16.12.2012 | Czytano: 1712

Udane zakończenie pierwszej rundy (+zdjęcia)

W minioną sobotę zgodnie z harmonogramem IV ligi siatkarzy miejsce miała ostatnia kolejka w ramach której nasi chłopcy z Czarnego Dunajca podejmowali na własnym terenie zespól z Laskowej.

Atmosfera przedmeczowa była bardzo nerwowa. Jak na złość niedysponowani byli niemal wszyscy przyjmujący Podhalańskiego. Już wcześniej kontuzji mięśnia dwugłowego nabawił się Budz. Z zajęć na uczelni nie dojechał na czas Łowas, a trzy dni przed meczem staw skokowy zwichnął Majewski. - Na szczęście kontuzja nie okazała się na tyle poważna by wykluczyć go z gry - mówi trener Bogdan Palarz. 

Do całej tej trudnej sytuacji doszły problemy organizacyjne. Przeciekać zaczął dach w Czarnym Dunajcu i na boisku pojawiały się pojedyncze krople wody, które wzbudziły wątpliwości w sędziach, co do bezpieczeństwa zawodników podczas spotkania. Po dłuższym namyśle sędzia Kot dopuścił jednak do meczu z półgodzinnym opóźnieniem. Niestety wszystko to przełożyło się na jakość gry. Dziewięć zepsutych zagrywek w jednym secie na tym poziomie to rzadkość, a jednak stało się. To i inne niewymuszone błędy ze strony Podhalańskiego sprawiły ze końcówka była wyrównana. Na szczęście dla Podhalańskiewgo partie asem w swoim stylu zakończył Gut.

W początkowej fazie drugiej partii stała się rzecz równie niecodzienna. Podczas jednej z akcji przyznany został punkt gospodarzom, na co ostro zareagowali goście. Domagali się odgwizdania tzw. "ocierki", czyli dotknięcia bloku. W konsekwencji agresji arbiter główny ukarał żółtymi kartkami dwóch zawodników z Laskowej w tym grającego trenera. Sytuacja wpłynęła mobilizująco na młodzież z GSKS i zaczęli grać świetnie głownie w ataku niemiłosiernie obijając nasz blok z lewego skrzydła i z charakterystycznej dla siatkówki damskiej krótkiej z obiegu. Od czego jednak wojsko ma armaty? Przy stanie 14:17 dla gości na zagrywkę wyszedł "Michaylov" Gut i popisał się serią, której nie powstydziłby się żaden reprezentant na poziomie Krajowym. Skończył kanonadę przy wyniku 19:17.

- Obudził w nas wiarę w sukces, który stal się faktem – mówi kapitan TS Podhalańskiego. - Partię trzecią zagraliśmy na tyle dobrze w każdym elemencie, by nie dać się odrodzić zespołowi z Laskowej i to wystarczyło. Zakończyła się spokojnie, wynikiem do siedemnastu. Paradoksy się zdarzają. Mecz trwał o polowe krócej niż rozgrzewka. To oczywiście żart, bo sędziowie przeciągali w czasie decyzje o rozpoczęciu spotkania, a zespól z Laskowej to solidny team, z którym wcale nie było z górki. Teraz udajemy się na przerwę świąteczno-noworoczną w dobrych nastrojach. Jako wiceliderzy - zakończył kaptan Karol Majewski.

TS Podhalański Czarny Dunajec - GSKS Laskowa 3:0 (25:23, 25:21, 25:17)
TS Podhalański: Dziedzic, Kudasik, Mrozek, Leja, Kroma, Gut, Bulanda, Augustyniak, Majewski, Grzybacz, Kapuściak

Tekst i zdjęcia Karol Majewski kapitan

Komentarze







reklama