- Warto być hokeistą, by grać w takich meczach – wspomina Andrzej Szal, były hokeista Podhala, który podczas służby wojskowej bronił barw stołecznego klubu. – Bywało różnie, ale nie o sam wynik chodzi, ale otoczkę, szum, motywację z każdej strony. Przed meczami z Warszawą trener nie musiał nic mówić. Wszyscy doskonale wiedzieliśmy co to za mecze. Legia i Podhale gwarantowały emocje. Trybuny pękały w szwach zarówno u nas jak i w stolicy. Wychodzisz na lodowisko i słyszysz ten wrzask tłumu, specyficzny gwizd połączony z obelgami. To była największa motywacja.
Legia to był wojskowy klub i swoje sukcesy zawdzięcza pozyskiwaniu zawodników z zewnątrz. Pod pozorem odbycia służby wojskowej zaczęła ściągać wybitne i utalentowane hokejowe jednostki. Dlatego inne kluby nienawidziły Legię, często nazywano ją złodziejem. Kradła ( bo wtedy nie było płatnych transferów) najlepszych zawodników z innych drużyn. Najpierw rozszarpała mistrzowski team KTH Krynica, potem często sięgała po zawodników Podhala. Dla starszego pokolenia kibiców Legia działała jak płachta na byka. Kiedy warszawiacy zaczęli dostawać baty od Podhala, to kibice krzyczeli „zawodowcy”, co w tamtych czasach, kiedy sport był amatorski, było nie lada obelgą.
1964 rok, mecz Legia – Podhale na Torwarze. Nowotarżanin Stanisław Różański (leży Jan Thomas) ratuje swojego bramkarza Stanisława Bizuba wybijając krążek obok bramki.
Legioniści w latach 1951-57 nie mieli sobie równych. Siedem razy z rzędu sięgali po mistrzostwo kraju. Ten klub zasilili w tym czasie gracze KTH ( w 1950 roku mistrzowski tytuł zdobył Związkowiec KTH Krynica) Edward Kocząb, Zdzisław Nowak, Szymon Janiczko, Marian jeżak, Józef Kurek, Bronisław Gosztyła. Grali tam również: Kazimierz Chodakowski (ŁKS), Stanisław Olczyk (Włókniarz Zgierz), Maksymilian Więcek (Cracovia), Mieczysław Palus i Zdzisław Masełko (Polonia Bydgoszcz), Zdzisław Trojanowski (Budowlani Opole), Józef Wacław (Siemianowiczanka). Gdy Podhale zaczęło rosnąć w siłę, Legia sięgała także po górali. Grało ich w tym klubie 36. Dzisiaj gra jeden – Krzysztof Zborowski.
od lewej – Bronisław Gosztyła, Józef Kurek i Szymon Janiczko.
- Gdy przyjeżdżałem grać do Nowego Targu różne przytyczki padały z trybun pod moim adresem – mówi Andrzej Szal. - One mnie tylko motywowały, do jeszcze lepszej gry, do pokazania, że nie przypadkowo dostałem się na igrzyska olimpijskie w Innsbrucku. Z chłopakami z Podhala zawsze przed meczami przekomarzaliśmy się, a nawet były zakłady. Raz Staszek Bizub założył się, że mu nie strzelę bramki. A ja go dwa razy pokonałem. Dubeltowo wygrałem zakład. Oj, kosztowało to Staszka, kosztowało. Taki jest sport. Jak wychodzi się na lód, to ambicja nie pozwalała być gorszym. Motywacja jest większa, gdy gra się ze swoimi. W końcu każdy chce wygrać. W Legii dobrze się czułem. Dowodziłem świetnym atakiem, mając na skrzydłach Bronka Gosztyłę i Józka Manowskiego. Ten ostatni został królem strzelców, bo często przypisywano mu innych bramki. W Katowicach strzeliłem dwa gole, a nazajutrz w „Przeglądzie Sportowym” przeczytałem: „ Manowski dwoma golami powalił na kolana katowiczan”. Józek wtedy powiedział: „Po co ci te bramki, a mnie się przydadzą, bo idę na króla”. Machnąłem ręką. Dwa lata później będąc kapitanem Podhala zdobyłem pierwszy dla Nowego Targu tytuł mistrza Polski.
Podhale czeka na powrót do ekstraklasy. Pierwszą przeszkodą są legioniści. To już nie ta klasa co drzewiej, ale pokazali, że są groźni. Ograli w tym roku Podhale, które jednak trzy razy było od nich lepsze.
