10.02.2009 | Czytano: 1346

Cwaniactwo wzięło górę

 Podhale odrobiło zaległości, spowodowane epidemią grypy. W Katowicach podopieczni Jacka Szopińskiego stawiali zacięty opór aspirantowi do ekstraklasy, który dysponował szeroką ławką. Tymczasem drużyna Podhala jest w rozsypce. Cześć przebywa na zgrupowaniu kadry, cześć zasiliło Wojasa, a kilku leczy kontuzje lub zwalcza grypę w domowych pieleszach.

- Pierwsza tercja była wyrównana, z optyczną przewagą gospodarzy – twierdzi Jacek Szopiński. - W sytuacjach bramkowych byliśmy jednak lepsi. Niestety sytuacji sam na sam nie wykorzystał Hajnos, a Leśniowski w identycznej był faulowany. Niestety, nawet kary nie było. Potem Zwinczak miał szansę wpisania się na listę strzelców. Straciliśmy zaś kuriozalnego gola. Wrzucony krążek pod naszą bramkę, kilka razy odbił się od nóg, kijów i wturlał się do bramki.
Na drugą tercję wyszliśmy zmobilizowani, że odrobimy straty, bo diabeł wcale nie był taki straszny jak go malowano. Niestety błąd w kryciu doświadczeni rywale w mig wykorzystali. Niemniej zaraz po stracie gola, gra przeniosła się do strefy katowiczan. Mieliśmy sporo sytuacji na zmianę rezultatu. Szumal nie wykorzystał sytuacji sam na sam, potem Hajnos dobijał do pustej bramki, ale w ostatniej chwili golkiper miejscowej drużyny zdołał zatrzymać „gumę” parkanem. Groźnie z dystansu strzelali Gaj i Kret, gdy graliśmy w przewadze. Wydawało się, że lada moment krążek znajdzie się w świątyni. Znalazł się, tyle, że w naszej. Kolejny gol kuriozum. Wybity krążek z ich tercji, tak niefortunnie odbił się od bandy, wyszedł przed naszą bramkę, podskoczył na nierówności, dopadł go jeden z rywali i wpakował do bramki.
Przed trzecią tercją powiedzieliśmy sobie w szatni, że jest szansa, by rozbić obronę katowiczan, która nie jest monolitem. Fizycznie wyglądaliśmy lepiej od gospodarzy. Niestety cwaniactwo katowiczan wzięło górę. Co prawda zdobyliśmy gola na 3:1, ale szybko gospodarze odpowiedzieli, a potem wykorzystali z zimną krwią nasze błędy w kryciu. Na otarcie łez zdobyliśmy drugiego gola, a w końcówce wybroniliśmy się grając przez dwie minuty w podwójnym osłabieniu.

HC GKS Katowice – MMKS Podhale Nowy Targ 6:2 (1:0, 2:0, 3:2)
Bramki dla MMKS: Hajnos 2.
MMKS Podhale: Furca (31 Niesłuchowski); Gaj – Kret, Marek – Cecuła; Hajnos – Leśniowski – Kmiecik, Wróbel – Puławski – Szumal, Zwinczak – Woźniak – R. Mrugała. Trener Jacek Szopiński.
Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama