24.05.2011 | Czytano: 1686

Sukcesy go nie nudzą (+zdjęcia)

Tadeusz Błażusiak jest rzadkim gościem w swoim rodzinnym mieście. Ciągle w rozjazdach, w pogoni za kolejnymi sukcesami na swoim KTM-ie. Dlatego jego wizyta w Gimnazjum nr 1, do którego uczęszczał, była sporym wydarzeniem.

Młodzież miała okazję spotkać się z jednym najbardziej utytułowanych nowotarżaninem. Zdobył wszystko co w tej nowej dla niego dyscyplinie (endurocrossie) zdobyć można. W tym roku został halowym mistrzem świata, a w planach ma kolejne osiągnięcia. Chce po raz piąty z rzędu wygrać Erzberg Rodeo, najbardziej ekstremalny rajd w Europie. Tym samym pobić własny rekord. Tego jeszcze nikt w świecie nie osiągnął. Dzierży też mistrzowską koronę Ameryki Północnej w Enduroccrosie AMA. Za oceanem Błażusiak jest bardziej popularny niż we własnym kraju.

- Miło jest odwiedzić stare kąty – powiedział na przywitanie. – W oczach dziecka sala gimnastyczna wydawała się być ogromna. Teraz mam inne spojrzenie. Nic się tutaj od 15-17 lat nie zmieniło. Jedynie obiekty na zewnątrz.

Mistrz opowiadał młodzieży jak trafił do sportu motorowego, o sukcesach, kontuzjach, które w tym sporcie są nieuniknione. Najdłużej jednak rozdawał autografy i pozował do zdjęć.

– Ręka nie boli? – zagadnąłem. – To kwestia przyzwyczajenia. Cieszę się z tego spotkania, bo są tu ludzie w wieku, w którym muszą podjąć decyzję o swoim miejscu w życiu. Ja w tym wieku zdecydowałem, że poświecę się sportom motorowym.

Przekonywał młodych ludzi, że talent to nie wszystko. - Miałem talent, ale talent to tylko „zielone światełko”, by zaistnieć w sporcie. Na sukces trzeba dużo pracować.

O „Taddy” pisaliśmy już wielokrotnie na naszym portalu i nasi stali Czytelnicy mogą sobie znaleźć jego życiorys, przypomnieć sukcesy, upadki... Dlatego skupimy się na ostatnich wyczynach naszego mistrza, bo nie było okazji o nich porozmawiać.Pierwszy to mistrzostwo świata w hali. Czempionat okrojony, gdyż nie zostały rozegrane dwie eliminacje.

- W świecie panuje kryzys finansowy i z tą sytuacją trzeba się pogodzić – mówi mistrz. – Nie ulega jednak wątpliwości, że w rundach, które się odbyły byłem najszybszym zawodnikiem. Na ostateczny wynik pracowałem tak samo ciężko, jakby miały się odbyć wszystkie eliminacje. Szkoda, że odwołano pozostałe rundy, ale to jest już niezależne ode mnie i nie wpływa w żaden sposób na moją satysfakcję z osiągniętego wyniku. Mam nadzieję, że promotor wyciągnie konsekwencje wobec tych, którzy nie wywiązują się z umów. Jestem od ścigania, a nie od zastanawiania się, kto organizuje zawody. Wiem, że promotor poczynił pewne kroki, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji.

„Taddy” niespodziewanie wystartował w międzynarodowych mistrzostw Hiszpanii w enduro E3 i wygrał. – Start w tej imprezie to była moja decyzja i teamu decyzja – twierdzi. – Mistrzostwa odbywały się w zasadzie na moim podwórku, bo mieszkam nieopodal Hiszpanii. W mistrzostwach świata miałem startować w trzech rundach, jednak pojechałem pierwszą i trzecią. W wyniku kontuzji na pierwszej rundzie nie ukończyłem drugiego dnia zawodów. Nie wystartowałem też portugalskiej eliminacji. Mistrzostwa świata potraktowałem treningowo.

- Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – skomentował brat Wojciech ostatnie lekkie kontuzje brata. – Straciłem linię, wypadłem ze śladu i uderzyłem w drzewko – tak mówi o ostatnim upadku. - Ucierpiał kciuk, ale już wszystko jest w porządku. Po prostu zawsze jadę najszybciej jak potrafię. Czasami się udaje, czasami nie. Normalnym tokiem przygotowuję się do czerwcowego Erzberg Rodeo.

Błażusiak zdobył wszystko co było do osiągnięcia w tej dyscyplinie, ale ciągle mu mało. - Praktycznie nie przestaję trenować – mówi. - Mam swój program, który od kilku lat wykonuję i ściśle go przestrzegam. Na razie z dobrym skutkiem. Po Erzberg Rodeo czeka mnie seria startów w Endurocrossie w USA. Dużą zmianą będzie rozegranie pierwszej rundy na X-Games, czyli na największej imprezie sportów ekstremalnych na świecie. To będzie ekscytujące. Wygrałem dwa lata z rzędu AMA i liczę na powtórzenie sukcesu. Starty potrwają do listopada, a później hala w Europie.

Kibice w Nowym Targu nie będą zadowoleni, bo napięty terminarz nie pozwoli mistrzowi nawet na towarzyskie spotkania z trialowcami ( mistrz Europy i 8-krotny mistrz Polski w tej dyscyplinie) podczas Rajdu Tatrzańskiego.

Stefan Leśniowski

Komentarze









reklama