23.12.2011 | Czytano: 2780

Galaktyczny hokej za miedzą

AKTUALIZACJA: KHL – to druga, co do wielkości liga świata. Powstała przed czterema laty na wzór NHL. Gra się w dwóch konferencjach i czterech dywizjach. Większość z 23 klubów ( katastrofa Lokomotiwu Jaroslaw zmniejszyła liczebność ligi) jest z Rosji, ale także z Białorusi, Łotwy i Słowacji. Tysiące ludzi wypełniają stadiony, a wiele milionów zasiada przed telewizorami lub komputerem, by podziwiać wyczyny najlepszych w tej dyscyplinie sportu.

Ogromne pieniądze w rękach rosyjskich oligarchów zwabiają najlepszych hokeistów świata, nawet tych, którzy już zakosztowali hokeja w NHL. Średnie wynagrodzenie zawodnika KHL, to w tej chwili 15 – 20 tysięcy euro miesięcznie. Co najważniejsze, nie objęte podatkiem. Nie ma się, co dziwić, że coraz więcej jest graczy zza Oceanu. Wolą KHL od NHL. Coraz więcej w KHL sław światowego hokeja.

65 km od Nowego Targu
Niemal rzut beretem od stolicy Podhala sympatycy kauczukowego krążka mają okazję na własne oczy zobaczyć, jaka jest różnica między naszym a światowym hokejem. Mogą podziwiać kunszt graczy z najwyższej półki. Czy można się dziwić, iż na meczach popradzkich „Lwów” zasiada więcej kibiców z Nowego Targu niż chodzi na mecze Podhala?

Popradczanie, albo ściślej czeski klub Hradec Kralowe, dwa lata dobijali się do bram KLH. Działacze z Czech nie dostali pozwolenia od swojej federacji i wpadli na pomysł, by przenieść drużynę do Popradu. Miasto nie zostało wybrane na chybił trafiał. Wymogiem ligi jest bowiem bezpośrednie sąsiedztwo lotnisk, a 60-tysięczne miasto u podnóża Tatr ten warunek spełniało. Można byłoby narzekać na infrastrukturę, ale działacze szybko uporali się z tym problemem i od września KHL gości w Popradzie. Trzeba było przystosować lodowisko do wymogów rozgrywek, pozyskać sponsorów, stworzyć całe zaplecze. Z remontem obiektu uporano się w ekspresowym tempie. Inwestycja kosztowała 250 tysięcy euro, co dla klubu o budżecie 15 milionów euro ( takiego nie mają wszystkie drużyny występujące w lidze słowackiej), to kropla w morzu.

Drużyna w pięć miesięcy
Gdy władze KHL, otwarte są na kluby z poza Rosji, podjęły dla Popradu pomyślną decyzję, trzeba było wymyślić nazwę drużyny, wybrać maskotkę i przede wszystkim zbudować zespół. Czasu nie było zbyt wiele. W ciągu pięciu miesięcy powstał zespół, który jak na beniaminka radzi sobie całkiem nieźle.

- Budowa drużyny przypominała łapankę – mówi szkoleniowiec „Lwów”, Radim Rulik. – Do wyboru mieliśmy tylko wolnych graczy, bez kontraktu. Zarzuciliśmy sieci głównie na tych, którzy nie załapali się do NHL. O miejsce walczono przez trzy tygodnie na obozie walki. Nie ukrywam, iż mieliśmy ręce pełne roboty, by wyselekcjonować zawodników i zbudować w ekspresowym tempie team, który będzie zdolny walczyć z najlepszymi. W debiutanckim roku nie zakładamy sobie celów. Byłoby dobrze wejść do play off, ale zdajemy sobie sprawę, że teraz jest to praktycznie równe zeru. Niemniej w wielu spotkaniach zespół pokazał lwi pazur. Zespoły z większym potencjałem miały z nami pod górkę. O play off powalczymy w przyszłym sezonie, kiedy budżet będzie większy i stabilniejszy. Będzie wiec można pozyskać klasowych graczy.

Obecnie w „Lwach” występuje dwójka reprezentantów Słowacji z przeszłością NHL-owską - Luboš Bartečko (St Louis Blues i Atlanta Trusher) i Ladislav Nagy (Phoenix Coyotes, Dallas Stars, Los Angeles Kings).

Tak robi się interes na hokeju
U nas w kraju ciągle się narzeka, że sport nie przynosi dochodów. O to nie martwi się KHL. – Jeśli jest dobry produkt, to łatwo go sprzedać. Popyt na niego jest ogromny. Najpierw trzeba wyłożyć sporo pieniążków, by potem spijać śmietankę. Słowacy pokazali nam, jak buduje się potęgę – mówi Andrzej Słowakiewicz, który z popradzkimi działaczami jest za pan brat.

W Mińsku po raz dziewiąty frekwencja przekroczą 15 tysięcy widzów. Średnia widzów w Mińsk Arena to 15011widzow! To nowy rekord! Wcześniejszy wynosił 15010.

Nowotarscy kibice w mig obliczyli, jaki jest dochód z jednego meczu jest w Popradzie. Na trybunach Zimowego Stadionu zasiada komplet 4500 widzów, a zapewne byłoby ich więcej, gdyby hala ich pomieściła. Cena biletów, w zależności do klasy przeciwnika ( drużyny podzielono trzy grupy – złotą, srebrna i brązową) od 10 do 19 euro. Zapełnione też są skyboxy, z których mecze oglądają bardziej zamożni sympatycy hokeja. Koszt oglądnięcia meczu w komfortowych warunkach z wyżywieniem i miłą obsługą to 2500 euro. Wykupienie skyboxu na cały sezon kosztuje 42 tys. euro.

