30.12.2013 | Czytano: 1771

Nie rozpaczajmy

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia i oczekiwania przed Turniejem Czterech Skoczni względem naszych skoczków były ogromne. Nie panikujmy. Na razie cieszą się inni, ale przed nami kolejne konkursy, a najważniejsze w lutym w Soczi – powiedział Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach narciarskich z 1972 roku.

Rozczarowanie to może zbyt mocno powiedziane, ale na pewno liczyliśmy na coś więcej niż na 13. lokatę Kamila Stocha. W końcu to lider klasyfikacji generalnej PŚ. Fachowcy upatrywali w nim głównego faworyta do wygrania imprezy.

- Miejsce Stocha jest trochę dalekie. Będzie mu trudno wygrać TCS – przyznaje prezes PZN, Apoloniusz Tajner.

- Przyznam się, że przed pierwszym skokiem czułem napięcie – zwierza się skoczek z Zębu. –Stresu nie da się całkowicie wyeliminować. Nie jesteśmy maszynami. Kiedyś musiałem się zmierzyć z taką sytuacją. Otrzymałem solidną lekcję, z której postaram się wyciągnąć wnioski. Do tego wkradł się drobny błąd i powstała wybuchowa mieszanka. Cieszę się, że w drugiej serii wykonałem dobrą robotę. Trzynasta lokata to nie tragedia. Może po części jest to dla mnie zimny prysznic, ale nie ma co rozpaczać. Oberstdorf to dla mnie niezbyt fartowne miejsce, ale teraz przed nami łatwiejsze konkursy.

- Zwykle właśnie ten obiekt sprawiał nam najwięcej problemów. Tak było i tym razem. Teraz przed nami skocznie, na których powinno być znacznie lepiej – potwierdza trener Łukasz Kruczek. - Może to był konkurs poniżej oczekiwań dla kibiców i zawodników, ale nie był to zimny prysznic. Po raz pierwszy w historii mieliśmy sześciu zawodników w konkursie w Oberstdorfie i wszystkich w drugiej serii.

– Kamil miał średnie warunki do skakania – podkreśla Apoloniusz Tajner. - Na wyniku zaważyły słabe kwalifikacje. Startował w szóstej parze od końca, a najlepsi skakali przy dobrym wietrze. Z poziomu sportowego nic nie stracił, do jego formy nie mam zastrzeżeń. Pokazał to w drugiej próbie. Rozczarował Maciek Kot, który był spięty. Być może za bardzo chciał. Piotrek Żyła? Kto wie, czy na jego dyspozycji nie odbija się szum wokół jego osoby. Cieszą natomiast występy Janka Ziobro i Klimka Murańki. To kolejny konkurs, w którym Klimek ląduje w okolicach czołowej dziesiątki.

Klemens Murańka uplasował się tuż za Stochem. W pierwszej serii oddał najdłuższy skok 141,5 m. – Odpaliłem petardę – skomentował. Mimo najdłuższego skoku, po pierwszej serii był dopiero ósmy. Jury wielokrotnie korygowało długość najazdu, a wiatr mocno kręcił.

W Oberstdorfie dobiegła końca świetna seria podopiecznych Łukasza Kruczka. W 26 zawodach PŚ z rzędu przynajmniej jeden z jego skoczków meldował się w czołowej dziesiątce. Ostatni raz ta sztuka nie powiodła się 29 grudnia 2012 roku na tej samej skoczni.

Jan Ziobro sklasyfikowany został na 17 pozycji. - Nie był to łatwy debiut w imprezie, bo warunki nie były równe. Wystarczył minimalny wiatr pod narty i można było odlecieć. Zadowolony jestem jednak ze swoich skoków - ocenił Ziobro.

- Wiatr był reżyserem konkursu – mówił Maciej Kot. - To był niesprawiedliwy konkurs z powodu dużej rozpiętości punktów za wiatr. Trafiłem na gorsze warunki i choć moje skoki były dobre, to jednak zbyt krótkie.

- Nie podobał mi się przebieg konkursu – przyznał Łukasz Kruczek. - To była loteryjna rywalizacja. Trzeba było mieć wiatr z przodu przynajmniej w jednej serii, żeby zająć wysokie miejsce.

Nie krył niezadowolenia z tego powodu również obrońca tytułu TSC, Gregor Schlierenzauer. - Niesamowicie denerwowały mnie ciągłe zmiany belki - powiedział „Schlieri”. - Takie działania nie są korzystne. Punkty bonusowe rzadko dorównują skokom. Kiedy patrzy się na listę wyników, dokładnie widać, gdzie została zmieniona belka.

Problemów nie miał triumfator Simon Ammann. - Zaskoczony jestem swoją formą fizyczną i psychiczną. Nie byłem jeszcze tak zrelaksowany jak tutaj. Trzy lata czekałem na zwycięstwo w PŚ - powiedział 32-latek. – Jestem szczęśliwy, że ten sport sprawia mi taką przyjemność, jak wtedy, gdy zaczynałem go uprawiać.

- Ammann powinien po zakończeniu kariery zostać trenerem psychologii i wykładać w szkołach sportowych w jaki sposób mobilizować się do najważniejszych imprez. Ma w dorobku cztery złote medale olimpijskie i jest już gotowy do walki o kolejne krążki – podsumował Wojciech Fortuna.

Stefan Leśniowski

 

 

Komentarze







reklama