31.12.2011 | Czytano: 1151

79- letnia tradycja(+zdjęcia)

Hokeiści spod znaku szarotki ostatni trening Starego Roku zawsze mają zabawowy. Dzielą się na dwie grupy - kawalerów i żonatych, tocząc bój – w różnych latach o inną nagrodę – np. kaczkę, prosiaka lub beczkę piwa. Oczywiście przegrywający stawiał.

 W tym roku nie chcieli się zbytnio przyznać, o co gra się toczy. - O uścisk prezesa – przekonywał Rafał Dutka, ale nikt w to nie wierzył. Tym bardzie, że prezes nie pojawił się na ostatnim spotkaniu. Nie określono też, komu miałby uścisnąć dłoń. Wygranym, czy przegranym? Wiemy natomiast, że „nagroda” dostała się do … nóg przegranych, bo trener po meczu kazał im jechać tyle okrążeń lodowiska, ile stracili goli. A było ich sporo, w obu meczach po dziesięć.

Wigilijne i Sylwestrowe potyczki mają już 79 – letnią tradycję. Tylko raz, w 2009 roku, tradycja została złamana. Sprawcami byli hokeiści Cracovii, który dzień wcześniej wygrali w Nowym Targu 6:3.

- Nie mamy, co świętować. Kto nie wie, dlaczego niech spojrzy do gazet – mówił wtedy trener Milan Jančuška. – Musimy pracować. Czas uciech się skończył. Pot będzie strumieniami się z nich lał – zapowiadał. Jacek Szopiński, mimo iż jego zespół zamyka ligową tabelę, nie odważył się złamać tradycji. – Swój chłop. Jako zawodnik nie raz uczestniczył takich spotkaniach – mówili hokeiści.

- Kawalerowie powinni się wstydzić porażek, bo nas żonatych w zespole jest tylko czterech, do tego dwóch kontuzjowanych. Musieliśmy posiłkować się zawodnikami, którzy są zaręczeni oraz oldbojami – wyjaśnił Jarek Różański.

Kawalerów był dwa razy więcej. – Nie w ilości, lecz, w jakości siła – ocenił masażysta Piotr Jarząbek, który przed meczem wcielił się w delegata PZHL, mierząc sprzęt zawodnikom. – Ten kask jest niewymiarowy. Nie dopuszczam do meczu – mówił do Piotra Ziętary.

– Przegraliśmy, bo trener Gabriel był w olimpijskiej formie. Nic mu nie chciało wpaść – tłumaczył Marek Puławski, który miał okazję stoczyć kilka pojedynków ze sławnym ojcem.

- Młodzi muszą się jeszcze dużo uczyć, by pokonać starszych panów – powiedział Gabriel Samolej. Trzykrotny olimpijczyk, który w Calgary przyprawił o ból serca hokeistów „Klonowego Liścia”, nie miał również litości dla młodzieży Podhala. Był jak skała. Miał kilka świetnych interwencji, które wzbudziły zachwyt u obserwatorów.

- Przetrzepiemy mu muzealne parkany, aż wyjdzie z nich morska trawka – zapowiadali młodzi. - Nie przetrzepią – ripostował Gabriel Samolej. – Parkany są z archiwum X, ale nie one bronią, lecz człowiek.

Trzeba też przyznać, iż Tadeusz Puławski i Sebastian Łabuz świetnie czyścili jego przedpole. „Łabi” złapał także formę strzelecką, okrasił ją hat -trickiem. Hat tricka ustrzelił również Tomasz Rajski, który wcielił się rolę napastnika. Przy drugim trafieniu zachował się jak NHL-owiec. Zaatakował bramkarza przy bandzie, odebrał mu „gumę” i ulokował w pustej bramce. – Dwa hat –tricki, dwie zgrzewki piwa – wycenił wyczyn kolegów, Mariusz Jastrzębski, który razem z Rafałem Dutka (kontuzje) z boksu obserwowali i komentowali wydarzenia na tafli.

Słów kilka należy poświęcić seniorowi Puławskiemu. Ten śmiało mógłby jeszcze zagrać w ekstraklasie. W jego przypadku, można powiedzieć, że czas się zatrzymał. Jacek Szopiński, gdyby miał takiego obrońcę w zespole, to z pewnością miałby spokojniejsze noce.

W zespole żonatych wystąpił Andrzej Zając, kierownik drużyny. Kawalerowie odgrażali się, że go ustrzelą i słowa dotrzymali. Po jednym z ostrych starć przy bandzie, kierownik chwilę pozostał na tafli i z trudem podniósł się z niej. – „Kiero” wszystko w porządku – pytali zawodnicy w boksie. – Przecież nie jestem z cukru – odparł, trzymając fason.

 

Żonaci – Kawalerzy 10:3 i 10:4
Bramki: Bomba 5, K. Kapica 3, Rajski, Różański – Wielkiewicz, Cecuła, W. Bryniczka (I mecz); Rajski 3, Łabuz 3, Różański 2, Landowski, T. Puławski – Michalski, Kmiecik, Ziętara, Szumal (II mecz).

Żonaci: Samolej – T. Puławski, Łabuz, K. Kapica, Bomba, Różański, Rajski. W drugim meczu za K. Kapicę zagrał Landowski.
Kawalerzy: S. Mrugała – Niesłuchowski, Szumal, M. Puławski, Sulka, Ł. Gacek, M. Gacek, Kolasa, Wielkiewicz, D. Kapica, Michalski, Kmiecik, Ziętara, Cecuła, R. Mrugała, Neupauer. W drugim meczu dołączyli: Czuy i Ćwikła.

Tekst + foto Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama