Niemieccy piłkarze do pełni szczęścia potrzebowali remisu z Danią, ta jednak na każdym wielkim turnieju była nieobliczalna. Potwierdziła to pierwsza odsłona. Niemcy mieli co prawda inicjatywę, lecz musieli się mocno napracować, by stworzyć sobie klarowną sytuację. Urodzony w Gliwicach Polanski, który rozgrywał setny mecz w brawach naszych zachodnich sąsiadów, wykorzystał genialne odegranie Gomeza i z całej siły wpakował piłkę do siatki z około 10 metrów. Duńczycy z kolei czyhali na kontry i stałe fragmenty gry. Właśnie po rzucie rożnym wyrównali. Bedtner zgrał piłkę głową do Krohn Dehliego, a ten głową ulokował piłkę pod poprzeczką. Na tę chwilę Niemcy byli w ćwierćfinale. Wszyscy zastanawiali się jaki fortel zastosuje w drugiej połowie trener Duńczyków Morton Olsen, by zaskoczyć Niemców. Nie zaskoczyli. W 80 min. Bender wykorzystał dokładne podanie na 11 metr, zapewniając swojej drużynie awans do ćwierćfinału z pierwszego miejsca. Faworyt więc nie zawiódł.
Obok Niemiec Holandia była uważana za faworyta grupy B, jednego z kandydatów do głównego trofeum. Zwycięstwo 1:0, 2:1, 3:2 nad Portugalią mogło jej niewiele dać. Musiała wygrać przynajmniej 2:0, co było możliwe, nawet pamiętając jak niewygodnym dla niej jest Portugalia. Pokonała ją tylko raz, dość dawno, bo w 1991 roku, wtedy, gdy Holandia sięgnęła po mistrzostwo Europy. Minęło od tego czasu 7914 dni. Od tamtej pory wygrywała tylko Portugalia, pięć razy, w pozostałych konfrontacjach padły remisy.
- Mam wrażenie, że Holandia swój szczyt osiągnęła na mundialu w RPA. Piłkarze uwierzyli chyba, że skoro przegrali tylko z Hiszpanią, nikt ich nie zatrzyma. To przykład zlej pewności siebie – twierdzi Boudewijn Zenden, były reprezentant Holandii.
W czym więc „Pomarańczowi” mieli szukać szansy? W tym, że ich rywal w poprzednich spotkaniach nie błyszczał, a wielki zawód swoim fanom sprawiał Cristiano Ronaldo. Zawodnik Realu Madryt był cieniem gracza i po słabym występie przeciwko Niemcom, jeszcze gorzej zgrał z Danią. Nie dość, że nie trafiał do bramki w stuprocentowych sytuacjach, to miał coraz gorszą odporność psychiczną. Wystarczy skandować na trybunach „Messi, Messi” i było po Rolando. Nie potrafił wziąć ciężaru gry na swoje barki, jako kapitan nie był przywódcą na boisku.
Ronaldo w Realu i reprezentacji to zupełnie inny piłkarz. W Madrycie potrafi do niego dotrzeć Jose Mourinho i tylko on. Paulo Bento nie ma takiego talentu i nie potrafi się z nim dogadać – mówił były reprezentant Portugalii, Nuno Valente.
Rolando odblokował się w najmniej dla Holendrów odpowiednim momencie. Zdobył wyrównującą bramkę i był najgroźniejszym żądłem swojej drużyny. Przy drugim trafieniu zachował się jak gracz najwyższej światowej klasy. Przełożył obrońcę i ze stoickim spokojem ulokował futbolówkę w siatce. Holendrzy obiecująco zaczęli. Szybko zdobyli gola (van der Vaart) i oddali pola przeciwnikowi. Grali potwornie pasywnie i mogą zawdzięczać losowi, ze nie przegrali wyżej. W końcówce od utraty gola uratował ich słupek, po raz drugi po strzale Rolando.
Holandia – Portugalia 1:2 (1:1)
1:0 van der Vaart 11
1:1 Ronaldo 27
1:2 Rolando 74
Sędziował Nicola Rizzoli (Włochy).
Żółte kartki: Pereira - Willems, van Persie.
Holandia: Stekelenburg - van der Wiel, Vlaar, Mathijsen (67 Afellay), Willems - van der Vaart, de Jong, Sneijder, Robben - Huntelaar, van Persie.
Portugalia: Patricio - Pereira, Alves, Pepe, Coentrao - Meireles (72 Custodio), Veloso, Moutinho - Nani (87 Rolando), Postiga (64 Oliveira), Ronaldo.
Niemcy – Dania 2;1 (1:1)
1:0 Polanski 19
1:1 Krohn Dehlie 24
2:1 Bender 80
Sędziował Carlos Velasco Carballo (Hiszpania)
Niemcy: Neuer - Bender, Badstuber, Hummels, Lahm - Schweinsteiger, Khedira - Müller (84 Kroos), Özil, Podolski (64 Schürrle) - Gomez (74 Klose)
Dania: Andersen - Jacobsen, Kjaer, Agger, Poulsen - Kvist, Zimling (80 Poulsen) - Poulsen (82 Mikkelsen), Eriksen, Krohn Dehli, Bendtner.
Stefan Leśniowski