05.02.2012 | Czytano: 1174

Protest „Szarotek”(+zdjęcia)

- Kiedyś to były szlagiery. Łezka w oku się kręci – mówili kibice Podhala. Jeszcze nie tak dawno pojedynki tych zespołów elektryzowały nie tylko fanów tych zespołów. Były emocje, wysoki poziom, a drużyny biły się o najwyższe cele w kraju. Najczęściej potykały się w finałach play off. Nic jednak nie trwa wiecznie.

Unici przeżywali kryzys i zdołali się z niego podnieść. Teraz chude lata nastały w byłej stolicy polskiego hokeja. Górale marzą o wydostaniu się z ostatniego miejsca przed play out, a ich rywale celują w medal mistrzostwo kraju. Potencjał zawodniczy i finansowy zobowiązuje do snucia takich planów. Na tafli to było widać, szczególnie w pierwszej tercji, w której Podhale całkowicie oddało inicjatywę przyjezdnym. Już od pierwszej sekundy podało rękę rywalowi, rozpoczynając spotkanie w... osłabieniu. Na znak protestu przystąpiło do meczu z blisko 5 - minutowym opóźnieniem.

– Zdecydowaliśmy się na ten krok z desperacji– mówi kapitan „Szarotek”, Rafał Dutka. – Od trzech miesięcy nie mamy pieniędzy. Ostatnio 1600 złotych dostaliśmy w listopadzie. Chcieliśmy zwrócić uwagę na naszą trudną sytuację kibicom, którzy uważają, że nie chce nam się grać. Zawsze chciałem grać w koszulce z szarotką na piersi, chociaż niektórzy koledzy nie mieli sentymentów. Odeszli do innych klubów i przynajmniej mają z czego żyć. Po odejściu Wojasa niema nikogo z twardą ręką. Byliśmy w ubiegłym tygodniu u pana Jagły. Obiecywał, że pieniądze zostaną przelane. Nie zostały. Nie obwiniam burmistrza, bo w końcu ma ludzi, którzy powinni wykonywać jego polecenia. Ludzie w referendum zagłosowali, za hokejem. Nie wiemy, dlaczego pieniądze nie trafiają do nas. Przecież musimy, za coś żyć. Rozmawialiśmy z chłopakami z Tychów i Sosnowca, którzy nie mają problemów z miastem. Na czas dostają pieniądze i znacznie wyższe kwoty. Mamy trzech hokeistów w Radzie Miasta, znają problem od podszewki, bo sami kiedyś borykali się z podobnymi problemami, ale teraz nie rozumieją naszej sytuacji. Na razie nie odczuwamy żadnej pomocy z ich strony. Kubowicza bardziej interesuje chodnik do MacDonalda niż my. Jesteśmy goli i weseli, na szczęście niektórzy z nas mają pracujące żony i mogą nas utrzymać. Nie jestem zaskoczony dymisją zarządu. Wiesza się na nich psy. Trudno się dziwić, bo do nich zgłaszamy się po pieniądze. Koledzy już poszukują pracy.

Kto wie, czy tego nie zrobił już Rajski. Jedynka w bramce Podhala nie pojawiła się w klubie. – Nie wiem, czy to oznaka frustracji, czy czegoś innego – wzrusza ramionami trener Podhala, Jacek Szopiński. – Mam pretensję do niego, że nie poinformował nas, czy rezygnuje, a może jest chory. Nie wiem, co będzie dalej. Coraz mniej mam argumentów, by motywować zespół do gry. Ile razy można mówić zaciskajcie zęby, walczcie, może znajdą się pieniądze. Nie dziwię się chłopakom, że  po głowie chodzą im różne rzeczy. Kwota, która miała wpłynąć z miasta, nie wpłynęła. Jeśli miasto utożsamia się z hokejem, który jest wpisany w historię miasta i regionu, to musi zająć konkretne stanowisko. Zdecydować, co dalej.

Unici z prezentu górali skorzystali i już w 76 sekundzie objęli prowadzenie. Gra toczyła się przeważnie w tercji górali, ale – jak to w hokeju – oni również mieli sytuacje do zdobycia gola. Jedną z nich, grając w przewadze, wykorzystali. Goście z czterech goli, trzy zdobyli w przewadze, czwartego nawet w podwójnej. W końcówce odsłony dużo było ognisk zapalnych. Zawodnicy mieli coś sobie do wytłumaczenia, niekoniecznie w formie słownej. Był też pojedynek bokserski Wielkiewicza z Prochazką, przy czym oświęcimianin był schowany za podwójną gardą, nie wyprowadzając żadnego ciosu. Tak samo ocenili walkę sędziowie, gdyż tylko Podhalanin odesłany został na ławkę kar.

