02.03.2024 | Czytano: 4338

THL. Mieli plan, ale nie wypalił (+trzy galerie)

Mecze o dużą stawkę często nie dają satysfakcji estetom. Często paraliżują ruchy hokeistom, ze względu na duża nerwowość.

Był  za to twardy męski hokej. Zachwycając się  jednak jego zaciętością nie można mu jednak przyznać znaku wysokiej jakości, gdyż obok ciekawych akcji zdarzały się „hokejowe niewypały”, zwłaszcza w pierwszej tercji.  W drugiej, po drugim trafieniu, tyszanom zaczęły się zazębiać akcje. Ta odsłona była zdecydowanie lepsza. 
 
W pierwszej tercji częściej w posiadaniu krążka byli gospodarze, ale ich akcje były rwane. Krążek w decydującym momencie nie znajdował adresata, bo też rywal uprzedzał podającego i blokował jego dogranie do partnera. Pod obydwoma bramki dochodziło do spięć. Zespoły miały swoje okazje, ale nie klarowne. Z nowotarskiej strony największe zagrożenie było wtedy, gdy na tafli przebywała pierwsza formacja dowodzona przez Wronkę. Odnotować też trzeba indywidualną akcję Szczerby, która tuż przed Fuczikiem została zablokowana.  Na pierwszą przerwę zadowoleni schodzili gracze Tychów. To oni w 18 minucie w szczęśliwych okolicznościach, po rykoszecie,  objęli prowadzenie.  Tavi w zamieszaniu podbramkowym wykazał się największym sprytem.


 
Druga tercja rozpoczęła się od faulu Kudina i gry w przewadze tyskiej drużyny. Gospodarze wykorzystali handicap jednego gracza więcej. Trzeba przyznać, że po akcji, po której ręce same składały się do oklasków. Rozpoczął ją Łyszczarczyk, który podał  na drugą  stronę tercji ataku do Jeziorskiego, a ten na drugi słupek do Komorskiego, który tylko dołożył łopatkę kija i czarny kauczukowy przedmiot zatrzepotał w siatce. Z miejscowych zeszła presja i ich akcje były coraz płynniejsze. Kolejną płynną akcję zakończył Gościński strzałem pod poprzeczkę. Fantastyczną kontrę przeprowadzili gospodarze grając z w osłabieniu. Komorski jednak nie zdołał podnieść krążka nad parkanem Bizuba.  Za moment słupek uratował gości od utraty gola.  „Szarotki” próbowały atakować, lecz miały problemy z ostaniem podaniem i wykończeniem akcji.   Kapitalną  okazję na zmniejszenie prowadzenia rywala miał Neupauer, chwilę później Cichy.  Próbował Fuczika zaskoczyć Wronka, ale też  bez powodzenia.


 
Początek  trzeciej tercji i znowu strata gola przez Podhale. Viitanen strzałem z nadgarstka wycelował w górny przeciwległy róg bramki strzeżonej przez Bizuba. Podhale kolejny raz nie potrafiło wykorzystać  przewagę jednego zawodnika. Dwa razy kapitalną interwencją popisał się Fuczik. Nawet z prezentów nie potrafili górale zdobyć gola. Kamiński otrzymał krążek jak na patelni, ale Fuczik nie dał się pokonać. Goście w końcówce  znowu dostali szansę na honorowe trafienie grając w przewadze, ale nie potrafili tego wykorzystać. 
 
GKS Tychy - PZU Podhale Nowy Targ  4:0 (1:0, 2:0, 1:0)
1:0 Tavi -  Mroczkowski – Rac (17:45)
2:0 Komorski – Jeziorski –Łyszczarczyk (21:45 w przewadze)
3:0 Gościński – Turkin - Bryk (24:42)
4:0 Viitanen – Marzec (42:34)
Stan rywalizacji do czterech zwycięstw 2:0
Tychy: Fuczik – Nilsson, Pociecha, Łyszczarczyk, Komorski, Jeziorski – Jaromersky, Ciura, Gościński, Turkin, Korenczuk – Jaśkiewicz, Bryk, Tavi, Rac, Mroczkowski – Sobecki, Ubowski, Viitanen, Galant, Marzec. Trener Tirkkonen.
PZU Podhale: Bizub  – Pangiełow Jułdaszew, Tomasik, Wielkiewicz, Wronka, D. Kapica – Kudin, Załamaj, Neupauer, Cichy, Szczechura – Horzelski, Kiss, Worwa, Lorraine, Themar – Słowakiewicz, Bochnak, Kamiński, Soroka, Szczerba.  Trener Sami Hirvonen.
 
Stefan Leśniowski
Foto Maciej Gębacz i Szymon Pyzowski
 

Komentarze







reklama