Losy pojedynku rozstrzygnęły się w pierwszej połowie ( grano dwa razy po 20 min.). Już w pierwszych minutach Sz. Kolasa pomylił sobie koszulki i wyłożył krążek rywalowi jak na „patelni”. Potem nie popisał się bramkarz, którzy trzy razy skapitulował po strzałach z niebieskiej linii. Mimo starań, nie udało się zdobyć góralom honorowej bramki.
- Nie mieliśmy armat – mówi trener Ryszard Kaczmarczyk. – Graliśmy ambitnie. W obronie nawet nieźle się prezentowaliśmy, szczególnie w pierwszych wyrównanych tercjach. Dobrze bronił Szlachtowski, z wyjątkiem ostatniego meczu. Należy się cieszyć, że mogliśmy skonfrontować swoje umiejętności ze starszymi rywalami. Zabrakło mi z podstawowego składu sześciu graczy, którzy zasilili pierwszy team. Założeniem było ogranie się i to zostało zrealizowane. Każdy dostał szansę pokazania się. Ja też zebrałem spory materiał do przemyśleń. Wiem na kogo mogę liczyć.
Pierwszy zespół MMKS w finale zmierzył się w Unią, z którą w grupie przegrał 1:5. Rewanż się nie udał. Już w 30 sekundzie, po błędzie Długopolskiego, unici objęli prowadzenie. Ten wynik utrzymywał się do 59 minuty. Podhale w tym czasie niewiele robiło, by zniwelować przewagę. Nie miało pomysłu na sforsowanie defensywy rywala. Na palcach jednej ręki można było policzyć składne akcje, reszta to indywidualne popisy, które niestety nie przynosiły efektu. Wypracowali sobie zaledwie cztery okazje, by wyrównać. Trzy zmarnował Kapica, jedną Zarotyński. W końcówce zaś nieodpowiedzialnymi faulami osłabiali zespół, i zamiast gonić rywala trzeba było się bronić. Jedną z przewag wykorzystali oświęcimianie, a „dobili” górali strzałem do pustej bramki.
- Nie widziałem tego zespołu we wcześniejszych meczach. Od września pełnię rolę „pomocnika” – mówi Paweł Gil. - Prowadziłem ten zespół w ub. sezonie i muszę przyznać, że zagrał poniżej swoich możliwości. Stać go zdecydowanie na więcej. Chłopcy są jakby zagubieni na lodzie, nie wiedzą co grać. Jest kilku zawodników, których kompletnie nie poznaję. Brakuje pełnej mobilizacji od pierwszej do ostatniej sekundy. Nie są mentalnie przygotowani do meczu, zamiast budować sobie wynik, to trzeba go od pierwszych minut meczu gonić. Tak było w finale i w meczach grupowych.
Turniej zaczął się zgrzytem. Kacper Guzik, który gra za Oceanem, jedyny Polak, który w wieku 15 lat sięgnął po mistrzostwo Ameryki, na święta przyjechał do rodziny. Jako wychowanek MMKS, chciał bardzo pomóc kolegom, ale…usłyszał: „Nie”. Na przeszkodzie stanął brak polskiej licencji.
Wyniki w grupie:
MMKS Podhale I Nowy Targ – Unia Oświęcim 1:5 ( bramka dla Podhala: Stypuła),
MMKS Podhale I – Sokoły Toruń 5:0 (Bryja, Oraczko, Stypuła, Kapica, Zarotyński),
MMKE Podhale I – MMKS Podhale II 10:2 (Kapica 3, Krzysztofiak 2, Stupuła, Olchawski, Samolej, Zarotyński, Worwa – Wielkiewicz, Tomasik),
Sokoły – Unia 1:0,
MMKS Podhale II – Sokoły 0:3,
MMKS Podhale II – Unia 0:4.
O III miejsce:
MMKS Podhale II – Sokoły Toruń 0:7 (0:4, 0:3)
MMKS Podhale II: Łukasz Szlachtowski, Jan Bizub; Marek Łukaszka – Mateusz Wojdyła, Rafał Mazur – Maciej Żółtek, Patryk Wróbel – Eryk Gołębiowski; Szymon Kolasa – Filip Wielkiewicz – Sebastian Gleń, Paweł Pustułka – Damian Tomasik – Szymon Pawlik, Damian Sulka – Krzysztof Zembal – Paweł Kobiałka, Szymon Marek, Dawid Kolasa. Trener Ryszard Kaczmarczyk.
Finał:
MMKS Podhale I – Unia 0:3.
MMKS Podhale I: Paweł Michałczak, Kasper Stołowski, Dawid Hreśka; Dawid Długopolski – Jakub Plewa, Wojciech Fus – Jakub Szal, Andrezj Krzysztofiak – Oskar Sokołowski;. Konrad – Stypuła – Daniel Kapica – Dawid Olchawski, Damian Zarotyński – Kasper Samolej – Jakub Jakubiec, Wojciech Bryja – Tomasz Oraczko – Mateusz Worwa, Kamil Wójcik. Trener Paweł Gil.
Stefan Leśniowski