Już po pierwszej połowie prowadzili z Eko Opti House 4:1 i przyjmowali gratulacje. – Jeszcze nie koniec. Nie możemy stracić czterech goli – studził nastroje Tomek Zięba. Po przerwie Gazda już nie grała z taką determinacją, rozluźniła szeregi i przeciwnik pokazał lwi pazur.
- Jutro Gazda będzie zamknięta na kłódkę – śmiał się organizator ligi, Grzegorz Wrona. – Od czego kowal ma kleszcze. Szef będzie się bawił, a pracownicy zasuwali – stawali w obronie szefa piłkarze. Zaś boss, Paweł Batkiewicz wszystkich wyprowadził z błędu.
– Nie będzie dzisiaj świętowania. Ustaliśmy z chłopakami, że chcemy pobić rekord ligi i wygrywać do końca. Dotychczas tylko raz zremisowaliśmy. Sezon mamy jak marzenie. Zawsze byliśmy w pierwszej trójce, ale brakowało nam błysku, by wdrapać się na sam szczyt. W tym roku dysponowałem bardzo ciekawą drużyną. Wzmocniliśmy się Robertem Krzystyniakiem, Adamem Hajnosem, Januszem Bochniarz, a przez moment był z nami również Marek Żołądź. Wymienieni świetnie wkomponowali się w chłopaków z Rabki, na których zawsze mogłem liczyć. Liga była zdecydowanie silniejsza niż w poprzednich latach. Więcej było w niej zawodowców. Dwie drużyny wycofały się z ligi i pozostałe zespoły wzmocnili się piłkarzami z rozwiązanych ekip. Konkurencja była mocna, słabeuszy nie było. Z Paką Grzęda, która znajduje się nad przepaścią, wygraliśmy tylko 2:1. O sukcesie decydowała dyspozycja dnia.
Spadkowicz jeszcze nie został wyłoniony. Po dzisiejszej kolejce na dole status quo. Paka Grzędy tylko w pierwszej bezbramkowej połowie dotrzymywała kroku Asom, ale po przerwie została rozstrzelana. Szef drużyny Jan Leśnicki narzekał na brak zawodników, ale wierzył, iż jego pierwszy zespół Paka Jana nie pozwoli powiększyć dorobku punktowego najgroźniejszemu rywalowi w walce o byt Tebeo Projekt. Tak też się stało, chociaż jego ekipa wystąpiła bez nominalnego bramkarza, bo ten brał udział w wypadku samochodowym. Paka prowadziła 2:0 i wydawało się, że ze zwycięstwem nie będzie miała problemów. Tymczasem przeciwnik nie spasował i doprowadził do wyrównania. Ku uciesze Jana Leśnickiego podopieczni go nie zawiedli, zdołali zadać decydujące trafienie.
Supra, walcząca z Paką Jana o wicemistrzostwo, poległa Kunce 1:7. Brak Roberta Możdżenia w szeregach Supry był aż nadto widoczny. Nawet dobre interwencje trzykrotnego olimpijczyka Gabriela Samoleja na nic się nie zdały. Po raz pierwszy skapitulował po rzucie karnym, wykonanym perfekcyjnie przez Pawła Galika. Gracz Przełęczy Łopuszna, który także amatorsko grywa w hokeja, pięć razy znalazł sposób na pokonanie człowieka, który w Calgary w kompleksy wprawiał hokeistów z Kanady.
Gazda – Eko Opti House 7:4
Bramki: Krzystyniak 2, A. Hajnos 2, Skawski, Zięba, Śmieszek – Augustyn, Worwa, Gotkiewicz, Kowalski.
Paka Grzęda – Asy 7:0
Bramki: Kurs 2, A. Rabiański 2, Siuta, Hełdak, P. Rabiański.
Paja Jana – Tebeo Projekt 3:2
Bramki: Kokoszka 2, samobójcza – Gacek, Węglarczyk.
Supra – Kunka Team 1:7
Bramki: Kosowski – Galik 5, S. Kunka, Marszałek.
Stefan Leśniowski