwentnie w defensywie. Nie można stwarzać takiego zagrożenia pod własną bramką jak z Opolem. Na szczęście dla nas hokeiści Jerzego Pawłowskiego nie wykorzystali kliku prezentów. Druga sprawa, to kary. Powtarza się sytuacja z pierwszej ligi, tyle, że tutaj gra idzie o znacznie wyższą stawkę. Nie można sobie pozwolić na podskakiwanie, czy bójkę pod publiczkę. Konsekwencje mogą być opłakane.

Uważam, że w barażach powinniśmy sobie poradzić. Tylko co dalej? W tym składzie trudno nam będzie coś zwojować w ekstralidze. Oby nie byliśmy chłopcami do bicia, tak jak było w przypadku pingpongistek Gorców. Nie wiem czy zarząd w przypadku awansu myśli o wzmocnieniach. Tej drużynie brakuje przyzwoitego bramkarza i trzech zawodników z pola. Plan awaryjny mógłby dotyczyć tylko obcokrajowców. Wówczas stranieri utworzyliby jeden atak, drugi byłby „swój”, a trzeci trenerzy jakoś skleciliby i wtedy można byłoby grać o wyższe cele. Niemniej w tej układance bramkarz to podstawa. Nie udało się zatrzymać Krzysztofa Zborowskiego, nieskutecznie przekonywano Marka Rączkę i teraz trudno będzie znaleźć dobrego golkipera.

Na koniec muszę pochwalić kibiców. Zbudowany jestem ich postawą. Nie pamiętam takiej frekwencji i takiego dopingu podczas wielu spotkań Wojasa. Oby w tej dyspozycji wytrwali cały sezon.

Notował Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama