21.07.2011 | Czytano: 4109

Wiola i Jany – harmonia ruchów(+zdjęcia)

Każdy z nas miał dziecinne marzenia, ale nie wszystkim się spełniają. Jednym szybko zmieniają się gusta, innym brakuje wytrwałości, ale nie 20- letniej Wioli Hajnos z Czarnego Dunajca. Samozaparciem, kok po kroku dąży do celu. Jej marzenia zaczynają nabierać właściwego kształtu. Do tego w dyscyplinie, która nie jest popularna na Podhalu, w WKKW.

– Odkąd pamiętam zawsze uwielbiałam konie, a moim największym marzeniem było posiadanie własnego rumaka – mówi. - Skąd to zamiłowanie? Nie wiadomo, bo rodzice nie jeżdżą konno. Pasja jeździectwa zaczęła się ode mnie. Najpierw okazjonalnie dosiadałam wierzchowca. Gdy miałam 11 lat spełniło się pierwsze moje marzenie, własny koń. Tak się zaczęło. Pasją zaraziłam rodziców, którzy teraz prowadzą stajnię. Dzięki nim spełniają się moje marzenia.

Wiola ma na swoim koncie znaczące sukcesy. Te ostanie to Akademickie Mistrzostwo Polski, czwarte miejsce w międzynarodowych zawodach CIO* Baborówko, drugie i trzecie miejsca w zawodach krajowych, a w rankingu Małopolski plasuje się na pierwszym miejscu w kategorii młody jeździec. Wszystkie osiągnięcia to także zasługa konia Jany. To podstawowa klacz, bo ma też drugą o nazwie Grandessa Gold.

- W przyszłym roku mam w planie występ w mistrzostwa kraju. Może uda się przebić do reprezentacji na mistrzostwa Starego Kontynentu. Marzy mi się start w igrzyskach olimpijskich, ale dopiero w Rio de Janeiro. Wszystko jest w zasięgu moich możliwości – przekonuje.

Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego to test dla jeźdźca i konia. Obejmuje wszystkie aspekty sztuki hippicznej - harmonię pomiędzy jeźdźcem i koniem, kontakt z naturą i wytrzymałość oraz precyzję, zwinność i technikę skoku. WKKW składa się z trzech prób - ujeżdżenia, próby terenowej i skoków przez przeszkody.

- Od zawsze chciałam jeździć WKKW, ale obawa rodziców, że to trudny sport, sprawiły, iż zaczęłam starty od skoków – wyjawia Wiola. – Sport wymagający i czasochłonny. Nie ogranicza się jedynie do startów. Konia trzeba przygotować, zwierzę wymaga czułości. Jest po prostu moim przyjacielem, a nie maszyną do wygrywania. Praktycznie spędzam z nim cały dzień, jeśli oczywiście jestem w domu, bo studiuję w Krakowie. Za mną pierwszy rok germanistyki. Trening młodych koni to pasjonujące zajęcie, dlatego nigdy nie nuży mnie ogrom pracy, jaki trzeba włożyć w przygotowanie ich do startów w WKKW. Koń musi mieć zaufanie do jeźdźca, a potem odpłaca uczuciem.

Najtrudniejsza w WKKW jest próba terenowa. - Próba ujeżdżenia jest sprawdzianem posłuszeństwa, na czworoboku o wymiarach 20x60 m lub 20x40 m. Jeździec i koń mają do wykonania określoną liczbę ruchów w stępie, kłusie i galopie. Cross to dystans 3,5 km, z 20-25 przeszkodami o wysokości 100 – 120 cm., w skład, których wchodzą rozmaite kombinacje, duże zeskoki do wody, skoki nad nietypowymi czasem bardzo wąskimi przedmiotami lub wielkimi kłodami. W tej konkurencji nietrudno o wywrotkę, czy kontuzję konia bądź jeźdźca. Upadek nie ominął mnie w ubiegłym roku. Noga konia wpadła do dziury, przekoziołkowaliśmy, na szczęście tylko lekko się zadrapałam i potłukłam. Staram się jeździć bezpiecznie. Nie pnę się szybko w górę. Koń musi mieć czas, by się rozwinąć, a ja muszę „dojrzeć” do pewnych przeszkód.

Ostatnim sprawdzianem jest konkurs skoków przez przeszkody. Zadanie jest o tyle trudne, że dzień wcześniej jeźdźcy i konie pokonali ciężki test terenowy, a gdy zmęczenie daje o sobie znać muszą pokonać szereg przeszkód parkurowych, które to przy delikatnym choćby puknięciu końskich nóg spadają na ziemię.

Wiola jeździ w Klubie Jeździeckim Facimiech. – Od dwóch lat i bardzo sobie cenie współpracę – mówi. – Trenuję jednak w Czarnym Dunajcu, od pół do 2 godzin dziennie. Czasem koń musi odpocząć, więc wyjeżdżamy na 30 - minutowy spacer. Nie mam trenera, tylko konsultantów – Natalię Kozaczkę od ujeżdżenia, a skokowo i crossowo czerpię wiedzę od właściciela stadniny Strzegom, Marcina Konarskiego. W klubie moim podręcznym trenerem na zawodach jest prezes Joanna Mandecka Turczyńska.

W najbliższym czasie Wioletę Hajnos czekają starty w Spocie (międzynarodowe) i Strzegomiu (krajowe). - We wrześniu wybieramy się do Austrii, a potem wezmę udział w Pucharze Polski, po raz pierwszy w wyższej klasie. Wtedy też rozegrany zostanie finał mistrzostw Polski młodych koni – informuje Wiola.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Archiwum Zawodniczki

Komentarze







reklama