Bogdan Dziubiński razem z bratankiem Krystianem, aktualnym mistrzem Polski, odwiedził Przedszkole nr 4 w Nowym Targu. Zabrali ze sobą sprzęt hokejowy.
– To jest kask, żeby nic się nie stało… Rękawice, żeby nie było zimno – komentowały przedszkolaki, uprzedzając Bogdana w objaśnianiu elementów hokejowego ekwipunku. Najwięcej braw zebrał, gdy ubrał chłopca w kompletny sprzęt i zaopatrzył go w kij hokejowy.
- Ja też chcę, ja też – przekrzykiwały się dzieci. – Nie dam rady wszystkich ubrać. Są tylko dwa komplety, ale dostarczę paniom i wtedy każdy będzie mógł, chociaż przez chwilę poczuć się prawdziwym hokeistom – obiecał olimpijczyk, który szybko złapał kontakt z młodymi ludźmi.
Las rąk wyrósł na sali, gdy spytał, kto jeździ na łyżwach lub rolkach. – To świetnie, zapraszam na lodowisko. Nie tylko chłopcy mogą zapisać się do sekcji, dziewczynki również – zachęcał.
- Po ostatnim turnieju moje wnuki przyniosły medale do przedszkola – zdradza tajemnicę jak doszło do spotkania. - Dzieciaki się zainteresowały, podchwyciła to pani dyrektor i wychowawcy, więc jestem. Z tego przedszkola są trzy osoby, które trenują. Musimy mieć 15-16 zawodników w jednej grupie wiekowej, bo w przeciwnym razie możemy zapomnieć o odbudowie. Obecnie jest 13 graczy w roczniku 2003 i 11 o rok młodszym. Grupy są łączone, by można było rozegrać mecz. Jeśli w tym samym czasie grały trzy roczniki, to był konflikt interesów. Zespół musi liczyć 12- 13 graczy, by nie otrzymać walkoweru. To jest chore. Byłem w szoku po spadku Podhala, bo przez wiele lat reprezentowałem jego barwy. Już raz przeżyłem pogrzeb KS Podhale, gdy byli zawodnicy w Urzędzie Miasta musieli złożyć podpisy pod jego likwidacją. Serce bolało nie miej niż teraz. Niemniej trzeba z tym żyć. Nie załamywać rąk, tylko robić wszystko, by odbudować potęgę „Szarotek”.
Pierwszy sygnał dał Bogdan i Krystian, dla którego nie było to pierwsze spotkanie z dziećmi. - Pierwsze w Polsce, ale kiedy grałem w USA takie spotkania były chlebem powszednim. Sportowcy nie tylko promowali dyscyplinę, ale też czytali dzieciom – mówi Krystian Dziubiński.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski