Można sobie pomyśleć tylko tyle - jak ten czas szybko leci. Dopiero co ściskaliśmy kciuki za biało-czerwonych w meczach z RFN i USA, ledwie uwierzyliśmy w zwycięstwo reprezentacji z ZSRR na mistrzostwach świata w Katowicach, a już przychodziły następne pokolenia hokeistów. Zmieniały się warunki, zmieniali ludzie, zmieniały cele i ambicje. Było źle, było wspaniale, było dobrze, jest jak jest.
Historie tworzą wszyscy, najczęściej pamięta się jednak tylko o jednostkach. Tych najbardziej wybitnych, uwielbianych, wynoszonych na szczyt. Dzięki hokejowi zyskali na pewno sławę. Z pieniędzmi bywało już różnie. Różnie też toczyły się ich losy. Na przełomie tych przeszło trzydziestu lat zmieniały się warunki, zarobki, możliwości. Co było zabronione w latach sześćdziesiątych stało się dozwolone pod koniec następnej dekady, a dziś jest już zjawiskiem powszechnym, jak choćby zagraniczne transfery. Ale nie tylko warunki zewnętrzne decydowały o sukcesie, lecz skala talentu, siła przebicia, charakter. Umiejętność znalezienia sobie miejsca gdzieś za metą. Mamy swoją paradę gwiazd. Nawet, jeśli brakuje nam optymizmu, to z pewnością - nie wspomnień. Tych bardziej odległych i tych bliższych.
Niżej popisany już od wielu lat namawiał rządzących klubem, by najwybitniejszych swoich „synów” wyróżnić, by poznały ich pokolenia nowych fanów tej jakże pięknej i męskiej dyscypliny sportu. Wychodziłem z propozycją wywieszania koszulek w hali, wzorem NHL, namawiałem do skorzystania z nich jako ambasadorów Podhala, ale odzew był zerowy. Nie wszyscy chcieli pamiętać o historii. Jedni mówili, że to oni dopiero tworzą historię i przeszłość ich nie interesuje. Dzisiaj mogę z satysfakcją powiedzieć, że mój „sen” zaczyna nabierać realnych kształtów. W nowym zarządzie MMKS Podhale znaleźli się ludzie, którzy chcą kultywować historię klubu, którego stali się sternikami. Podjęli inicjatywę zagospodarowania niechlujnie zamalowanych szyb w MHL i zastąpienia sylwetkami naszych olimpijczyków. A było ich sporo. 38 hokeistów uczestniczyło w największym zimowym święcie sportowców. Jeśli porównać to do ilości mieszkańców, to z pewnością jest to ewenement na światową skalę. Co ważne, ten pomysł spodobał się włodarzom miasta. To nie wszystko. Planują przenieść Salę Tradycji, w której są pamiątki i trofea zdobyte, w miejsce bardziej dostępne, po dawnej restauracji. By każdy miał do niej dostęp.
– Urzekła mnie galeria dumy Katalonii, FC Barcelony. Przecież my też mamy się czym pochwalić. Trzeba tylko wyjść do ludzi. Z wieloma, z którymi się spotykam, nie wiedzą o Sali Tradycji. Nie widzieli trofeów i innych pamiątek. To kapitalna lekcja historii dla młodzieży, nie tylko tej, która uprawia u nas sport – mówi Agata Michalska.
I jeszcze jedna nowinka z poletka działaczy. Dwaj członkowie poprzedniego zarządu – Mirosław Mrugała i Grzegorz Pustułka, którzy znaleźli się w nowych władzach, złożyli rezygnację. Niemniej są do dyspozycji działających, do wyjaśnień spraw związanych z ich pracą w klubie za swojej kadencji.
Stefan Leśniowski