Walenty Ziętara
- Nie możemy ich w żadnym przypadku lekceważyć. Rywal już pokazał, że jest mocny, że dysponuje czterema formacjami, a Krzysztof Zborowski w bramce jest ich mocnym punktem. Mam nadzieję, że nasza skuteczność będzie lepsza niż w stolicy. Cały tydzień przygotowywaliśmy się pod kątem tego spotkania, zarówno fizycznie jak i taktycznie – mówi trener Podhala, Marek Ziętara. – Niestety pech nas nie opuszcza. We wrotek po raz pierwszy od dłuższego czasu trenowaliśmy w komplecie, ale nie obeszło się bez kontuzji. Martin Voznik tak niefortunnie upadł na łyżwę, że przeciął sobie mięsień nad kolanem. Założono mu osiem szwów. Jego udział w meczu jest wykluczony. Nie zagra również Mateusz Michalski. Mam nadzieję, że tylko tych dwóch nie będę miał do dyspozycji, że nic już przykrego nam się nie przydarzy.
Tytuły Legii **
Rok | Punkty (mecze) | bramki | Najlepszy strzelec - liczba goli |
---|---|---|---|
1933 | 4 (2) * | 2-0 | Kazimierz Materski – 2 |
1951 | 6 (3) | 10-2 | Maksymilian Więcek – 4 |
1952 | 12 (6) | 41-11 | Mieczysław Palus - 11 |
1953 | 10 (6) | 52-10 | Zdzisław Masełko i Marian Jeżak – po 15 |
1954 | 26 (13) | 132-31 | Maksymilian Więcek, Zdzisław Masełko i Adolf Wróbel – po 27 |
1955 | 21 (11) | 116-27 | Józef Kurek - 18 |
1956 | 28 (14) | 128-17 | Józef Kurek - 16 |
1957 | 27 (14) | 122-33 | Marian Jeżak - 23 |
1959 | 26 (14) | 113-24 | Józef Kurek - 17 |
1961 | 44 (27) | 197-71 | Jan Stankiewicz - 24 |
1963 | 57 (35) | 192-83 | Józef Manowski - 41 |
1964 | 22 (140 | 72-32 | Józef Manowski – 18 |
1967 | 39 (26) | 132-72 | Włodzimierz Komorski - 29 |
* - z pojęciem ligi mamy do czynienia dopiero od sezonu 1955/56, wcześniej wyłaniano mistrza kraju w jednym turnieju bądź turniej finałowy był poprzedzony eliminacjami w grupach.
** - dane statystyczne na podstawie książki „Historia rozgrywek ligowych” Andrzeja Godnego i Stefana Leśniowskiego z 2008 roku.
Tytuły Podhala ***
Rok | Punkty (mecze) | bramki | Najlepszy strzelec - liczba goli |
---|---|---|---|
1966 | 54 (42) | 185-127 | Andrzej Szal - 27 |
1969 | 46 (30) | 127-70 | Tadeusz Kacik - 27 |
1971 | 62 (36) | 195-84 | Walenty Ziętara - 41 |
1972 | 68 (40) | 241-109 | Walenty Ziętara – 35 |
1973 | 55 (36) | 234-117 | Leszek Tokarz - 41 |
1974 | 64 (36) | 270-89 | Walenty Ziętara – 46 |
1975 | 56 (36) | 250-120 | Mieczysław Jaskierski – 36 |
1976 | 42 (30) | 148-98 | Walenty Ziętara – 24 |
1977 | 75 (44) | 312-128 | Jan Mrugała – 64 |
1978 | 62 (36) | 211-86 | Mieczysław Jaskierski – 28 |
1979 | 58 (40) | 189-109 | Walenty Ziętara – 27 |
1987 | 56 (38) | 181-103 | Ryszard Ruchała – 27 |
1993 | 58 (38) | 195-79 | Siergiej Odincow – 23 |
1994 | 71 (42) | 294-88 | Jacek Kubowicz – 27 |
1995 | 71 (41) | 259-96 | Jacek Szopiński – 28 |
1996 | 67 (39) | 240-109 | Jacek Szopiński i Andriej Prima – po 29 |
1997 | 80 (54) | 258-133 | Andriej Gusow – 34 |
2007 | 95 (53) | 188-133 | Jarosław Różański – 38 |
2010 | 116 (62) | 243-211 | Milan Baranyk – 35 |
*** - dane statystyczne z książki „75 lat „Szarotek”” autorów – Andrzej Godny i Stefan Leśniowski – copyright 2007.
Tekst opracował Stefan Leśniowski
Zdjęcia Archiwum Stefan Leśniowski