27.04.2011 | Czytano: 1753

Mistrzowskie slalomy Polaczyków(+zdjęcia)

W Liptovskym Mikulašu rozegrano 27. międzynarodowe zawody w kajakarstwie górskim. Rywalizowali slalomiści. Były one bardzo udane dla braci Polaczyków. Sędzia główny zawodów Jan Piaček stwierdził, iż były to „majstrovstva Polaczyków”.

Bracia stoczyli między sobą porywające pojedynki. Dość powiedzieć, iż Grzegorz w niedzielnych zawodach okazał się lepszy od Mateusza o zaledwie 0,02 sekundy! Trzeci był miejscowy matador Peter Cibak.

Dzień wcześniej również triumfował starszy z braci, a za nim był Mateusz. Tuż za podium, na czwartej pozycji, slalom ukończył Rafał, a dwie pozycje niżej sklasyfikowany został Łukasz.

 

- Przez dwa dni emocjonowaliśmy się występami braci Polaczyków - relacjonuje mistrzyni świata, Maria Ćwiertniewicz. - Była to niesamowita walka, a o sukcesie decydowały ułamki sekundy. Nic więc dziwnego, że znająca się na kajakarstwie słowacka publiczność nagrodziła Polaków gromkimi brawami. Najmłodszy z braci Rafał niewiele ustępował starszemu Grzegorzowi, Mateuszowi i Łukaszowi Pogoda dopisała, ale woda z topniejącego śniegu w Tatrach, była lodowata (+5 stopni). Można było zauważyć, że nawet najbardziej wytrwali odczuwali zimno, a ręce mistrza olimpijskiego i świata Michaela Martikana ze Słowacji zabezpieczone były ochronnymi rękawicami. Startowała również Joanna Mędoń Polaczyk plasując się na wysokich miejscach. Wszystkie jej przejazdy były bardzo wyrównane, co mnie bardzo cieszy. Zauważyłam znaczną poprawę, a co najważniejsze przejazdy były prawie bezbłędne. Zmagania śledził, senior Krzysztof Polaczyk i miał powody do dumy. Obserwatorzy byli bardzo wymagający, a wśród nich córka Joanny, Małgosia. Bacznie śledziła każde pociągnięcie wiosłem, mocno ściskała kciuki, a jak zaistniała potrzeba to głośno skrytykowała. Małgosia czuje ten sport, ma go we krwi i jak cała rodzina żyje kajakarstwem i sama startuje. Mimo młodego wieku ma już osiągnięcia w slalomie i mam nadzieję, że będzie kontynuować rodzinne tradycje. Mamie rośnie konkurencja, bo mała ma temperament o czym mogliśmy się przekonać, gdy biegała wzdłuż toru, mocno dopingowała, analizowała trasę z Mateuszem i udzielała wskazówek. Po krótkim pobycie w domu Polaczykowie ponownie wybierają na drugą stronę Tatr. Podczas 10-dniowego obozu, pod okiem trenera Janusza Żebrackiego, szlifować będą formę do ważnego przedolimpijskiego sezonu. Życzę powodzenia młodemu, ambitnemu i już z bagażem osiągnięć szkoleniowcowi.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Maria Ćwiertniewicz

Komentarze







reklama