– Da się? Da! Dobry produkt zawsze się obroni – zauważył Piotr Żółtek, kibice Podhala.

Najwięcej fanów Podhala było w Popradzie na meczu z Dinamo Moskwa, ponad 600. Nie ma meczu, by nie spotkać znajomej gęby. – Przyjeżdżamy, bo jesteśmy stęsknieni za dobrym hokejem. To jakby inna bajka. Niby hokej powinien być ten sam, ale między naszym i tym nie ma różnicy tylko w nazwie dyscypliny. Tutaj gra się szybciej, dokładniej, a czas płynie jakby z bata strzelił – mówi Maciej Klimowski, który jeszcze nie opuścił meczu w Popradzie. – Ta gra mnie zauroczyła. Nawet w wigilię i w pierwszy dzień światy będę na meczu – dodaje.

Biegli z ekonomi obliczyli, że podczas jednego meczu popradczanie zarobią minimum 70 tysięcy euro. Sesje składają się z 5-6 spotkań. Liczba po pomnożeniu imponująca. W dobrym miesięcu jest ponad 2 mln. euro dochodu.

- KHL przyciąga jak magnes. Wieść o kosmicznym hokeju szybko się rozchodzi i już nie tylko samochodami osobowymi, ale coraz częściej autokarami podążają kibice z Podhala do Popradu, by zobaczyć gwiazdy światowego hokeja – mówi trener nowotarskiej drużyny Paweł Gil. – Warto tutaj przyjechać z naszą młodzieżą i pokazać jej jak wygląda prawdziwy hokej – mówi. – Niesamowite tempo, świetne zagrania, strzały i bramkarskie interwencje.

- Niby jesteśmy tak blisko Popradu, ale poziomem organizacyjnym bardzo, bardzo daleko – mówi były hokeista Podhala, reprezentant kraju, Jacek Kubowicz. – Stadion w Popradzie nie jest duży i nowy, ale przyciąga ludzi schludnością, atmosferą tam panującą i oprawą widowiska. Ludzie siedzą w podkoszulkach, a nie w szalikach i kurtkach. Chciałoby się zapytać: kiedy tak będzie u nas? Atmosferę i oprawę da się zrobić, bo to nie kosztuje. Tylko trzeba zachęcić ludzi, by odwiedzali nasz stadion, a to można zrobić m.in. poziomem gry. Zobaczyliśmy w Poradzie kawałek światowego hokeja. To tylko niespełna 80 km od Nowego Targu. Widać głód nowotarskiego kibica, bo liczna grupa kibiców zjawia się na meczach w Popradzie. Od lat nasi kibice byli przyzwyczajeni do hokeja z najwyższym znakiem, jakości i mają go poza granicami naszego kraju.

W parze z Aqua City
Aby była dobra drużyna trzeba pieniędzy, a więc sponsorów. Jednym z nich jest sąsiadujący z Zimnym Stadionem Aqua City Park. Kompleks jest czterokrotnym zwycięzcą ekologicznego konkursu World Travel Agency. Niemal całkowicie zasilany jest przez energię słoneczną i wody geotermalne. W jego skład wchodzi 13 basenów, sauny i gabinety masażu, siłownia i sala fitness. Z tego korzystają hokeiści. Właścicielem jest czeski biznesmen Jan Telensky, od lat mieszkający w Anglii. To on namówił brytyjską królową Elżbietę II odwiedzin Popradu i Zimowego Stadionu.

Zawodnicy mieszkają w apartamentach przy polach golfowych. Drużyna podróżuje własnym Boeningniem, udostępnionym przez Czech Airlines.

Tekst Stefan Leśniowski


Lubos Bartečko:

- Ciężko porównywać KHL z NHL, bo amerykańska liga zawodowa ma długą historię. Rozgrywki KHL wystartowały stosunkowo niedawno i pod względem organizacyjnym całkiem nieźle funkcjonują.

Obecność drużyny HC Lev Poprad w KHL to ogromna promocja słowackiego hokeja. Również dla Popradu jest to wyjątkowa inicjatywa. Całe miasto żyje hokejem. Dzieci i młodzież o niczym innym nie mówią tylko o HC Lev. Urodziłem się na Słowacji i cieszę się, że pod koniec kariery mogę występować w słowackim zespole w najlepszej lidze Europy.

Nasz drużyna ma zaledwie 5 miesięcy, ale z każdym tygodniem coraz lepiej rozumiemy się na lodzie. Jeśli chodzi o styl gry to dopasowujemy go do rozmiarów lodowisk. Jak wiadomo w NHL są węższe tafle na których gra się bardziej otwarty hokej i odobnie jest w Popradzie. Jednak gdy jedziemy do Rosji to lodowiska rywali są znacznie większe i trzeba zmienić taktykę – wówczas nastawiamy się bardziej na grę obronną i kontrataki.

Większość hokeistów mieszka w apartamentach położonych obok pola golfowego, niedaleko Popradu. Ja mieszkam z rodziną w swoim domu. W wolnych chwilach – podobnie jak koledzy z drużyny – lubię wyjazdy do Polski, bo jest niedaleko. Najczęściej jeździmy do Zakopanego na dobre jedzenie w tamtejszych restauracjach, a przede wszystkim sushi… A także do Krakowa, bo to przepiękne historyczne miasto, gdzie można pospacerować po rynku i przy okazji można zrobić zakupy w tamtejszych galeriach handlowych.

Tekst WOJCIECH LUBIŃSKI
Zdjęcia Grzegorz Skrzypak oraz Łukasz Barucha

Komentarze







reklama