III Liga: Pierwszy punkt Lubania

- Jeśli nie możesz wygrać, to przynajmniej zremisuj i nam ta sztuka się udała – mówi trener Lubania, Marek Żołądź. – Cieszy, że gra nasza wyglądała zdecydowanie lepiej w porównaniu z tym, co zaprezentowaliśmy przed tygodniem. Idziemy w dobrym kierunku. Byliśmy przygotowani, że gospodarze od pierwszego gwizdka arbitra przystąpią do ataku. Zagraliśmy z kontry. Ustawiłem dwóch szybkich ofensywnych graczy Komorka i Bachledę na szpicy i to był klucz do sukcesu. Udało się zrealizować założenia przedmeczowe. Objęliśmy prowadzenie po jednym z kontruderzeń. Po szybkim wyjściu ze swojej strefy, Komorek znalazł się z lewej strony pola karnego, w doskonalej sytuacji. Dostrzegł jednak zamykającego akcję po drugiej stronie Zielińskiego i ten wpakował futbolówkę do pustej bramki. Od tego momentu mecz był pod naszą kontrolą. Co prawda częściej przy piłce byli gospodarze, próbowali różnymi sposobami rozerwać naszą defensywę, ale na nie wypracowywali sobie sytuacji strzeleckich. Aż do 77 minuty. Wtedy nieźle rozegrali rzut rożny. Mocne dośrodkowanie lekko strącił Kliber, myląc Majerczyka. Rzuciliśmy się do ataku. Przejęliśmy inicjatywę, ale zabrakło szczęścia. Bliscy zdobycia gola byli: Komorek dwa razy ( za drugim razem został zablokowany) oraz Hałgas ( uderzał z 17 metrów i minimalnie chybił). Było jeszcze kilka okazji, z których można było pokusić się o wygraną.

Beskid Andrychów – Lubań Maniowy 1:1 (0:1)
Bramki: Kliber 77 - Zieliński 21.

Beskid: Syty - Strojek, Rumiński, Kliber, Tarabuła, Kaczmarczyk, Chworostiany (90 Penkala), Sobala, Chowaniec, Smoliński, Adamus.

Lubań: Majerczyk – Anioł (46 Duda), Górecki, Gąsiorek, Zieliński (66 Połomski), Gołdyn, Gogola, Hałgas (89 Krzystyniak), Czubiak, Komorek, Bachleda (77 Firek).

Stefan Leśniowski