- W Nowym Targu nigdy nie jest łatwo – mówi obrońca Unii, Grzegorz Piekarski. – Nowotarżanie mają twardy charakter, zawsze walczą do upadłego, szkoda tylko, że zapomnieli grać w hokeja – bili kijami, zahaczali. Rozumiem ich determinację i trudną sytuację finansową.

Po przerwie już w 7 sekundzie, grający w osłabieniu goście, zdobyli kolejnego gola. Łopuski jak w masło wjechał w nowotarską obronę i wydawało się, że będziemy mieli powtórkę z pierwszej tercji. Tymczasem zrobił się mecz jak za dawnych lat. Gospodarze zaczęli grać twardo, rywal podjął walkę i kibice emocjonowali się ostrymi wejściami ciałem. Bandy i kości trzeszczały. W hokejowej walce Podhale też nie ustępowało przyjezdnym. Zapewne po pierwszych 20 minutach nikt nie uwierzyłby, że Podhale toczyło wyrównany bój, akcja za akcję, cios za cios. „Szarotki” miały tyle samo okazji do zdobycia gola, co goście. Kto wie czy Różański i Jastrzębski nie mieli nawet klarowniejszych. Wykorzystali dwie, po jednej w tercji.

- Cieszy nas wygrana, bo to trudny teren. Podhale prezentuje twardy, hokej. Postawiło na ostrą, fizyczną walkę. Trochę sędziowie się pogubili. Chcieliśmy załatwić mecz w pierwszej tercji i to nam się udało. Potem graliśmy oszczędnie – twierdzi drugi trener Unii, Tomasz Piątek.

- Wiedziałem, że zawodnicy opóźnią wyjście na lód – przyznaje Jacek Szopiński. – To była forma zwrócenia uwagi na trudną sytuację, bo są duże zaległości wobec wszystkich. Zawodnikom obecnie różne rzeczy w głowach siedzą, ale pokazali charakter. Unia nic rewelacyjnego nie zagrała. Miało mnóstwo przewag i nic z nich nie wynikało. Nasza twarda gra nie podobała się czeskim gwiazdom. Chcieli delikatnie przejść przez mecz, grać jak cała nasza liga.

Przez kapitana „Szarotek” do tablicy wywołany został Jacek Kubowicz, radny z Komisji Sportu. - Stypendia od października zostały wypłacone zgodnie z umową i w terminie – przekonuje były hokeista. – Rok budżetowy w mieście zamknął się 31 grudnia i na nowy rok w budżecie uchwalona została kwota 250 tys. złotych. Do 15 stycznia składano nowe wnioski i komisja je rozpatrzyła. Klub jest od tego, żeby zorganizować pieniądze dla zawodników. Szukać sponsorów. Inny budżet ma klub, a inny miasto. Jeśli zawodnik ma w kontrakcie 3 tys. złotych, a dostał stypendium z miasta w wysokości 1700 złotych, to resztę jest mu winny klub, który, okazuje się, nie jest w stanie zdobyć tych pieniędzy. Miasto wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Pieniądze za grudzień zostały przelane.

Jutro napiszemy szerzej o zawirowaniach w Podhalu i o przyszłości klubu z 80- letnią historią.

MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 3:6 (1:4, 1:1, 1:1)
0:1 Tabaček (Řiha, Gabryś ) 1:16 w przewadze,
0:2 Łopuski (Prochazka, Piekarski) 8:20 w przewadze,
0:3 Krajči (Zatko)10:22 ,
0:4 Řiha (Krajči, Zatko) 14:17 w podwójnej przewadze,
1:4 K. Kapica (Różański)16:27 w przewadze,
1:5 Łopuski (Prochazka)20:07 w osłabieniu,
2:5 Jastrzębski (Bomba) 24:44,
2:6 Łopuski (Jakubik) 51:19,
3:6 Różański ( Ziętara, K. Kapica) 54:12.

Sędziował Dzięciołowski z Bydgoszczy.
Kary: 30 – 18 min.
Widzów 1000.

MMKS Podhale: S. Mrugała – K. Kapica, Sulka, Różański, Czuy, Ziętara – W. Bryniczka, Łabuz, Kmiecik, Neupauer, Michalski – R. Mrugała, Dutka, Bomba, Wielkiewicz, Jastrzębski –Ćwikła. Trener Jacek Szopiński.
Unia: Witek – Połącarz, Gabryś, Wojtarowicz, Jakubik, Jaros – Piekarski, Noworyta, Łopuski, Prochazka, Valušiak - Zatko, Urbańczyk, Krajči, Tabaček, Řiha –Stachura, S. Kowalówka, Modrzejewski. Trener Charles Franzen.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama