05.12.2011 | Czytano: 1272

Zagrać z mocniejszymi(+zdjęcia)

- Ci, co grają z nami podnoszą poziom, a my go obniżamy – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk, po kolejnych łatwych wygranych w ramach rozgrywek o mistrzostwo Polski juniorów młodszych w hokeju na lodzie.

Tym razem bladym tłem dla popisów nowotarżan były toruńskie Sokoły. Podhalanie, gdy grali na poważnie, to wprost „wkręcali” w lód swoich przeciwników. Kręcili takie „kręciołki” w ich tercji, że mogła od tego zaboleć głowa. Niestety górale, gdy wysoko prowadzili, zapominali, iż hokej to gra kolektywna, a nie zlepek indywidualnych poczynań. Jeśli ktoś chce popisywać się indywidualnymi umiejętnościami, to od tego są inne sporty, głównie walki. W hokeju tylko zespołowa gra przynosi pożądany efekt. Sami dobrze o tym wiedzą, bo gdy grali kolektywnie, to bramki padały jak na zawołanie, po akcjach, po których ręce same składały się do oklasków. Gdy preferowali indywidualne popisy, to wtedy bramkowych efektów nie było. Każdy dorwał „gumę” i chciał z nią przejechać niemal całe lodowisko, bo chciał wpisać się na listę strzelców. Niemniej po takim rajdzie zawsze brakowało precyzji w strzałach, bo całą energię spożytkowało się na „figurową” jazdę. Warto pamiętać, co to jest hokej na lodzie, by w finałach mistrzostw Polski przebudzenie nie było szokiem.

- Ciągle próbujemy przekroczyć dziesiątkę w zdobyczach bramkowych ze słabymi rywalami, ale to się nie udaje – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. – Przeciwnik nastawia się na destrukcję i pragnie zdobyć, chociaż jednego gola. Ta sztuka im się udaje. My nie potrafimy osiągnąć dwucyfrowego rezultatu, bo gramy samolubnie. Zdaję sobie sprawę, że trudno chłopaków zmobilizować w meczach, w których mają dużą przewagę. Takie mecze nic nam nie dają. Przeciwnicy podnoszą przy nas poziom, a my go obniżamy. Obawiam się finałów mistrzostw Polski, bo tam trzeba będzie się sprężyć na „maksa”. Tam nie będzie meczów łatwych, przeciwników do ogrania na jednej nodze. Wszystkie teamy się wzmocnią. Co prawda w z Toruniem zagraliśmy już praktycznie w optymalnym składzie. Oprócz Szala i Pustułki pozostali wrócili po kontuzjach i chorobach i było widać, że są jeszcze dalecy od optymalnej formy. Na pewno będziemy się lepiej prezentować. Teraz mamy ponad półtora miesięczną przerwę w rozgrywkach. Dobrze byłoby nawiązać jakieś kontakty i zagrać wreszcie z mocniejszymi od nas zespołami, by chłopcy zrozumieli, że hokej to gra zespołowa, w której nie da się samemu wygrać.

MMKS Podhale Nowy Targ – Sokoły Toruń 8:1 (2:0, 5:0, 1:1) i 7:2 (2:0, 2:0, 3:2)
Bramki dla Podhala: J. Plewa, Michalski, Gacek, Olchawski, Kolasa, Tomasik, Kmiecik, Wielkiewicz (I mecz); Gacek 2, Kmiecik 2, Dębowski 2, Stypuła (II mecz).

Podhale: Kapica ( w drugim meczu Michałczak) – Tomasik, S. Plewa, gacek, Stypuła, Mielniczek – Dębowski, Sulka, Wronka, Michalski, Kmiecik – Wojdyła, J. Plewa, Wielkiewicz, Olchawski, Kolasa – Jachimczyk, Łukaszka, Pawlik, Gleń. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski
 

Komentarze







reklama