Nie mogą narzekać na brak szczęścia piłkarze Lubania w końcówce ligi. Musieli w ostatnich meczach wygrywać i wygrywali. Musiał ich ktoś wesprzeć w staraniach o zajęcie premiowanego miejsca i wsparł. Najpierw był to IKS Olkusz, który wygrał z rezerwami Sandecji Nowy Sącz a następnie KS Bochnia, która zremisowała z nowosądeckim klubem. Ten remis przy jednoczesnej wygranej Lubania z Karpatami 3-0 oznaczał awans do III ligi na jedną kolejkę przed zakończeniem rozgrywek.
- O tym, że jesteśmy już w III lidze pierwszy wiedziałem ja -mówi trener Lubania Marek Żołądź. - Jeszcze podczas studiów trenowałem grupy młodzieżowe z bocheńskim klubie a szefem tej grupy był pan Władysław Wójcik aktualny kierownik drużyny seniorów KS Bochni. W przerwie spotkania zadzwoniłem do niego i powiedział mi, że jego klub wygrywa z Sandecją II 2-0. Przypomnę, że na naszym boisku wówczas był bezbramkowy rezultat. Oczywiście my skupialiśmy się na swojej grze i w drugiej połowie udało się strzelić Karpatom trzy gole. Przed zakończeniem spotkania ponownie zatelefonowałem do pana Wójcika i dowiedziałem się, że Bochnia remisuje 3-3 i gra już tylko w dziewiątkę. Na szczęście po kolejnym telefonie usłyszałem, że utrzymali ten wynik i my mogliśmy cieszyć się z awansu. Mogliśmy zaintonować piosenkę „ej, co ja widzę Maniowy w III lidze”. Ktoś szybko przyniósł szampany i świętowaliśmy już na całego.
Lubań Maniowy jest drugim po Podhalu Nowy Targ podhalańskim klubem, który awansował do III ligi. Młodszym kibicom trzeba jednak przypomnieć, że ówczesna III liga (lata 70-te ubiegłego wieku) liczyła cztery grupy, nie było ekstraklasy tylko I i II ligi. Nie było też IV lig do III ligi awansowało się z klas okręgowych. Ale była to inna Polska i inna piłka nożna. Nie zmienia to jednak faktu, że Lubań Maniowy zasługuje na szczere gratulacje i wsparcie od całego piłkarskiego środowiska Podhala. Działacze Lubania stworzyli, bowiem drużynę opartą li tylko z piłkarzy wywodzących się z naszego regionu i to jest ten kierunek, jakim powinny podążać podhalańskie kluby, jeżeli marzy im się gra w wyższych ligach. Wcześniejsze eksperymenty opierania się o zawodników zaciężnych nie przynosiły efektów. W najbliższą sobotę po ostatnim meczu z Glinikiem Gorlice szykowana jest w Maniowach feta.
- Prawdopodobnie ostatni mecz z Glinikiem zagramy na swoim boisku, chociaż nominalnie to gorliczanie są gospodarzem spotkania. Doszły nas słuchy, że mają oni problem z boiskiem, bowiem na obiektach, na których zwykle grają odbywać się będzie jakiś festyn. My oczywiście bardzo chętnie gościć będziemy piłkarzy Glinika na naszym boisku. Z tego, co wiem wstępną zgodę wyraził już, MZPN bo przecież ten mecz nie będzie miał już żadnego wpływu na kształt tabeli. My już nie wyprzedzimy Limanovii, chociaż mamy 3 punkty straty do tego zespołu, ale gorszy bilans bezpośrednich spotkań 0-0 na wyjeździe i 2-2 u siebie. Nasi działacze planują zaproszenie na ten mecz tych trenerów, którzy przez ostatnie lata budowali drużynę Lubania - dodaje trener Marek Żołądź.
Piłkarzom Lubania trzeba jeszcze raz złożyć gratulacje, bo to głownie ich sukces i życzyć powodzenia w rozgrywkach przyszłego sezonu już w III lidze. Na zakończenie tegorocznego sezonu Lubań po rozegraniu ostatniego ligowego meczu wystąpi jeszcze w finale PP i Podhala. Spotka się w nim 3 lipca na stadionie w Czarnym Dunajcu z Jordanem Jordanów.
Ryb