13.04.2012 | Czytano: 1095

Spektakl, co się zowie (+ skrót z meczu)

Pierwszy finałowy pojedynek o Puchar Gagarina przyniósł mnóstwo emocji. To był hokej, co się zowie. Ci, którzy mieli okazję śledzić potyczkę na ekranach telewizorów, mieli prawdziwą ucztę, a dla polskich trenerów powinien być świetnym materiałem do przemyśleń. Bo jak uczyć się, to od najlepszych.

„Pojedynek bramkarzy” – tak zapowiadały pierwszy finałowy mecz rosyjskie media. Eksperci telewizyjnego kanału Rossija 2 rozbierali duet na najdrobniejsze kawałki, analizowano poprzednie wzajemne spotkania i cyfry przemawiały za Awanagrdem. Trzymano się tezy, że to czarny koń czempionatu. Wiele miejsca poświęcono bramkarzom, ich ustawieniom, spekulowano jak ich pokonać. Nawet największym specom hokejowym w Rosji trudno było znaleźć słabe punkty obu golkiperów.

Zarówno fiński golkiper gospodarzy Karri Ramo, jak i jego vis a vis Aleksander Jeremienko, to najlepsi „strażnicy” ligi. Ramo miał 94,4% skuteczności w lidze, a moskwiczanin 94%. Oni też byli pierwszoplanowymi postaciami widowiska, które rozpoczęło się od ogromnego naporu Omska. Zepchnięci do defensywy gości już w 5 minucie pozostawili bez opieki największą gwiazdę rywala Romana Červenkę i za niefrasobliwość słono zapłacili. Czech, mimo iż pozycja do oddania strzału nie była wymarzona, znalazł lukę, by umieścić „gumę’ w przeciwległym rogu bramki. Dla Czecha był to 11 gol w play off i został samodzielnym liderem klasyfikacji na najlepszego snajpera. Gospodarze poszli za ciosem i pod bramką dynamowców bez przerwy się kołowało. Moskwiczanie niczym wytrawny bokser pozwolili się wyszumieć gospodarzom i w miarę upływu czasu coraz częściej niepokoili Ramo. W końcówce odsłony, Awierin, gdy jego zespół grał w osłabieniu, przechwycił krążek, ale nie wykorzystał okazji na podwyższenie prowadzenia. Jeremienko był górą w pojedynku oko w oko.
Dynamo w drugiej odsłonie częściej przebywało w tercji gospodarzy, dając możliwość wykazania się fińskiemu bramkarzowi swoim kunsztem. W połowie meczu L. Komarow powędrował na ławkę kar i pierwszy jego kontakt z krążkiem, po opuszczeniu ławki kar, zakończył się wyrównującą bramką.

 

Zwycięski gol –jak się później okazało – padł w 44 minucie i maczał przy nim palce Červenka. Jego dokładne dogranie wykorzystał reprezentant „sbornej’ Pierieżogin. Między 53 a 57 minutą Dymano postawiło wszystko na jedną kartę, mocno zakatowało i pod świątynią Ramo dochodził odo gorących spięć. Ostatnie 3 minuty to perfekcyjna gra Omska. Zamknęli gości w ich tercji, nie pozwalając na wycofanie bramkarza i wprowadzenie szóstego gracza. Dynamowcy oswobodzili się dopiero 24 sekundy przed końcem, przenosząc akcję pod bramkę Ramo. 8 sekund przed syreną mieli wznowienie po prawej ręce fińskiego golkipera. Wycofali bramkarza, ale było zbyt mało czasu, by doprowadzić do dogrywki. Niemniej oddali kąśliwy strzał z niebieskiej linii.

 

Awangard Omsk – Dynamo Moskwa 2:1 (1:0, 0:1, 1:0) w serii 1:0.
1:0 – Červenka 4:47,
1:1 L. Komarow 30:05,
2:1 Pierieżogin (Červenka, Piwcakin) 43:59.

Sędziowali: Bułanow i Zacharow – Siwow i Szelianin ( wszyscy Moskwa).
Kary: 6- 8 min.
Strzały: 32 (9 – 6 -17) - 22 (5 – 7 -10).
Wygrane wznowienia: 36 (11 – 7 - 18) - 29 (9-12-8).
Widzów 10318.

Awangard: Ramo; Salmela – Pujac, Biełow – Skoula, Piwcakin – Ljamin, Gusiew; Iwanow – Sjomin – Kałużnyj, Wołkow – Kalinin – Frołow, Červenka – Popow – Pierieżogin, Kurianow – Awierin – Niestierow, Pierwuszin. Trener Raimo Summanen
Dynamo: Jeremienko; Graniak – Gorochow, Sołowiow – Jalasvaara, Wiszniewskij – Bajkow; L. Komarow - Gorowikow – Anisin, Tołpeko – Soin – Wołkow, Kokariew – Babienko – Mosaliew, Kvapil – Piestunow – Klepiš. Trener Oleg Znarok.

Stefan Leśniowski
FOTO: Авангард (Омская область)

Komentarze







reklama